Komentarze do czytań – I TYDZIEŃ WIELKIEGO POSTU | od 9 do 15 marca 2025r. – ks. dr Błażej Węgrzyn

 

 

I Niedziela Wielkiego Postu, 9.03.2025 r.  

Pierwsze czytanie: Pwt 26, 4-10

Dla łatwiejszego zrozumienia czytań mszalnych, autorzy lekcjonarza opatrują pierwsze czytanie i Ewangelię specjalnym nagłówkiem. Tytuły te, choć nie są natchnione, pomagają odkryć sens czytań i podprowadzają pod modlitwę nimi. Już w starożytności biblijnej podobnie czynili kapłani i lewici wobec Psałterza, nadając każdemu z nich tytuł. Omawiając czytania pierwszego tygodnia Wielkiego Postu, będę konsekwentnie nawiązywał do ich nagłówków z polskiego lekcjonarza i tytułów z Psałterza nadanych, przez redaktorów Biblii Ekumenicznej (dalej: BE).

Choć przed chwilą wspomniałem o ułatwiającej funkcji nagłówków, akurat ten dodany do dzisiejszego czytania z Księgi Powtórzonego Prawa może nas zaintrygować i zbić z tropu: „Wyznanie wiary ludu wybranego” – po takim wprowadzeniu, spodziewalibyśmy się uroczystych formuł i deklaracji w stylu naszego Składu Apostolskiego („Wierzę w Boga, Ojca wszechmogącego…”) czy niedzielnego Credo („Wierzę w jednego Boga…”). Tymczasem naszym oczom ukazuje się opis złożenia ofiary z „pierwocin płodów ziemi” – dokonane przez Izraelitów po raz pierwszy po dotarciu do Ziemi Obiecanej. Gdzie tu jest „wyznanie wiary”? Możemy zapytać. Bądźmy uważni: „Pan usłyszał nasze wołanie… Pan wyprowadził nas z Egiptu… Pan przyprowadził nas na to miejsce…”. Oto „wyznanie wiary”! Nie deklaracja złożona przy spisie powszechnym, ale zaświadczenie o realnym, konkretnym i wieloletnim udziale Boga w naszym życiu.

Psalm responsoryjny: Ps 91 (90), 1-2. 10-11. 12-13. 14-15

„O Bożej opiece” – tak tytułowany jest dzisiejszy Psalm. Jego celem jest pobudzenie ufności w Bożą życzliwość i ochronę. Lepiej jednak nie patrzeć na niego dosłownie, by nie doprowadzić siebie do zwątpienia w Boga: albowiem i „niedola”, i „cios” mogą „przystąpić do nas” i „dosięgnąć naszego namiotu”; i „kamień”, i „wąż, żmija, lew i smok” mogą „urazić nasze stopy”. Podobnie jak właściwą Ziemią Obiecaną nie jest Palestyna, tylko niebo – „doskonałe życie z Trójcą Świętą, komunia życia i miłości z Nią, z Dziewicą Maryją, aniołami i wszystkimi świętymi” (KKK 1024) .Tak również rzeczywistym bezpieczeństwem, które zapewnia nam Bóg, nie jest wolność od zła fizycznego, a nawet moralnego, oraz doczesne powodzenie, tylko pewność odkupienia – fakt, iż nic „nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, naszym Panu” (Rz 8, 39 BE). Niezależnie więc od meandrów osobistej i powszechnej historii, „Pan wie, jak ocalić pobożnych od doświadczenia, a niesprawiedliwych zachować na dzień sądu, aby ich ukarać” (2 P 2, 9 BE). Proponuję jeszcze, by w naszej lekturze i modlitwie tym Psalmem, sięgnąć do Ewangelii wg św. Łukasza, w której Jezus opowiada przypowieść o pewnej wdowie – niesprawiedliwie uciskanej i pozbawionej należytej opieki, a zarazem natarczywej w swych błaganiach o pomoc. Ewangelista ujmuje tę przypowieść w dwie klamry: początkowe wyjaśnienie, że Jezus „opowiedział im przypowieść o tym, że zawsze powinni się modlić i nie przestać”, i retoryczną konkluzję – „Czy jednak Syn Człowieczy zastanie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?”.

Drugie czytanie: Rz 10, 8-13

Możemy zobaczyć, jak w zamyśle autorów lekcjonarza pierwsze czytanie znajduje swoje dopełnienie w drugim, co ujawnia jego nagłówek: „Wyznanie wiary prowadzi do zbawienia”. Ten zabieg zastosujmy także do drugiego czytania. Choć św. Paweł tłumaczy dość abstrakcyjnie, a przez tu uniwersalnie, że „sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami, do zbawienia”. Postarajmy się nadać tej prawidłowości kontekst – podobnie jak uczynili to Izraelici z pierwszego czytania, wyznając swoją wiarę przez wspominanie dzieł, które Pan dla nich dokonał. Może więc jeszcze dziś, u progu Wielkiego Postu, napiszesz analogiczne swoje „wyznanie wiary”? Albo postanowisz sobie to uczynić na jego zwieńczenie, w Noc Paschalną lub Niedzielę Zmartwychwstania. Wspominając, jak to Bóg Ojciec „wybawił cię z mocy ciemności i przeniósł do Królestwa swego umiłowanego Syna, w którym masz odkupienie, uwolnienie od grzechów” (por. Kol 1, 13n BE)? A później jeszcze odczytasz to wyznanie przed Panem podczas cichej adoracji eucharystycznej?

Ewangelia: Łk 4, 1-13

Jak drugie czytanie odpowiadało pierwszemu, tak Ewangelia zdaje się poszerzać perspektywę Psalmu. Jak moglibyśmy się spodziewać, że sensem tego utworu był brak życiowych trudności, skoro nawet „Jezus – jak głosi lekcjonarzowy tytuł Ewangelii – przebywał w Duchu Świętym na pustyni i był kuszony”? Co więcej, jedna z tych prób dotyczyła właśnie przekręconej, diabelskiej interpretacji tamtego Psalmu (zob. Mt 4, 6 cyt. Ps 91 [90], 11n)! Trwanie w Bogu nie oznacza braku doświadczeń (prób i pokus)! Przykładając do siebie dzisiejszą Ewangelię, warto odwołać się do mądrościowych wskazań św. Jakuba i św. Pawła: „Radujcie się w pełni, moi bracia, gdy spadną na was różne doświadczenia. Wiecie przecież, że z wypróbowania waszej wiary rodzi się wytrwałość. (…) Niech [więc] ten, który jest doświadczany, nie mówi: «Jestem doświadczany przez Boga». Bóg bowiem nie jest podatny na doświadczanie zła, sam też nie doświadcza nikogo” (Jk 1, 2n.13 BE); „Bóg jest [nam] wierny i nie pozwoli kusić nas ponad to, co możemy znieść, ale wraz z pokusą da sposób wyjścia tak, abyśmy mogli wytrwać” (por. 1 Kor 10, 13 BE). Znosząc trudne doświadczenia – jak Jezus – w Duchu Świętym, „przy pomocy którego uśmierca się uczynki ciała i żyje” (por. Rz 8, 13 BE), warto także pytać siebie o pochodzenie tych doświadczeń. Na ile są niezawinione, a na ile stanowią objaw jakiegoś nieuporządkowania – „własnej pożądliwości, która nas pociąga i nęci, a gdy zaowocuje, rodzi grzech” (por. Jk 1, 14n)?

 

Poniedziałek, 10.03.2025 r.

Pierwsze czytanie: Kpł 19, 1-2. 11-18

Dzisiejsze pierwsze czytanie nosi w lekcjonarzu nazwę „Prawo świętości”. Świętość, po hebr. kadosz, oznacza „inność, odmienność, oddzielenie”, a nawet „odcięcie” (zob. Słownik teologii biblijnej pod red. X. Leon-Dufoura). Świętym, czyli innym, jest najpierw sam Bóg. Prowadzi On stworzony przez siebie świat swoją Opatrznością i aktywnie uczestniczy w jego losach, pozostając zarazem na zewnątrz tego świata jako Pan, Suweren. Księga Kapłańska, z której pochodzi nasze czytanie, opowiada o tym, jak Bóg formuje wędrujący po pustyni izraelski naród wybrany, już wyzwolony z Egiptu, ale jeszcze nie osiadły w Ziemi Obiecanej. Zawarłszy z tym narodem Przymierze pod Górą Synaj, Bóg chce upodobnić go do siebie, jak ich Bóg, Izraelici mają być święci, czyli inni. Mają odróżniać się od napotykanych ludów swoją wiarą, kultem i moralnością. Stąd w dzisiejszym czytaniu po każdym moralnym poleceniu jak refren powtarza się fraza opatrzona  wykrzyknikiem: „Ja jestem Pan!”. Znamienne, że polecenia te dotyczą etyki społecznej: zakazu kradzieży, kłamstwa, oszustwa i krzywoprzysięstwa; wyzysku ekonomicznego, niesprawiedliwości sądowej, nienawiści,  zemsty i oszczerstwa. Powtórzmy, nie są to suche i abstrakcyjne normy, ale świadectwa świętości, czyli inności upodabniającej do Boga. Bracie i Siostro, pomedytujcie dziś nad tym, w czym jesteście inni, ze względu na Boga.

Psalm responsoryjny: Ps 19 (18), 8-9. 10 i 15

Psałterz nadaje dzisiejszemu utworowi tytuł „Chwała Stwórcy i Prawodawcy”. Psalmista oddaje więc chwałę Bogu, który stworzył świat (Stwórca) wraz z instrukcją obsługi (Prawodawca). Psalmista uznaje obie te prawdy, ale o jakie „prawo” mu chodzi? Współcześnie pojęcie „prawa” zawężone jest do tzw. prawa ludzkiego, czyli stanowionego (konstytucja, ustawy, rozporządzenia, statuty, wewnętrzne protokoły postępowania itd.). Tymczasem tradycja katolicka prawo ludzkie rozpatruje dopiero na czwartym miejscu, wcześniej mówiąc o prawie wiecznym (zamyśle Boga względem świata), prawie naturalnym (zdolności naszego rozumu do rozpoznania moralnej struktury rzeczywistości) i prawie objawionym („literze” Starego Przymierza – zwłaszcza Dekalogu, który porządkuje głównie zewnętrzne uczynki, i „Duchu” Nowego Przymierza – czyli łasce, która przemienia samo źródło działania, czyli serce) (zob. KKK 1949-1986). Spróbujmy dziś w takim kluczu pomodlić się naszym Psalmem: sławiąc Boga za prawo wieczne, naturalne i objawione, i prosząc Go o pomoc w postępowaniu zgodnym z nim.

Ewangelia: Mt 25, 31-46

Dzisiejszą Ewangelię lekcjonarz podsumowuje następującym nagłówkiem: „Chrystus będzie nas sądził z uczynków miłości”. To podsumowanie można zrozumieć opacznie lub właściwie. Opacznie – jeżeli „uczynki miłości” sprowadzimy do zwykłego „bycia dobrym człowiekiem”, pomijając kwestię relacji do Chrystusa w Kościele. Tymczasem, ewangeliczny „Syn Człowieczy” mówi przecież o uczynkach miłości – „nakarmieniu, napojeniu, przyjęciu, przyodzianiu, odwiedzeniu”, względem Jego „braci najmniejszych”, a nie jakichkolwiek osób. Kim są ci Jego „bracia najmniejsi”? Czy to po prostu wszyscy ludzie? Nie, to ci, którzy przez chrzest stali się przybranymi dziećmi Boga, a przez to także rodzeństwem Jezusa (por. J 1, 12n; Ga 4, 6n; Rz 8, 16n). „Najmniejsi bracia” to raczej chrześcijanie, członkowie Jego mistycznego Ciała, którzy naprawdę w Nim żyją, przeniknięci Jego Duchem (zob. Ef 5, 30; Kol 1,27). Kojarzy się tu nawrócenie św. Pawła, będące w istocie przejrzeniem na misterium Kościoła: „Szawle, Szawle! Dlaczego Mnie prześladujesz?” – „Kto Ty jesteś, Panie?” – „Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz…” (Dz 9, 4n BE). Zapowiadany więc w dzisiejszej Ewangelii sąd oznacza ostateczne objawienie Kościoła jako Ciała Chrystusa. Pełniąc uczynki miłości wobec nas, chrześcijan, nie trzeba widzieć zamieszkującego w nas Chrystusa (por. Hbr 13, 2), to sprawa rozwoju zażyłości z Nim albo szczególnej łaski, niemniej, ostatecznie o to się rozchodzi. Na tym właśnie polega prawidłowe rozumienie lekcjonarzowego tytułu dzisiejszej Ewangelii, który możemy oddać także wersetem z Pierwszego Listu św. Jana: „Zobaczcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i nimi jesteśmy! Dlatego też świat nas nie poznaje, gdyż Jego nie poznał” (3, 1 BE).

 

Wtorek, 11.03.2025 r.

Pierwsze czytanie: Iz 55, 10-11

To króciutkie, zaledwie dwuwersetowe czytanie autorzy lekcjonarza streścili wyrażeniem: „Skuteczność słowa Bożego”. W tym miejscu zapewne przypominają nam się podobne przypowieści Jezusa o ziarnie gorczycy i zaczynie, podkreślające wewnętrzną moc Królestwa Bożej łaski (zob. Mt 13, 31-33). Nadzieja pokładana w tej mocy słowa i łaski stoi u źródła naszych życiowych decyzji takich, jak wejście w sakramentalne małżeństwo, przyjęcie sakramentu święceń czy złożenie ślubów zakonnych, a także podjęcia misji w Kościele. Wierzymy wówczas, że Bóg ma władzę, by rozpoczęte w nas dzieło doprowadzić do końca. Poszerzmy jednak naszą perspektywę, przenosząc uwagę z rezultatu na sam proces: „Ulewa i śnieg nie powracają do nieba, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju… Słowo moje nie wraca do Mnie, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem…”. W osobistej medytacji pobądźmy dziś przy spójnikach „dopóki” i „zanim” – one wskazują na czas, nieraz długi i trudny, dłużący się i męczący, który jednak jest niezbędny i korzystny dla skuteczności słowa Bożego i łaski. Pomyślmy tu o Jezusie, który jest właściwym Słowem Boga (zob. KKK 102 i 108); On, jako Głowa, już powrócił do Ojca, lecz Jego Ciało, czyli my, chrześcijanie, wciąż tam pielgrzymujemy. Doprawdy, tajemnica wniebowstąpienia Chrystusa nie jest Jego prywatną sprawą, epizodem z Jego indywidualnego życia, lecz naszą historią, umocnieniem naszej nadziei (zob. KKK 666)! „Jezus Chrystus, po wejściu raz na zawsze do sanktuarium niebieskiego, wstawia się nieustannie za nami jako Pośrednik, który zapewnia nam nieustannie wylanie Ducha Świętego” (KKK 667). Kontemplując w tym kluczu misterium dokonanego wniebowstąpienia Słowa Wcielonego, czerpmy siły dla naszych pasywnych (obronnych) aktów cnoty męstwa: wytrwałości, cierpliwości i stałości, pośród prób i pokus, „przez które wchodzimy do Królestwa Boga” (por. Dz 14, 22 BE).

Psalm responsoryjny: Ps 34 (33), 4-5. 6-7. 16-17. 18-19

Dzisiejszy utwór jest najpierw osobistym świadectwem („Szukałem pomocy u Pana, a On mnie wysłuchał i wyzwolił od wszelkiej trwogi!”), które staje się zachętą do modlitwy wspólnotowej („Wysławiajcie razem ze mną Pana, wspólnie wywyższajmy Jego imię!”) oraz refleksją nad sposobem, w jaki Bóg spogląda na świat („Oczy Pana zwrócone na sprawiedliwych… Pan zwraca swe oblicze przeciw zło czyniącym…”). Psałterz w wydaniu BE tytułuje go następująco: „Bojaźń Boża źródłem błogosławieństwa”. Dla psalmisty, bojaźń Boża to postawa serca powierzającego swą troskę Panu i przekonanego o tym, że „lepiej, jeśli taka jest wola Boga, cierpieć czyniąc dobro, niż czyniąc zło” (1 P 3, 17 BE). Wydaje się, że to decydujący moment dla zrozumienia sensu psalmu i owocnego modlenia się nim. Bojaźń Boża nie jest tylko środkiem do celu, jakim miałoby być błogosławieństwo polegające na rozwiązaniu problemów i uwolnieniu z ucisków. Choć tak może się stać – i tak właśnie stało się w życiu psalmisty (przypomnijmy: „On mnie wysłuchał i wyzwolił od wszelkiej trwogi!”), to największym skarbem w stanie strapienia jest odnalezienie przy sobie Pana. To jest właściwym błogosławieństwem zapewnianym przez bojaźń Bożą. Taka bojaźń wypełnia się w życiu Jezusa, który „głośno wołając, ze łzami zanosił błagania i prośby do Tego, który mógł Go ocalić od śmierci, i został wysłuchany z powodu swojej uległości” (Hbr 5, 7 BE) – „wysłuchany” nie przez zachowanie od męki i śmierci, ale przez zmartwychwstanie.

Ewangelia: Mt 6, 7-15

Dopasowany do dzisiejszej Ewangelii lekcjonarzowy nagłówek podkreśla jej pozytywny wątek: „Jezus uczy, jak się modlić”. Rzeczywiście, Jezus kreśli w naszych sercach właściwy obraz Boga, który jest „naszym Ojcem” i „wie, czego nam potrzeba, zanim jeszcze Go poprosimy”, a także podaje sam tekst Modlitwy Pańskiej, czyli modlitwy siedmiu próśb Jezus uczy także, jak się nie modlić: po pierwsze, nie należy modlić się na wzór pogan, którzy w Bogu nie dostrzegli dobrego Ojca, tylko zrównali Go ze swymi bóstwami i bożkami, które trzeba zarzucić mnogimi inwokacjami i prośbami – „wielomówstwem”; po drugie, nie należy modlić się, zawłaszczając przebaczenie, zamiast przekazywać je dalej, dzielić się nim – a choć Jezus stosuje tu zdanie warunkowe („Jeżeli…”), nie chodzi tu o sztuczną, zewnętrzną warunkowość, tylko autentyczne upodobnienie się do Boga. Z jednej strony, to kształtowanie w sobie obrazu Boga jako Ojca i upodabnianie się do Niego jest decyzją, konkretnym aktem woli, osobistym „Chcę!”; z drugie zaś te dwie kwestie są owocem procesu, który stopniowo zachodzi w naszym sercu pod wpływem współpracy z łaską Bożą: „Zanim uczynimy naszym to pierwsze wezwanie Modlitwy Pańskiej [= «Ojcze!»], dobrze będzie najpierw pokornie oczyścić nasze serce z niektórych fałszywych wyobrażeń «tego świata». (…) Oczyszczenie serca dotyczy powstałych w naszej historii osobistej i kulturowej wyobrażeń ojca lub matki, które wpływają na naszą relację do Boga. Bóg, nasz Ojciec, przekracza kategorie świata stworzonego…” (KKK 2779; zob. 238-242); „Nie leży w naszej mocy nieodczuwanie obrazy i zapomnienie o niej; jednak serce, które ofiaruje się Duchowi Świętemu, przemienia ranę we współczucie i oczyszcza pamięć, zastępując obrazę wstawiennictwem” (KKK 2843).

 

Środa, 12.03.2025 r.

Pierwsze czytanie: Jon 3, 1-10

Dzisiejsze pierwsze czytanie stanowi wyraźne nawiązanie do Ewangelii: Jonasz, który wcześniej wykręcał się, a wręcz uciekał od zleconego mu przez Boga zadania (zob. Jon 1,3), teraz, gdy „po raz drugi Pan przemówił do niego”, posłusznie „wstał i poszedł do Niniwy, jak powiedział Pan”. – „I wołał, i głosił: «Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona!». I uwierzyli mieszkańcy Niniwy Bogu, ogłosili post i przyoblekli się w wory… Zobaczył Bóg ich czyny, że odwrócili się od złego postępowania. I ulitował się Bóg…”. Nie dziwi nas dodany przez autorów lekcjonarza uogólniający tę historię nagłówek: „Nawrócenie sprowadza miłosierdzie Boże”. Przy tym zaś ważne jest prawidłowe zrozumienie relacji między nawróceniem a miłosierdziem. Co to znaczy, że jedno „sprowadza” drugie? Podobnie do wczorajszego uzupełnienia piątej prośby Modlitwy Pańskiej o słowa: „Jeśli przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski” (Mt 6, 15), nie chodzi tu o warunkowość prawną, tylko „o żywe i pochodzące «z głębi serca» uczestniczenie w świętości, miłosierdziu i miłości naszego Boga” (KKK 2842). Używając biblijnego porównania, powiedzielibyśmy, że nawrócenie sprowadza miłosierdzie w taki sposób, w jaki odnalezienie zagubionej owcy i drachmy oraz skrucha marnotrawnego syna wywołują radosną reakcję pasterza i kobiety, a także litościwą reakcję ojca (zob. Łk 15, 1-24). Właśnie w takim kluczu znak „wołającego i głoszącego” Jonasza podejmie w Ewangelii Jezus, który „przyszedł wzywać do nawrócenia grzeszników” (Łk 5, 32).

Psalm responsoryjny: Ps 51 (50), 3-4. 12-13. 18-19

Dzisiejszy utwór to zapewne najbardziej znany Psalm pokutny, przypisywany Dawidowi po jego cudzołóstwie z Batszebą i zleceniu zabicia jej męża, Uriasza (zob. w. 2). Został dobrany do pierwszego czytania i zarazem Ewangelii, by oddać oryginalny nastrój ducha Niniwitów, którego Jezus oczekiwałby także od słuchających Go tłumów. Redaktorzy BE zatytułowali go po prostu „Modlitwa pokutna”. Wniknijmy dokładnie, o co prosi psalmista, ofiarując Panu na razie zamiast zwierzęcych „całopaleń” (por. w. 21) – „pokorne i skruszone serce” i błagając „Zmiłuj…”. Nie wnosi o abolicję (anulowanie moralnych długów i cofnięcie zasłużonej kary), lecz woła o „stworzenie w nim czystego serca”. Ten modlitewny akt podejmie kiedyś św. Paweł, prosząc, „aby przez Ducha Ojca został umocniony [nasz] wewnętrzny człowiek” (Ef 3, 16), który wprawdzie „cieszy się prawem Boga” (Rz 7, 23), lecz sam z siebie jest „bezsilny” (por. Rz 5, 6).

Ewangelia: Łk 11, 29-32

W Ewangeliach Jezus dwukrotnie nawiązuje do proroka Jonasza: u św. Mateusza (12,38-45) oraz u św. Łukasza, czyli dzisiaj. Z motywu tego korzysta On na dwa sposoby: u św. Mateusza Jezus zapowiada, że „znakiem Jonasza” będzie Jego śmierć i zmartwychwstanie – „Jak bowiem Jonasz był trzy dni i trzy noce we wnętrzu ogromnej ryby, tak Syn Człowieczy będzie trzy dni i trzy noce w głębi ziemi”. U dzisiejszego św. Łukasza zaś Jezus wyjaśnia, że „znak Jonasza” stanowi Jego głoszenie konieczności nawrócenia i pokutowania (o czym mówiło pierwsze czytanie) – „Jak bowiem Jonasz stał się znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia”. Zdziwi nas więc, że lekcjonarz to dzisiejszemu Łukaszowemu fragmentowi nadaje tytuł: „Znak proroka Jonasza: śmierć i zmartwychwstanie”. Na szczęście, nagłówki są wtórne wobec powstania Biblii, a przez to nie są natchnione; i choć pomocne, nie zastąpią osobistej, pogłębionej i wyciszonej modlitewnej lektury Słowa Bożego. Odkładając na bok tę kwestię, wyobraźmy sobie nasze hipotetyczne spotkanie z „królową z południa” oraz „ludźmi z Niniwy” – oni, którzy zachwycili się „mądrością Salomona” i do głębi przejęli się „nawoływaniem Jonasza”, jak oceniliby nasz zachwyt nad nauczaniem Jezusa (na przykład w Kazaniu na Górze lub przypowieściach, zob. Mt 5–7 i 13) i przejęcie się Jego programowym wezwaniem: „Nawróćcie się i wierzcie w Ewangelię!” (Mk 1,15 BE)?

 

Czwartek, 13.03.2025 r.

Pierwsze czytanie: Est 4, 17k. l-m. r-u

Zacznijmy od tego, że dzisiejsze czytanie ma dość dziwną numerację – w zasadzie, powinniśmy mówić raczej o swoistej „literacji”, ponieważ po zwyczajowym numerze wersetu dodane są jeszcze litery. Dlaczego? Okazuje się, że w kilku miejscach grecka wersja hebrajskiego oryginału Księgi Estery z II-I w. przed Chr. zawiera dość obfite i znaczące uzupełnienia. Dzisiejsze czytanie w całości zawarte jest w takim uzupełnieniu. Ogółem, Księga Estery opowiada o wybawieniu Izraelitów ze śmiertelnego niebezpieczeństwa za sprawą tytułowej Żydówki. W rozdziale, z którego wyjęto pierwsze czytanie, dokonuje się kluczowa decyzja bohaterki, która stawia na szali swą królewską pozycję, by ochronić swój naród – konkretnie spotykamy ją w momencie, gdy zanosi do Boga błagalną modlitwę w imieniu własnym i rodaków; stąd tytuł czytania: „Modlitwa Estery w niebezpieczeństwie”. Zauważmy, że Estera wpisuje się w poczet biblijnych „dzielnych kobiet” (por. Pwt 31, 10-31), które odznaczają się nadzwyczajnym hartem ducha i poczuciem odpowiedzialności za innych. Królowa Estera zatem może być śmiało obrana za patronkę nadziei i męstwa, nadziei, w której „opieramy się nie na naszych siłach, ale na pomocy łaski” (zob. KKK 1817) i męstwa, które nie polega na braku lęku, lecz na panowaniu nad nim, by „ze stałością kontynuować dobro” (zob. KKK 1808). Pomedytujmy dziś nad tym, w jakich sprawach moglibyśmy wzorować się na Esterze, modląc się jej słowami i podejmując analogicznie do niej decyzje?

Psalm responsoryjny: Ps 138 (137), 1b-2a. 2b-3. 7e-8

Księga Estery nie zawiera dziękczynnej modlitwy królowej po zapobiegnięciu nikczemnej zagładzie jej narodu. Z powodzeniem może za nią służyć obecny Psalm, określany zwyczajnym mianem „Dziękczynienia”. Zatrzymajmy się w nim szczególnie przy wersecie 8a: „Pan za mnie wszystkiego dokona”; podobnie wypowiada się św. Paweł w Liście do Filipian: „Bóg jest tym, który sprawia, że pragniecie i działacie według Jego upodobania” (2, 13 BE), a także autor Listu do Hebrajczyków: „Bóg pokoju… niech wam udzieli wszelkiego dobra, abyście pełnili Jego wolę” (13, 20n BE). Szczytem zaś tego wątku są słowa samego Jezusa z Ewangelii wg św. Jana: „Mój Ojciec działa aż do tej pory i Ja działam. (…) Ja i Ojciec jedno jesteśmy!” (5, 17; 10, 30). Psalmista więc – a w jego duchu także Estera – zapowiadają sedno Nowego Prawa, którym jest łaska, „pobudzająca do działania bardziej z miłości, którą wlewa Duch Święty, niż z bojaźni” (KKK 1972).

Ewangelia: Mt 7, 7-12

Lekcjonarzowy nagłówek dzisiejszej Ewangelii wyjmuje jedno jej zdanie, brzmiące nader zachęcająco: „Kto prosi, otrzymuje”. W życiu Estery i dzisiejszego psalmisty to się bezsprzecznie spełniło. Lecz nie jest to regułą, nieprawdaż? W efekcie staje pod znakiem zapytania sama relacja do Boga: Kim dla Niego jestem, jeżeli nie spełnia (wszystkich) moich próśb? Istotnie, Katechizm potwierdza, że „zasadnicza trudność” w pokładaniu w Bogu „synowskiej ufności”, nie jakiejkolwiek, ale właśnie takiej, „synowskiej, dziecięcej” – „dotyczy modlitwy prośby, wstawiennictwa za siebie lub innych” (zob. KKK 2734). „Pojawiają się [wówczas] dwa pytania: dlaczego uważamy, że nasza prośba nie została wysłuchana? W jaki sposób nasza modlitwa jest wysłuchana, «skuteczna»?” (tamże). By odpowiedzieć na te pytania, należy zadać sobie jeszcze dwa inne. Po pierwsze, „jaki obraz Boga motywuje naszą modlitwę, czy jest On środkiem do wykorzystania, czy też Ojcem naszego Pana Jezusa Chrystusa?”. Po drugie, „czy prosimy Boga o «stosowne dobra»?” (KKK 2735n) tak jak „syn” z dzisiejszej Ewangelii? Przyznajmy, że takie postawienie sprawy diametralnie zmienia perspektywę, ponieważ zmienia osobę zasiadającego na ławie oskarżonych. Już nie jest nim Bóg, tylko ja sam, z moim Jego obrazem i moim rozpoznaniem własnych potrzeb i sposobów ich realizacji. Toteż tradycja Kościoła poucza, by dzisiejszą zachętę – „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam” – przyłożyć nie tyle do własnych pomysłów na życie, ile do samej modlitwy Słowem Bożym, która krok po kroku przekształca nasze serce: „Szukajcie czytając, a znajdziecie rozmyślając; pukajcie, modląc się, a będzie wam otworzone przez kontemplację” (KKK 2654).

 

Piątek, 14.03.2025 r.

Pierwsze czytanie: Ez 18, 21-28

Na pierwszy rzut oka trudno zrozumieć, dlaczego zasady osobistej odpowiedzialności – tak klarownie wyłożone przez proroka w imieniu Boga – spotykają się z rezerwą Izraelitów, „Sposób postępowania Pana nie jest słuszny!”. Chcąc zrozumieć ten opór, wypada sięgnąć do początku rozdziału, z którego pochodzi dzisiejsze czytanie. Ezechiel zwierza się: „Doszło do mnie słowo Pana: «Dlaczego powtarzacie między sobą to przysłowie o ziemi Izraela: ‘Ojcowie jedzą niedojrzałe grono, a dzieciom zęby cierpną’? Na moje życie, wyrocznia Pana Boga – nie będziecie już więcej powtarzać tego przysłowia w Izraelu! (…) Ta osoba, która grzeszy, umrze!» (Ez 18, 1-4 BE; por. Jr 31, 29; Pwt 24, 16). Teraz wszystko staje się jaśniejsze. Izraelici byli przyzwyczajeni do idei odpowiedzialności zbiorowej. Winą za kryzys religijno-moralny, który dotknął ich w końcowych latach monarchii judzkiej, czyli okresie działalności proroka Ezechiela, obarczali swoich przodków. Zamiast patrzeć przed siebie w moralne lustro własnego sumienia, jego rodacy oglądają się wstecz, traktując swą narodową historię niczym kostki domina, szturchane grzechami cudzej przeszłości. Jednakże misją Ezechiela nie jest tylko skorygowanie poglądów etycznych braci. Prorokowi bliżej jest do nauczyciela religii niż etyki. Próbuje  podprowadzić  ich pod oczyszczające spotkanie z Bogiem. W tym celu nawołuje do pożegnania idei odpowiedzialności zbiorowej i chwycenia się koncepcji odpowiedzialności osobistej, by otworzył się przed nimi rezerwuar przebaczenia. Właśnie to przesłanie akcentuje nagłówek naszego czytania: „Bóg nie chce śmierci grzesznika”. Zależy Mu przecież na tym, „by się nawrócił i żył”!

Psalm responsoryjny: Ps 130 (129), 1b-2. 3-4. 5-7a. 7b-8

Piszący te komentarze jest katolickim księdzem. Zerknąwszy na dzisiejszy Psalm, wnet przypomniał sobie o pewnym pytaniu, zadanym mu podczas spowiedzi: „Czy Bóg naprawdę zna nasz lęk…?”. Kontekstem tej wątpliwości był dojmujący żal za popełnione błędy, połączony niestety z poczuciem przepastnej bezradności. Spowiednik przytoczył wówczas właśnie ten utwór, który w BE nosi nazwę „Z otchłani grzechu”. Moralny lęk, a wręcz balansowanie na skraju rozpaczy, czyli grzechu wbrew nadziei (zob. KKK 2091), należy przyjąć i nie rozładowywać naprędce, tylko będąc pogrążonym w nim, powierzać się Panu. Ta równoczesność lękania się i powierzania jest szalenie istotna. Bez powierzania, w samotnym lęku można się utopić. Bez doświadczania lęku, samo powierzanie toczy się „obok” własnego serca (jak u pacjenta, który w pełnym ubraniu wprawdzie opowiada lekarzowi o swej ranie, ale ani jej przed nim nie odsłania, ani nie pozwala mu jej dotknąć). By nabrać umiejętności, o której mówimy, warto odwołać się do wyobraźni i dokładnie, niespiesznie, przedstawić sobie pierwszą zwrotkę Psalmu: psalmista tkwi w jakimś dole, głębi, otchłani. Pan zaś znajduje się znacznie wyżej, w górze, daleko; psalmista nie wykonuje ku Niemu żadnych desperackich ruchów nie wdrapuje się, nie podskakuje, nie wymachuje rękoma… po prostu tkwi na dnie. O co prosi Boga? „Nachyl swe ucho…” – jak rodzic, który zniża się ku dziecku, jak lekarz czy ratownik, który pochyla się nad leżącym pacjentem i poszkodowanym. W tym procesie dopuszczania do siebie Pana ważny jest czas i cisza. Bywają takie lęki (te moralne, związane z winą, i inne, te niezawinione), którym wystarczy chwila intensywnego modlitewnego skupienia, lecz są i takie lęki, przy których trzeba się wybyć, które trzeba przeadorować, ściskając w ręku krzyż, wielokrotnie i rekolekcyjnie.

Ewangelia: Mt 5, 20-26

Pamiętamy zapewne, że zaledwie kilka dni temu, przekazując nam Modlitwę Pańską, Jezus rozwinął jej piątą prośbę („Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”), dodał: „Jeśli przebaczycie ludziom ich przewinienia, to i wam przebaczy wasz Ojciec… Jeśli zaś nie przebaczycie ludziom, to i wasz Ojciec nie przebaczy wam przewinień” (Mt 6, 14n). Dzisiejszy fragment pochodzi nie tylko z tej samej Ewangelii Mateuszowej, lecz również z tej samej sekcji, czyli Kazania na Górze. Tak, jak przy okazji piątej prośby Ojcze nasz, Jezus uzmysłowił nam, że Ojciec pragnie włączyć nas w rozlewanie się Jego miłosierdzia, tak dziś przypomina, że Ojciec nie patrzy na swe przybrane dzieci indywidualistycznie, lecz wspólnotowo. Interesują Go nie tylko ich odrębne relacje z Nim, lecz także ich wzajemne relacje pomiędzy sobą, stąd przeniesienie ewangelicznego apelu do tytułu czytania: „Pojednaj się najpierw z bratem swoim”. Coś podobnego przewija się także w naszym ludzkim doświadczeniu, dla przykładu, co z tego, że każde z dzieci regularnie odwiedza swoich rodziców, jeśli czynią to oddzielnie, niezdolni do wspólnego spotkania? W tym miejscu odnotujmy, że wątek pojednania dysponującego do udziału w kulcie poprzedzony jest dwoma innymi: wątkiem sprawiedliwości przewyższającej tę uczonych w Prawie i faryzeuszów oraz wątkiem umiarkowania własnego gniewu. To właśnie tu zaczyna się braterstwo, nie na poziomie zewnętrznych uczynków, ale wewnętrznego opanowania własnych poruszeń, które puszczone luzem, zatruwają więzi. Pojednanie jest leczeniem doznanego już urazu, umiarkowanie zaś stanowi tu prewencję. Pozwólmy, by na zakończenie tych rozważań uwidoczniła się ponownie rzeczywistość Kościoła jako mistycznego Ciała Chrystusa. Tożsama z chrześcijańskim braterstwem łaski, o której w pewnym miejscu jej piewca, św. Paweł, pisze w tych słowach: „Bóg tak ukształtował ciało… aby nie było rozdwojenia w ciele, lecz żeby członki tak samo troszczyły się o siebie nawzajem. (…) Wy zaś jesteście Ciałem Chrystusa, a z osobna członkami!” (1 Kor 12, 24n.27 BE).

 

Sobota, 15.03.2025 r. 

Pierwsze czytanie: Pwt 26, 16-19

Pamiętacie, od czego wyszliśmy w tym tygodniu? Od czytania z Księgi Kapłańskiej zatytułowanego „Prawo świętości”. Czym zaś dopełniamy ten tydzień? Czytaniem z Księgi Powtórzonego Prawa – zredagowanej równolegle z tamtą – zatytułowanym „Świętość ludu Bożego”. Dla przypomnienia, biblijna świętość oznacza „inność i odmienność”, która najpierw dotyczy Boga, Innego niż wszystko stworzone, aczkolwiek obecnego w swoim stworzeniu. Wtórnie zaś dotyczy Izraela, wybranego przez Pana na swego reprezentanta wśród narodów. Świętość, czyli inność Izraela, ma świadczyć o świętości, czyli inności jedynego Boga. Dzisiejsze czytanie ujmuje tę ich relację w kategorii przymierza: „Dziś uzyskałeś od Pana oświadczenie, iż będzie dla ciebie Bogiem… A Pan uzyskał to, że ty będziesz ludem stanowiącym Jego szczególną własność…”. Co intrygujące, oba te zapewnienia wiąże identyczna klauzula: „o ile ty będziesz przestrzegał Jego wszystkich praw, poleceń i nakazów”. Bóg nie musi dowodzić swojej wierności. Jego autorytet polega właśnie na tym, że „nie może ani sam się mylić, ani nas okłamać” (KKK 156). Skoro zawiązuje przymierze, to znaczy, że ze swojej części się wywiąże. Inaczej Izraelici, a szerzej, po prostu ludzie. Nasza wierność dopiero się wykuwa w takiej mierze, w jakiej korzystamy z daru wolności (zob. KKK 387 i 396 oraz 1730nn). Pod koniec pierwszego tygodnia Wielkiego Postu spróbujmy określić stan naszego przymierza z Bogiem, jak konkretne doświadczenia i decyzje minionych dni rzutowały na wierność Panu? Nie dajmy się jednak zwieść pozorom zewnętrznej, uczynkowej poprawności i ułudzie „bycia w porządku”. Wszak uczynkową perspektywę bieżącego czytania dopełni Psalm, podkreślający wagę słuchania Pana, i Ewangelia, mówiąca o rozmodlonej miłości nieprzyjaciół…

Psalm responsoryjny: Ps 119 (118), 1-2. 4-5. 7-8

Także dzisiejszy sobotni Psalm 119 odpowiada poniedziałkowemu Psalmowi 19. Jak tamten zyskał nagłówek „Chwała Stwórcy i Prawodawcy”, tak ten aktualny nosi nazwę „Doskonałość Prawa Bożego” (o właściwym rozumieniu terminu „prawo”  nie zawężającym go do rangi prawa stanowionego również mówiliśmy już w poniedziałek). Respekt dla prawa – rozpoznanego w sumieniu i przyjętego z Objawienia  stanowi rękojmię Przymierza: „Przestrzegać będę Twoich ustaw, abyś mnie nigdy nie opuścił”, tj. „abyś pozostał sprzymierzony ze mą”. Jednak dzisiejszy psalmista to ktoś więcej niż nienaganny uczeń, o którego wewnętrznej motywacji niewiele wiadomo. Śpiewa wszakże: „Błogosławieni, którzy… szukają Pana całym sercem! (…) Będę Cię wysławiał prawym sercem!”. Kiedy praworządność zstępuje na poziom serca? W znaczeniu ogólnoludzkim wtedy, gdy człowiek zastanawia się na sensem danych przykazań i regulacji (czy to uprawnień, czy obowiązków), gdy pyta o to, jaki jest „duch” danej „litery” prawa? W znaczeniu religijnym zaś, praworządność zstępuje na poziom serca wtedy, gdy człowiek naprawdę się modli, gdy „litera” prawa nie przesłania albo nie zastępuje mu więzi z boskim Prawodawcą, lecz stanowi bodziec do głębszego zasłuchania weń; stąd refren dzisiejszego Psalmu: „Błogosławieni słuchający Pana”.

Ewangelia: Mt 5, 43-48

Dzisiejsza Ewangelia stanowi kolejny urywek Mateuszowego Kazania na Górze, którego sercem jak po tych kilku dniach już pewnie konstatujemy, jest sam Bóg, Ojciec Jezusa Chrystusa. W Kazaniu tym Jezus podejmuje rolę nowego Mojżesza, obwieszczającego Nowe Prawo: „Prawo ewangeliczne wypełnia przykazania Prawa. Kazanie na Górze nie znosi przepisów moralnych Starego Prawa i nie pomniejsza ich znaczenia, ale wydobywa ich ukryte możliwości i sprawia, że rodzą się z nich nowe wymagania. (…) W ten sposób Ewangelia prowadzi Prawo do jego pełni przez naśladowanie doskonałości Ojca niebieskiego, przebaczanie nieprzyjaciołom i modlitwę za prześladowców na wzór Boskiej wspaniałomyślności” (KKK 1968). Na czym polega ta „doskonałość Ojca niebieskiego”? O co Jezusowi chodzi, gdy mówi o słońcu Ojca, które „wschodzi nad złymi i nad dobrymi” i o deszczu Ojca, „zsyłanym na sprawiedliwych i niesprawiedliwych”? Zobaczmy jak łatwo tutaj jest pomylić miłość z obojętnością… Podtrzymywanie w istnieniu świata ludzi, które skrywa się pod figurami słońca i deszczu pozbawionych preferencji co do odbiorców swego działania. Nie oznacza obojętności Boga wobec moralnej kondycji człowieka, tylko jego miłość, fundamentalne przyjęcie człowieka uprzedzające ocenę stanu jego serca; bez tego przyjęcia nie ma mowy o nawróceniu… Zacytujmy św. Pawła: „Bóg okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że gdy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł!” (Rz 5, 8 BE; por. J 3, 16; 1 J 4, 10). Póki co, w Kazaniu na Górze „doskonałość Ojca niebieskiego” Jezus objawia w nauczaniu, nadejdzie czas, gdy doskonałość tę na innej górze objawi namacalnie, gdy sam „umiłuje swych nieprzyjaciół” (por. J 13, 1) i będzie „modlił się za tych, którzy Go prześladują” (por. Łk 23, 34), a przez to ujawni swoje Boże synostwo (zob. Mk 15, 39). Mówię tu o górze Kalwarii, ku której duchowo zmierzamy w tym Wielkim Poście.