I Niedziela Wielkiego Postu, 6.03.2022 r.
Pierwsze czytanie: Pwt 26, 4-10
Księga Powtórzonego Prawa składa się z mów Mojżesza, kierowanych do pokolenia Izraelitów, które miało wejść do Kanaanu, ziemi obiecanej przez Boga, krainy mlekiem i miodem płynącej, celu wielu lat zmagań i tułaczki przez pustynię. Przywódca ludu wybranego przypominał, kim są Izraelici i skąd pochodzą. Tłumaczył sens praw nadanych przez Jahwe na Synaju, motywował do kochania i oddawania czci jedynemu Bogu, ponieważ od Niego płynie prawdziwe błogosławieństwo i życie. Dzisiejsza perykopa, rozpoczynająca pierwszy tydzień Wielkiego Postu, ma przypominać, że zasady wyłożone przez Mojżesza nie straciły swojej aktualności.
Temat czytanego fragmentu dotyczy sposobu składania ofiary dziękczynnej za wybawienie i dary otrzymane od Boga. To, co Izraelita miał przynieść, to były pierwociny, czyli pierwsze plony ziemi, którą uprawiał i wypowiedzieć określone słowa.
W dzisiejszych czasach zdecydowana mniejszość uprawia ziemię i nie w tym jest sens, ale żeby wszystko, co zaczynam, każdy dzień, każdą czynność, i to kim jestem dzisiaj, powierzyć Bogu. Warto podkreślić, że doskonałość ofiary wynika z pierwszeństwa a nie z doskonałości jako cechy przyniesionego daru. Kiedy możemy ofiarować bardzo niewiele, dając z hojnością, jako pierwociny, nasza ofiara będzie przyjęta.
Lecz nie tylko ofiara jest ważna. Istotne są słowa, które autor księgi nakazuje wypowiadać. Są to słowa przepojone wiarą: że jestem pielgrzymem, mam świadomość własnego zniewolenia, potrzebuję wybawienia i jedynie Bóg ma moc przywrócenia wolności i obdarowania wszelką obfitością.
Ofiara wtedy jest pełna, kiedy składając dar wiem i potwierdzam słowem: Komu i za co ją składam.
Psalm responsoryjny: Ps 91, 1-2. 10-11. 12-13. 14-15
Lwy, smoki, węże i żmije; wszelkiego rodzaju trudności i strachy są stałym elementem życia. Często, w naszym odczuciu są tak „straszne”, że paraliżują jakiekolwiek działania. I choćby cały świat mówił dasz radę, wiem, że to niemożliwe. Oddając się pod opiekę Boga, kłopoty nie znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale otrzymujemy siły, by się z nimi zmierzyć. Pomoc Boga jest skuteczna, jeśli Jego Słowa są dla mnie ważne. Kiedy potrafię zaufać, nawet wówczas, gdy nie wszystko jest zrozumiałe.
Jednak Bóg oczekuje pewnej aktywności z naszej strony: wzywania, poznawania, przylgnięcia do Jego Słowa.
Czy wierzę w Jego Słowo bezgranicznie i wyruszam w drogę, opuszczając rzeczy i ludzi dających złudne, jedynie, poczucie bezpieczeństwa?
Drugie czytanie: Rz 10, 8-13
Co mówi Biblia o Bogu-Słowie? O Słowie, które wszystko stworzyło, Słowie, którego się słucha. Jest Miłością, prawem rządzącym Jego światem. Jest niewidzialny, bo nie można miłości jak przedmiotu postawić na biurko, obejrzeć pod mikroskopem, zbadać papierkiem lakmusowym i ogłosić: oto miłość.
A jednak Bóg jest, jak mówi Biblia, małym ziarnkiem ukrytym w głębi, blisko naszych serc. Tam karmi i ogrzewa duszę, by rosła i stała się widoczna. Pierwszymi, którzy usłyszeli i uwierzyli Słowu, byli Izraelici. Wiara Maryi, „córki Izraela”, była tak wielka, że Słowo mogło stać się Ciałem. Bóg stał się widoczny dla wszystkich. Każdy, kto chce słuchać Słowa, może odkrywać Je we własnym sercu i czynami pokazywać światu.
Ewangelia: Łk 4, 1-13
W życiu Jezusa jest wiele momentów, kiedy udawał się na pustynię, aby nikt i nic nie zakłócało Mu modlitwy, spotkania z Bogiem. Pustynia jednocześnie fascynuje i budzi grozę, ale przede wszystkim jest czasem darowanym. Przeczuwali to wszyscy, którzy śladami swego Pana oddalali się od wspólnoty i udawali na „pustkowie”, by szukać Boga.
Jeśli ten czas jest dostatecznie długi, w naturalny sposób pojawi się głód. Zatęsknimy za świeżym chlebem i owocami, przyjaciółmi, prysznicem i wygodnym łóżkiem, pracą i pasjami, które pozostawiliśmy, bogactwem, jakiekolwiek by ono nie było, władzą, bo zwykle gdzieś jakąś mamy.
Jezus pokazuje, że ponad wszystkimi ważnymi ziemskimi sprawami jest Ktoś doskonalszy i ważniejszy. To Jego Ojciec, z którym spotykał się na pustyni.
Przez okres Wielkiego Postu pozwólmy sobie choć na chwilę udać się na „miejsce pustynne”, by w oddaleniu od codziennych zajęć spotkać Boga.
Poniedziałek, 7.03.2022 r.
Pierwsze czytanie: Kpł 19, 1-2. 11-18
Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty – mówił Bóg do Izraelitów, prowadząc ich do Ziemi Obiecanej. Te słowa, zapisane w Księdze Kapłańskiej, miały stać się zachętą dla Izraelitów wracających z niewoli babilońskiej, by nowo powstającą wspólnotę budowali na innej zasadzie niż powszechnie obowiązujący na starożytnym Bliskim Wschodzie odwet: oko za oko, ząb za ząb. Pan proponuje, aby fundamentalną zasadą rządzącą relacjami między ludźmi była miłość.
Nie będziesz kraść, nie będziecie kłamać, nie będziecie oszukiwać jeden drugiego… i pozostałe wskazania mają nam pomóc zrozumieć, czym jest miłość, o której mówi Bóg. Właściwie pojmowana jest pragnieniem dobra, które przekłada się na konkretne postępowanie wobec drugiego człowieka.
Miłuj bliźniego jak siebie samego. Jeżeli miłość własna jest miarą miłości braterskiej, to warto się zastanowić, na ile kocham siebie. O ile trudniej jest zrobić rachunek sumienia, kiedy obiektem refleksji jestem sam dla siebie. Co sobie kradnę, w czym się oszukuję, czy jestem stronniczy na korzyść swoich słabości, a może w sercu odczuwam urazę lub co gorzej nienawiść?
Ja jestem Pan! Te wielokrotnie powtarzane słowa to niezwykły pomysł Boga, zaproszenie do komunii z Nim w jedności braterskiej i z sobą samym.
Psalm responsoryjny: Ps 19, 8-9. 10 i 15
Dzisiejsze słowa psalmu oraz świadectwo świętych kobiet Perpetuy i Felicyty konfrontują nas z głębią wyznawanych prawd. Czy wiem, że prawo Boga czyni ludzi mądrymi, szczęśliwymi i radosnymi? Na ile wiara jest tylko praktyką zewnętrzną, rytuałem, który spełniam? Czy jestem gotowy zostawić swoje „dziecko”, czymkolwiek by ono nie było, nie ugiąć się pod presją najbliższych i dać świadectwo Jego obecności?
Czy rzeczywiście wielbię Boga w głębi mojego serca i głoszę Jego Słowo w radości?
Ewangelia: Mt 25, 31-46
Jezus w bardzo jasny i zdecydowany sposób kreśli naszą ludzką przyszłość. Pokazuje, że sprawiedliwość Boga dosięgnie każdego bez wyjątku, a to czy znajdziemy się w gronie błogosławionych u boku Boga czy potępionych, zależy od tego, czy bierzemy odpowiedzialność za swój los, dokonując właściwych wyborów, właściwie postępując.
W dzisiejszym fragmencie Ewangelii Jezus koncentruje się na przyjmowaniu drugiego człowieka znajdującego się w trudnym położeniu. Pomoc w zabezpieczeniu podstawowych potrzeb: jedzenia, picia, ubrania, zapewnienia godności w chorobie czy więzieniu a także pomocy w odnalezieniu się w nowym miejscu, to pomoc humanitarna, która niekoniecznie musi mieć swoje źródło w Bogu. Można być przyzwoitym niewierzącym. Jeśli „wartość” przedstawimy jako klocek, to budując swoją hierarchię wartości, dobieramy w sobie znanym kluczu odpowiednie klocki. Tym kluczem może być dobre wychowanie, doświadczenie życiowe, ideologia, która jest mi bliska i wiele innych. Wśród tych klocków-wartości może znaleźć się pomoc drugiemu człowiekowi.
Bóg mówi nie buduj sam, nie wymyślaj. Weź gotowy wzór – Jezusa, żyj z Nim w braterstwie, chodź z Nim do potrzebujących, bo tylko taki sposób układania ważności spraw, prawdziwie uszczęśliwia.
Wtorek, 8.03.2022 r.
Pierwsze czytanie: Iz 55, 10-11
Wychowanie człowieka to proces długi, trudny i żmudny, choć nie pozbawiony radości, czego doświadczają wszyscy rodzice i wychowawcy. Celowe oddziaływanie na wychowanka ma kształtować jego osobowość, tożsamość, moralność, intelekt…
Bóg także ma swój zamiar wobec każdego z nas. Daje Słowo, które prowadzi nas do duchowej dojrzałości. Pomaga odkrywać, kim jesteśmy i po co żyjemy, uczy doskonalej kochać. Ono kształtuje sumienie i wolę, pogłębia wiarę, abyśmy stali się prawdziwie wolni.
Prorok Izajasz przekazuje obietnicę Boga, że Jego Słowo nie wraca bezowocne, zanim nie spełni pomyślnie swego posłannictwa, ale nie wciska go na siłę. Trzeba chcieć go słuchać i właściwie odczytać znaczenie. Lektura tekstów biblijnych, napisanych wiele lat temu w innej kulturze, nie jest łatwa. Może nas zaprowadzić na manowce, jeśli własnych spostrzeżeń i refleksji nie będziemy konfrontować z komentarzami osób uznanych przez Kościół.
Tak jak nie można napić się raz na zawsze, tak Słowem Bożym trzeba żyć codziennie. Dojrzewa powoli. Czasami mija kilka tygodni, a czasem potrzeba lat, by wykiełkowało i zaowocowało dojrzałością, a to paradoksalnie oznacza bycie dzieckiem Boga Ojca.
Psalm responsoryjny: Ps 34, 4-5. 6-7. 16-17. 18-19
Niezwykłe szczęście płynie z ust człowieka, który odnalazł swego Pana. Każdy, kto doświadcza uwalniającego spotkania z Bogiem, pragnie przeżywać tę radość z innymi. Jesteśmy stworzeni do życia we wspólnocie, w relacjach. Kiedy dzielimy się wzajemnie swoimi doświadczeniami duchowymi, mamy okazję zainspirować czy zachęcić drugiego człowieka do szukania Boga.
Ewangelia: Mt 6, 7-15
Nie trzeba dużo mówić, czasami nic, by wyrazić miłość do drugiej osoby. Tym bardziej nie potrzebuje słów Bóg, który nas stworzył, więc zna nasze pragnienia i potrzeby. Jezus przekazuje nam słowa tej codziennej, najprostszej a jednocześnie najważniejszej modlitwy, żebyśmy nie zapominali, kim jesteśmy i po co żyjemy, Kogo potrzebujemy i jak mamy postępować wobec drugiego człowieka.
Kiedy spotykamy Boga z wiarą, że jest doskonałym Ojcem kochającym bezinteresownie, z samego faktu powołania do życia możemy wzrastać i rozkwitać. Mamy szansę na zebranie życiowych owoców dla siebie i wspólnoty, w której żyjemy.
Możemy dojrzewać w swoim człowieczeństwie, ponieważ mądry Ojciec uczy nie tylko mówiąc jak żyć, ale pozwalając na zdobywanie różnorodnych doświadczeń. Szczególnie te najtrudniejsze, upadki, cierpienie, jeśli przyjmujemy je z wiarą, że Bóg jest, są cenną lekcją życia.
Środa, 9.03.2022 r.
Pierwsze czytanie: Jon 3, 1-10
Niniwa, stolica Asyrii, potęgi, która podbiła królestwo utworzone przez Dawida i uprowadziła do niewoli wielu Izraelitów, w przekazie biblijnym stała się symbolem tego, co wrogie. Do tego znienawidzonego miasta Bóg posyła proroka Jonasza, by głosił Słowo Boże. Jonasz przestraszył się i przez długi czas na wszelkie sposoby próbował uniknąć wypełnienia woli Bożej. Jednak splot wydarzeń ostatecznie doprowadził go do Niniwy, gdzie po raz drugi, otrzymał od Boga tę samą misję. Tym razem już nie uciekał, lecz wstał, poszedł i głosił z taką mocą, że wszyscy, bez względu na stan, począwszy od króla, a skończywszy na ostatnim bydlęciu, nawrócili się. W dzisiejszej perykopie można zwrócić uwagę na decydujący moment w podjęciu misji i nawrócenia.
Każdego z nas na swój szczególny sposób Bóg posyła na misje głoszenia prawdy o Bogu i człowieku zawartej w Słowie Bożym. Nie zawsze łatwo ją zrozumieć. Czasem wydaje się zbyt mocno odbiegająca od powszechnie obowiązujących sposobów życia. Wymaga odwagi i podjęcia jakiegoś trudu. Historia Jonasza pokazuje, że trudno jest uciec od swojego posłania. Przychodzi taki moment, że trzeba się skonfrontować z prawdą o własnym życiu i po prostu wstać i pójść, dokądkolwiek Bóg zechce.
Psalm responsoryjny: Ps 51, 3-4. 12-13. 18-19
Oto przejmująca modlitwa człowieka, który dostrzegł swoje grzechy, zna swoje ograniczenia i słabości. Ale nie boi się przyjść do Boga, wierzy w Jego miłosierdzie. Wie, że tylko od Niego płynie moc zdolna przezwyciężyć ludzkie słabości. Pokora i skrucha jest drogą do serca Boga.
Ewangelia: Łk 11, 29-32
Jak bowiem Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia.
Przyjąć tajemnicę Jezusa z wiarą nie jest łatwo. Świat całym swoim bogactwem i możliwościami wprowadza zamęt. Ciągle poszukujemy jakiegoś ostatecznego potwierdzenia, że Prawda jest prawdą.
Jezus wzywa nas dzisiaj do pewnego radykalizmu, potwierdzenia bezwarunkowym, prostym „tak, wierzę” w zbawczą moc Jezusa i przełożenia w codziennym życiu.
Potrzeba otwartości Królowej Saby, która zaciekawiona mądrością Salomona, wyruszyła w daleką i niebezpieczną podróż, odwagi proroka Jonasza i determinacji mieszkańców Niniwy, by Jezus Chrystus, stał się jedynym znakiem miłości Boga.
Czwartek, 10.03.2022 r.
Pierwsze czytanie: Est 4, 17k. l-m. r-u
W dzisiejszym fragmencie Pisma Świętego spotykamy Esterę, królowę, a więc kobietę o znaczącej pozycji społecznej, która zostaje postawiona przed nieuniknionym wyborem: zaryzykować własne życie, by ratować swój lud czy ratować własne życie, ryzykując zagładę ludu? Bez wahania i stanowczo Estera wybiera pierwsze rozwiązanie i w obliczu niebezpieczeństwa powierza siebie i losy Izraela w ręce Boga. Zwraca się do Niego jako jedynego wspomożyciela.
Czy była samotna? Miała męża, który ją kochał i opiekuna, a jednak jej słowa pokazują prawdę o tym, że w głębi siebie, zawsze jesteśmy samotni i jedynie Bóg może tę samotność wypełnić.
Godny podkreślenia jest również fakt jej wychowania religijnego. Być może opisana sytuacja była najważniejszym momentem w jej życiu i Estera posiadała mocny fundament wiary, który utrzymał ją w chwili próby.
Warto zapoznać się z całą księgą, by zobaczyć, że Estera wraz z bohaterkami przedstawionymi w innych księgach Biblii, min., Judytą, Rut, ale przede wszystkim z Maryją, które przy całej swej cichości, pokorze i kobiecym pięknie, powierzając się Bogu, otrzymały mądrość, siłę i moc wpływania na losy świata.
Psalm responsoryjny: Ps 138, 1b-2a. 2b-3. 7e-8
Jesteśmy dziełem Stwórcy i w tej prawdzie wraz z psalmistą możemy pokładać nadzieję, że Bóg będzie nas słuchał i ze wszech miar obdarowywał. Z poczucia wdzięczności za Jego dobroć i wierność niech się w nas rodzą słowa gorącej i autentycznej modlitwy. By nigdy nie stały się niedzielnym obowiązkiem.
Ewangelia: Mt 7, 7-12
Jezus zachęca nas, żeby z wytrwałością prosić Boga o wszelkie dobro i zapewnia, że będziemy wysłuchani ze względu na Jego Ojcowską miłość.
Dobro, o które prosimy Ojca, przepływa przez każdego nas. A więc to, kim jesteśmy i co robimy dla siebie wzajemnie, ma znaczenie. Ta refleksja budzi, czy powinna budzić, odpowiedzialność za wszystko, co robię, każde słowo, gest i zachęcać do nieustannego kształtowania sumienia.
Otwartość na to, co się wokół dzieje, na wydarzenia i osoby, uwrażliwia na to, co Bóg przynosi także dla mnie. Czasami jest to miłe spotkanie, piękno czy jakiekolwiek dobro, które potrafię zauważyć. Niekiedy to, co się wydarza, wydaje się porażką lub wręcz katastrofą, ciężarem nie do udźwignięcia. Wtedy szczególnie potrzebujemy osób, przez które Bóg przelewa swoją miłość.
Piątek, 11.03.2022 r.
Pierwsze czytanie: Ez 18, 21-28
Bóg, nie zważając na zatwardziałość serc i nieprzestrzeganie przykazań, z niegasnącym żarem ustami proroka Ezechiela uczy Izraelitów właściwego rozumienia Swej sprawiedliwości. Bogu zależy na każdym człowieku, bez względu na to, ile i czego dokonał albo jak bardzo swoje lub czyjeś życie poturbował. Nie kładzie na jednej szali dobrych uczynków na drugiej złych, patrzy, co przeważy i wydaje odpowiedni wyrok, życie lub śmierć. Na wagę kładzie nie tyle uczynki ile zmianę postępowania.
Prorok Ezechiel przekazuje nam dobrą wiadomość, że sami dokonujemy wyboru. To, jak postępuję teraz, unieważnia postępowanie wcześniejsze. Sprawiedliwość kasuje grzechy, ale także dobrych uczynków nie mogę zrobić na zapas. To również oznacza, że każdy bierze osobistą odpowiedzialność za swoją duchową śmierć i życie.
Jeśli zrozumiem swój grzech, zmienię swoje postępowanie, i zwrócę się do Boga, to konsekwencje grzechu mnie duchowo nie zabiją. Nie wpędzą w pułapkę bezsensu. Będę żyć. Odczuwać radość, która wypływa z urealnienia własnego życia. Mam, co mam, mogę tyle, ile mogę, nie mam oczekiwań, że moja sytuacja radykalnie się zmieni. Nie potrzebuję niczego i nikogo, by zapewnili mi iluzje szczęścia.
Psalm responsoryjny: Ps 130, 1b-2. 3-4. 5-7a. 7b-8
Kiedy proszek do prania wraz z płynem do płukania stały się synonimem delikatności i doskonałej czystości, jakimi słowami chwalić Boga?
Może warto, abyśmy na nowo odkrywali psalmy, pieśni, które wprost wyrażały wzajemną, Bożą i ludzką, nadzieję, wiarę i miłość.
Z głębokości wołam do Ciebie Panie, szczerze, z entuzjazmem i świeżością pierwszego spojrzenia płynął do Boga głos duszy, odkrywającej całe bogactwo doświadczeń duchowych. Ustami natchnionych proroków Bóg objawiał samego siebie. Śpiewanie psalmów to kontemplowanie Boga.
Ewangelia: Mt 5, 20-26
Po raz kolejny zastanawiamy się nad istotą sprawiedliwości w świetle Bożej miłości.
Nikt nie ma wątpliwości, że każdy, kto popełnia zabójstwo, musi być sprawiedliwie osądzony. Jezus rozszerza tę kategorię przestępstwa i wyjaśnia, że gniew, obmowa czy wyzwiska mają moc zabójstwa. Potrafią zabić godność i dobre imię człowieka, co praktycznie wyklucza tę osobę ze wspólnoty. Jesteśmy istotami społecznymi, więc wykluczenie w ekstremalnych przypadkach może prowadzić do rzeczywistej śmierci.
Konsekwencje dotykają również oskarżyciela. Tak samo jak w przypadku zabójstwa podlega on sądowi, ale własnego sumienia. Jezus przestrzega, że z więzienia poczucia winy możemy się szybko nie wydostać.
Sobota, 12.03.2022 r.
Pierwsze czytanie: Pwt 26, 16-19
Na koniec I tygodnia Wielkiego Postu wracamy do nauk Mojżesza głoszonych do narodu wybranego przed wejściem do Ziemi Obiecanej. Słyszymy o szczególnym przymierzu, jakie zawiera Bóg z człowiekiem, które dziś i każdego dnia obiecujemy odnawiać. Jest to bardzo szczególna umowa. Uzyskujemy gwarancje od Pana, że będzie dla nas Bogiem. A my obiecujemy zostać Jego własnością, spełniając Jego wolę.
Na własne życzenie stać się czyjąś własnością, pełniąc jego wolę, brzmi niepokojąco i u wielu osób może rodzić niezgodę a nawet bunt. Dlaczego Bóg żąda od nas bezwarunkowego posłuszeństwa? Kim jesteśmy jako ludzie, że ta droga jest najlepszą do osiągnięcia szczęścia wiecznego? Stanu, który nie ginie w niesprzyjających okolicznościach życiowych.
W swej naturze jesteśmy ciałem, podlegającym prawom przyrody, targanym emocjami, ulegającym instynktom. Niestety, biologia zniewala i prowadzi do śmierci. Będąc posłusznym Bogu, z natury swej Duchowemu, nie odrzucając ciała, możemy przejść ponad to, co cielesne. I to właśnie czyni z nas osobę wolną, podobną do Boga. Bóg nie wciska wolności na siłę. Trzeba chcieć być wolnym!
Psalm responsoryjny: Ps 119, 1-2. 4-5. 7-8
Nie ma człowieka, który by nie pragnął szczęścia. Ulotność tego stanu nie pozwala zatrzymać się w poszukiwaniach. Gonimy za szczęściem, łapiąc jego namiastki. A o szczęście trzeba walczyć z własnym egoizmem, lenistwem, pychą, zachłannością… Błogosławieni, szczęśliwi, to ci, którzy postępują zgodnie z prawem Pańskim, śpiewa psalmista i z ufnością powierzają się Bogu.
Psalm 119 jest najdłuższym utworem w Psałterzu. Cały jest hymnem pochwalnym na cześć Boga, wyrażającym radość płynącą z pokoju duszy.
Ewangelia: Mt 5, 43-48
Kto jest moim bliźnim, bratem lub nieprzyjacielem? To ważne pytanie stawiano sobie od zawsze, ponieważ było nierozerwalnie związane z kwestią, wobec kogo należy postępować według prawa miłości. Nieprzyjaciółmi byli wszyscy pozostali i można ich było nienawidzić, tzn. traktować inaczej niż bliźniego. Początkowo wyraźnie rozróżniano brata od bliźniego. Bratem był ktoś, kogo łączyły więzy pokrewieństwa. Brat był moim drugim ja, bliźni był kimś innym. Po okresie niewoli te pojęcia stały się tożsame.
Za czasów Jezusa istniały spory, kogo należy uznawać za bliźniego. Jedni do grona „bliźnich” zaliczali Izraelitów i tych, którzy weszli do wspólnoty żydowskiej i zostali obrzezani. Dla innych każdy napotkany człowiek, bez względu na to, kim jest, co o nim myślę lub jakiego jest wyznania, staje się bliźnim.
Kto jest moim bliźnim? To ciągle ważne pytanie, które należy sobie stawiać w kontekście strzeżonych osiedli, anonimowości, uchodźców, wykluczonych. Teoretycznie odpowiedź jest jasna.