I Niedziela Wielkiego Postu, 26 lutego 2023 r.
Pierwsze czytanie: Rdz 2,7-9;3,1-7
Bóg nie uszczęśliwia nikogo na siłę. W stworzony przez Niego raj od samego początku wpisana jest wolność i związana z nią nieodłącznie możliwość wyboru. To bardzo znamienne, że wąż kusiciel przychodzi najpierw do Ewy – do kobiety, która w patriarchalnej kulturze starotestamentalnego Izraela praktycznie we wszystkim podlegała woli mężczyzny. Jej także wolno samodzielnie wybrać. Bóg, w którym tak wielu ludzi wciąż widzi ciemiężyciela i tyrana, paradoksalnie pozostawia wolność wszystkim, także tym, którym odbierają ją warunki życia, społeczność, w której żyją, czy nieludzkie prawa. Niczego nie narzuca, lecz tłumaczy i wskazuje dobrą drogę, licząc na to, że uznamy Go za godnego zaufania.
Niestety Ewa wybrała źle, po niej Adam uczynił to samo i natychmiast okazało się, że kusiciel, który obiecywał złote góry, zniknął, pozostawiając ich samych, nagich i bezbronnych, w obliczu konsekwencji podjętych za jego namową decyzji. Natomiast ten odrzucony i wzgardzony Bóg postąpi zgoła inaczej. Wprowadzając w życie powzięty wcześniej plan zbawienia, wyciągnie do nich rękę, uszanuje jednak ich wybór – tak jak szanuje wszystkie nasze wybory nawet wtedy, gdy ranią one Jego serce.
Psalm responsoryjny: Ps 51,3-6.12-14.17
Kiedy zdajemy sobie sprawę, że postąpiliśmy źle, często automatycznie zaczynamy działać według schematu naszych pierwszych rodziców, ukrywając swoje błędy i twierdząc uparcie, że nie mamy sobie nic do zarzucenia, a winni są wszyscy wokół, ale nie my. Dzisiejszy psalm responsoryjny pokazuje nam inną drogę – stanięcie w prawdzie przed Bogiem i szczere przyznanie się do tego, co wyrzuca nam nasze sumienie. Paradoksalnie dopiero wtedy przekonujemy się, że Bóg wcale nie jest takim, jakim go maluje szatan i nasze poranione wnętrze. Przebacza, przywraca radość i pokój serca, wskazuje nowy kierunek i pomaga wyprostować życie.
Drugie czytanie: Rz 5,12.17-19
Frazę, która w Biblii Tysiąclecia została przetłumaczona jako „wszyscy staną się sprawiedliwymi” (Rz 5,19), inne polskie przekłady podają nieco mniej optymistycznie jako „wielu stanie się sprawiedliwymi”, co jednak wydaje się wierniejszym odpowiednikiem greckiego οἱ πολλοί. Wszyscy mamy szansę, ale czy na serio chcemy z niej skorzystać? Wielki Post, z jego nastawieniem na modlitwę i wyrzeczenie, jest świetną okazją do tego, by skonfrontować się z najgłębszymi pragnieniami swojego serca i zapytać siebie, na ile jesteśmy gotowi porzucać bezcelową wegetację – życie w stanie grzechu, letniości, dogadzania sobie, dbałości przede wszystkim o własny interes – dla życia w pełni, jakie możemy prowadzić dzięki łasce Bożej. „Usprawiedliwienie dające życie” (Rz 5,18) jest dostępne dla wszystkich bez wyjątku, czy jednak zdołają osiągnąć je ci, którym wcale na tym nie zależy?
Ewangelia: Mt 4,1-11
W przeciwieństwie do Adama i Ewy Jezus nie daje się zmanipulować diabłu – zwycięsko odpiera pokusy, w mgnieniu oka znajduje właściwe wersety w Piśmie Świętym, a na Jego: „Idź precz, szatanie!” przeciwnik czmycha jak niepyszny, ustępując miejsca aniołom. Pewnie każdy z nas, na serio zmagających się z własnym grzechem i słabością, marzy o tego rodzaju triumfie. Zauważmy jednak, że to zwycięskie starcie Jezusa z szatanem poprzedzone było czterdziestodniowym czasem postu i modlitewnego wsłuchiwania się w głos Ojca. Dzisiejsza Ewangelia stawia przed nami proste pytanie: Czy żyjemy „samym chlebem”, czyli jedynie sprawami przyziemnymi, czy też „każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych”? Słowo Boże zawarte w Piśmie Świętym jest doskonałą odtrutką na manipulacje i półprawdy, które próbuje nam wsączyć diabeł, świat i nasza skażona grzechem natura. Chleb ziemski nie spada nam z nieba, lecz jego pozyskanie wymaga trudu. Nie dziwmy się więc, że wysiłku wymaga również przyswojenie sobie słowa Bożego – wysiłku czytania, pokornego wgłębiania się w tekst, otwierania się na głos Boga poprzez wyrzeczenia i modlitwę. Czy jesteśmy gotowi na podjęcie tego trudu w rozpoczynającym się Wielkim Poście?
Poniedziałek, 27 lutego 2023 r.
Pierwsze czytanie: Kpł 19,1-2.11-18
Między naszym postępowaniem a naszą wizją Boga istnieje związek ściślejszy, niż mogłoby się wydawać. Popadając w grzechy, których katalog podaje nam dzisiejsze czytanie, możemy szybko wpaść w koleinę myślenia, że Bóg jest taki, jak my – że to On odbiera nam to, co nasze, że jest stronniczy, że wprowadza niezgodę między bliskimi ludźmi, że dokłada jeszcze ciężaru ludziom pokrzywdzonym przez los, że mści się i obraża. A stąd już tylko krok do wniosku, że Bóg o nas nie dba, nie ujmie się za nami i dlatego mamy pełne prawo, a nawet obowiązek sami bezwzględnie zadbać o własne interesy, także kosztem bliźniego.
Dzisiejszy tekst odwraca kierunek takiego myślenia. Prawo nadane przez Boga nie wynika z jakichś Jego fanaberii, ale jest odbiciem samej Jego istoty, Jego doskonałości, świętości i miłości. „Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty” – mówi Bóg. Nie krzywdźcie bliźniego, bo Ja nikogo nie krzywdzę. Nie bądźcie bezwzględni i mściwi, bo Ja taki nie jestem, a wy jesteście moim ludem, który wybrałem, aby ukazywał Mnie pogrążonemu w grzechach światu. Miłujcie, bo Ja miłuję. Nie twórzcie sobie fałszywego boga na własne podobieństwo, ale sami starajcie się upodobnić do Tego, który jest jedynym Bogiem i Panem.
Psalm responsoryjny: Ps 19,8-10.15
Ludzie mogą osądzać nas bardzo różnie, przez pryzmat swoich wymagań czy oczekiwań, ale w ostateczności liczy się to, co myśli o nas Bóg. Tylko Jego osąd jest do końca prawdziwy i słuszny, a Jego prawo jasne, proste i dobre, nieskażone egoizmem czy wygodnictwem. Warto więc, jak to czyni psalmista, modlić się o to, aby nasze słowa i myśli były miłe Bogu, bo to jest źródłem najgłębszego pokoju i radości, której nam nikt nie odbierze.
Ewangelia: Mt 25,31-46
Sąd ostateczny cechuje się absolutną jasnością. Białe – czarne; błogosławieni – przeklęci; owce – kozły; prawo – lewo; nagroda – kara. Jest to skądinąd również cecha gatunku literackiego przypowieści, który nie bawi się w niuanse, mając na celu jak najprostszy przekaz głównego przesłania. W tym przypadku chodzi o to, że opowiadamy się za Bogiem nie tyle naszymi deklaracjami, co naszym życiem. To czyny człowieka objawiają stan jego wnętrza.
I błogosławieni, i przeklęci, na wyrok króla reagują zaskoczeniem. Błogosławieni nie czynili dobra z wyrachowania, po to, aby zasłużyć sobie na dobrą opinię Króla. Przeklęci nie zdawali sobie sprawy, że ich obojętność na ludzkie nieszczęście dotyka Go osobiście. I jedni, i drudzy, po prostu czynili to, ku czemu prowadziło ich własne serce. Przypowieść prowokuje więc nas, słuchaczy, do refleksji nad postawą naszych serc – czy prowadzi nas ona do miłości Boga i bliźniego, czy też do tego, co jest jej przeciwieństwem – do obojętności. Jesteśmy w tej dobrej sytuacji, że mamy szansę skorygować kierunek.
Wtorek, 28 lutego 2023 r.
Pierwsze czytanie: Iz 55,10-11
Przemawiając do wygnańców żydowskich w Babilonie prorok Izajasz wezwał ich do powrotu do ojczyzny i przekazał obietnicę Bożego błogosławieństwa. Z kolei w czytanym dziś tekście wyjaśnia, że Boże obietnice są jak deszcz i śnieg nawadniające ziemię – kryją w sobie ogromny potencjał. Jednak podobnie jak najlepiej nawet nawodniona ziemia sama z siebie nie wyda chleba, jeśli rolnik nie wykona tego, co do niego należy, tak również słowo Boga domaga się nie tylko wysłuchania, ale i wypełnienia. Jego skuteczność jest gwarantowana, ale Izraelici doświadczą jej dopiero wtedy, gdy podejmą ryzyko wędrówki.
Niełatwo jest porzucić ustabilizowane życie w Babilonie i wyruszyć w niepewne, gdy już przywykło się do niego przez kilkadziesiąt lat niewoli. Niełatwo jest porzucić chore przyzwyczajenia, znajome grzechy, komfort życia według własnych upodobań i zdecydować się na zmianę. Ale taki właśnie jest sens Wielkiego Postu. Słowo, które wychodzi z ust Boga, i którego zdecydowaliśmy się wysłuchać, zapewnia nas dziś, że ma moc przemienić nas zgodnie z Jego wolą, jeśli tylko zechcemy podjąć ryzyko nawrócenia. Bóg nie cofa swego słowa. Nie musi być tak, jak zawsze. Droga z niewoli do wolności jest wciąż przed nami otwarta.
Psalm responsoryjny: Ps 34,4-7.16-19
W doraźnych problemach wystarczy poszukać pomocy u innych ludzi, w powołanych do tego instytucjach czy po prostu we własnych zasobach, ale z „wszelkiej trwogi”, „wszelkiego ucisku” i „wszelkiej udręki” może wybawić nas tylko Bóg. On jest blisko upadłych na duchu, którzy po ludzku rzecz biorąc już znikąd nie mogą spodziewać się ratunku. Tylko On zamiast płytkiego optymizmu daje pewną nadzieję, że zło ma charakter przejściowy i nawet jeśli dziś wydaje się szaleć, ostatecznie zostanie wymazane z ziemi. Ta świadomość budzi radość i dziękczynienie psalmisty.
Ewangelia: Mt 6,7-15
W przeciwieństwie do pogan, którzy przy pomocy długich i wymyślnych modlitw usiłują wymóc na bóstwie przeprowadzenie swojej woli, chrześcijanin – za radą i przykładem Jezusa – modli się o wypełnienie woli Boga. Taka modlitwa będzie jednak szczera jedynie wtedy, gdy autentycznie przeżywamy relację z Bogiem jako relację miłości dziecka do Ojca. Wtedy będzie nam zależeć na tym, by był szanowany zarówno On sam, jak i Jego mądre zrządzenia. Będziemy ufać, że Jemu zależy na zaspokojeniu naszych materialnych i duchowych potrzeb dziś i zawsze. Będziemy starali się, na ile to możliwe, być podobni do Niego, otwierając serca na przebaczenie. Stopniowo przejdziemy od bezmyślnego wypowiadania wyuczonych słów do życia duchem tej modlitwy.
Środa, 1 marca 2023 r.
Pierwsze czytanie: Jon 3,1-10
Mieszkańcy Niniwy, stolicy Asyrii, byli dla okolicznych ludów synonimem okrucieństwa i grzechu. Jednak z taką samą gorliwością, z jaką oddawali się złu, na słowo proroka natychmiast podjęli radykalną pokutę. Nie trzeba im było, jak samemu Jonaszowi, dwa razy powtarzać, co mają robić. Byli gotowi nazwać zło złem; uznać, że może ono mieć dla nich tragiczne skutki, i z niego zrezygnować. Takie postępowanie spotkało się z aprobatą Boga, który okazał im miłosierdzie. Okazało się, że łatwiej przyszło Mu nakłonić do nawrócenia pogrążonych w ciężkich grzechach pogan niż własnego proroka.
Pierwsi odbiorcy Księgi Jonasza, Izraelici, którzy wiele ucierpieli od Asyrii, uważali pewnie Niniwę za przypadek beznadziejny, na który absolutnie nie warto marnować energii. Rozwój wypadków przedstawiony w dzisiejszym czytaniu musiał być dla nich wstrząsem. Stanęli wobec zdumiewającego faktu, że Bóg wybierając jednych, wcale nie odrzuca drugich. On nie wybrał ich narodu po to, by pławili się w dobrym samopoczuciu, ale by byli światłem prowadzącym do Niego innych. Boży wybór zawsze wyrywa ze stagnacji, wydobywa z kolein egoistycznego myślenia i poszerza horyzonty – o ile dajemy się prowadzić Bogu przynajmniej na tyle, co kapryśny Jonasz.
Psalm responsoryjny: Ps 51,3-4.12-13.18-19
Boże przebaczenie nie jest lekceważeniem zła, puszczeniem go płazem, poklepaniem grzesznika po ramieniu z niefrasobliwym: „Nie przejmuj się, nic się nie stało”. Widać to jasno, gdy uświadomimy sobie, że człowiek, któremu zwykło się przypisywać autorstwo dzisiejszego psalmu, dopuścił się cudzołóstwa i morderstwa. Dokonała się ogromna niegodziwość. Są konkretne ofiary. Jednak wielkość Boga polega na tym, że nie gardzi szczerze skruszonym i pokornym sercem. I choć zazwyczaj w tym życiu nie uwalnia od konsekwencji popełnionego grzechu, to uwalnia i uzdrawia ludzkiego ducha, przywracając mu pokój oraz dając siłę i motywację do pokuty i czynienia dobra.
Ewangelia: Łk 11,29-32
Mieszkańcy Niniwy nie żądali dodatkowego znaku, by podjąć pokutę. Sami czuli, że ich postępowanie nie prowadzi do niczego dobrego, toteż byli gotowi zareagować na pierwsze wezwanie proroka. Królowa z Południa nie potrzebowała znaku, by wyruszyć w długą podróż do króla Salomona. Szukała mądrości i miała nadzieję ją u niego znaleźć. W przeciwieństwie do nich słuchacze Jezusa ewidentnie nie mają głębszych duchowych potrzeb, są zadowoleni ze swojego statusu ludu wybranego, a słowo Pana jest dla nich jak nieproszony gość, który musi dopiero udowodnić swoje prawa do wejścia w ich życie. Jezusowe: „tu jest coś więcej” nie znajduje oddźwięku w ich sercach.
Jezus boleje nad taką kondycją ludzi, widząc, że dopiero sąd Boży, który ostatecznie pokaże rzeczy takimi, jakimi są naprawdę, zdoła uświadomić im, co stracili. Jak trudno jest wziąć na serio słowo Boże, które wciąż do nas dociera, rozpoznać Bożych proroków w ludziach, których spotykamy na co dzień, a Boże działanie w naszej prozaicznej codzienności, gdy zagłuszamy nasze najgłębsze pragnienia, poprzestając na tym, co materialne.
Czwartek, 2 marca 2023 r.
Pierwsze czytanie: Est 4,17k.l-m.r-u
Królowa Estera wie, że ryzyko, jakie przed nią stoi, jest ogromne. Z pewnością wolałaby go uniknąć i żyć dalej w komforcie należnym pierwszej spośród żon królewskich. Ma taką możliwość. Zdaje sobie jednak sprawę, że tylko ona jedna ma szansę uratować swój naród od zagłady z rozkazu króla Aswerusa zmanipulowanego przez wrogiego Żydom doradcę – o ile sama wcześniej nie zginie, stawiając się przed królem bez wezwania. Postanawiając wypełnić swój obowiązek bez względu na konsekwencje, Estera wie, że potrzebuje strategii i dyplomacji, ale także pomocy z góry. Słuchamy dziś jej modlitwy, w której wspominając dawne interwencje Boga w historii Izraela, prosi Go o odwagę i odpowiednie słowa.
Modlitwa Estery nie jest ucieczką od odpowiedzialności. Nie jest egoistycznym błaganiem, aby Bóg załatwił za nią wszystko, niczego od niej nie wymagając. Prosząc o ratunek dla narodu, Estera oddaje Bogu do dyspozycji siebie, swoją funkcję, możliwości, jakimi dysponuje. Jest gotowa na wszystko, łącznie z własną śmiercią. Postawiona w sytuacji, która zdaje się całkowicie ją przerastać, nie myśli o tym, jak się od niej uwolnić, ale jak jej sprostać. A przy tym uczy nas, że autentyczna modlitwa nie polega tylko na wypowiadaniu słów, ale na gotowości, by bez względu na ryzyko stać się Bożym narzędziem.
Psalm responsoryjny: Ps 138,1-3.7c-8
Estera prosi o pomoc Bożą; psalmista dziękuje i wielbi Boga za pomoc, która już przyszła w odpowiedzi na jego modlitwę. Z perspektywy czasu widzi, że dokonał czegoś, co przekraczało jego ludzkie siły, że „moc jego duszy” wzmogła się dzięki łasce i wierności Boga. To doświadczenie pozwala mu ufać, że Bóg będzie wybawiał go dalej, w kolejnych sytuacjach, że go nie porzuci i będzie nim kierował. Taka właśnie ufność rodzi się w sercach tych, którzy mają dość odwagi, by prosić, i dość pokory, by z wdzięcznością wielbić Boga, uznając otrzymany dar.
Ewangelia: Mt 7,7-12
To małe słówko „więc” w ostatnim zdaniu dzisiejszej Ewangelii wydaje się dość intrygujące. Tekst bowiem jest przede wszystkim zachętą do modlitwy. Argumentuje, że aby otrzymać, trzeba prosić, żeby znaleźć, trzeba szukać, a żeby nas wpuszczono, trzeba pukać. Przekonuje, że Bóg jest usposobiony do nas o wiele lepiej, niż ziemscy rodzice, którzy na ogół także spełniają rozsądne prośby swoich dzieci. Po czym przy pomocy owego „więc” zostaje wyprowadzony zaskakujący wniosek, że kwintesencją Prawa Bożego jest to, by traktować innych tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani.
W modlitwie chrześcijańskiej nie chodzi tylko o zmianę rzeczywistości. Ona zmienia także mnie, wprowadzając w relację z Bogiem i pomagając mi Go poznać. Stopniowo nabieram pewności, że Bóg naprawdę nie daje mi węży i kamieni. Skoro więc ja mogę liczyć na Niego, to inni mają prawo liczyć na mnie. Sprawdzianem autentyczności mojej modlitwy jest moje życie, a przede wszystkim mój stosunek do bliźnich.
Piątek, 3 marca 2023 r.
Pierwsze czytanie: Ez 18,21-28
Boża sprawiedliwość jest zupełnie inna niż ludzka. Nam wystarczy niekiedy kilka czynów człowieka, kilka jego wypowiedzi, by niefrasobliwie zakwalifikować go bądź do „grzeszników”, bądź do „sprawiedliwych”. Szczerze mówiąc, obie te kategorie są nam niezwykle przydatne. Święte oburzenie na „grzeszników” pozwala postawić siebie samych w lepszym świetle; nadmierne gloryfikowanie „sprawiedliwych” bywa często wygodną wymówką, że nawet nie mamy co dążyć do ich niedościgłego wzoru. Możemy spokojnie uplasować się w bezpiecznym środkowym miejscu. Ale kiedy „grzesznik” zdobędzie się na heroiczny czyn lub wyjdzie na jaw spektakularny grzech „sprawiedliwego”, nasz uporządkowany świat zaczyna walić się w gruzy. Widząc, jak Bóg pierwszym przebacza, a drugich ostro upomina, mamy ochotę zawołać wraz z domem Izraela: „Sposób postępowania Pana nie jest słuszny”.
Bóg nie szufladkuje ludzi. Nie ma względu na opinię. U Niego ani sprawiedliwym, ani grzesznikiem, nie jest się raz na zawsze. Każdy ma prawo upaść i każdy może się dźwignąć. Bóg, któremu zależy na każdym bez wyjątku człowieku, daje szansę nam wszystkim, niezależnie od tego, do jakiej kategorii zaliczają nas inni, czy nawet do jakiej zaliczamy się sami.
Psalm responsoryjny: Ps 130,1-8
Bóg nie oczekuje, że sami wydobędziemy się z głębokości grzechu. Chce raczej, abyśmy widząc, do jakiego stanu grzech nas doprowadził, na tyle mocno zatęsknili za przebaczeniem, łaską i odkupieniem, by zawołać do Niego o ratunek. On nie wypomina nam wyznawanych przez nas grzechów, nie dokłada upokorzeń, ale podaje rękę i wprowadza na drogę dojrzałej służby Jemu i ludziom. To od nas zależy, czy będziemy dalej szukać szczęścia brnąc w grzech, czy uwierzymy, że – jak uczy dzisiejszy psalm – można je znaleźć współpracując z Bogiem na Jego warunkach.
Ewangelia: Mt 5,20-26
Ewangelia sięga o wiele głębiej niż przepisy prawa karnego. Człowieka można zabić nie tylko fizycznie, ale także złym słowem – obelgą, złorzeczeniem, szyderstwem, złośliwą krytyką, manipulacją, plotką. Kiedy spotyka to nas osobiście, czujemy dobrze, że przemoc, która nie pozostawia śladów na ciele, nie przestaje być przemocą. Dziś jednak Jezus upomina się o tych wszystkich, „którzy mają coś przeciwko nam” – których my sami zraniliśmy przez odruchy złości, brak panowania nad swoimi emocjami, przez odreagowywanie na Bogu ducha winnych ludziach za krzywdy doznane od innych.
Wobec wymagań Ewangelii nikt nie może powiedzieć o sobie, że jest absolutnie w porządku. Zarówno pielęgnowanie w sobie uraz, jak i odmowa uznania własnych win, odbiera nam wolność i znacznie utrudnia szczery kontakt z Bogiem. Pojednanie nie zawsze zależy od nas, jednak dążenie do niego jest drogą do pokoju serca.
Sobota, 4 marca 2023 r. – święto Św. Kazimierza, królewicza
Pierwsze czytanie: Syr 51,13-20
Drogi do Boga mogą być bardzo różne. Wielką siłę oddziaływania mają świadectwa osób, które po uwikłaniu się w poważne grzechy przeżyły dramatyczne nawrócenie. Dziś jednak słyszymy świadectwo inne – mędrzec Syracydes głosi pochwałę życia, które od młodości jest szukaniem Boga. On sam, nie poprzestając na tym, co mu przekazano, świadomie starał się o nabycie mądrości życiowej, lgnąc do Boga na modlitwie i słuchając Jego słowa nie tylko dla zdobycia wiedzy, ale także po to, żeby według niego postępować. Teraz, w dojrzałym wieku, widzi, jak bardzo opłacił mu się ten trud, jak wiele wynikło z niego dobra i jak wiele wstydu sobie zaoszczędził.
Mądrość życiowa bywa wypadkową wieku, doświadczenia, często bolesnej nauki na własnych błędach. Jednak niezależnie od etapu naszej historii dobrze zrobimy konfrontując nasze poglądy na życie z tym, co mówi nam Bóg w swoim słowie i w głębi naszych sumień. Taka postawa wymaga od nas świadomego zaangażowania, porzucenia bierności, wygospodarowania sobie czasu i przestrzeni życiowej na modlitwę i refleksję. Mędrzec Syracydes zapewnia nas jednak, że na tym nie stracimy – że wystarczy już „tylko trochę” otwarcia na Boga, aby On zaczął prostować nasze życie.
Psalm responsoryjny: Ps 16,1-2.5.7-8.11
Nikt za nas nie wybierze Boga. Aby On rzeczywiście stał się dla nas „dziedzictwem i przeznaczeniem”, musimy sami tego zechcieć. Dzisiejszy psalm jest modlitwą tych, którzy zdecydowali się w swoim życiu postawić na Boga i doświadczają poczucia bezpieczeństwa, jakie stąd płynie. Codzienny kontakt z Panem i wierność swemu sumieniu dają im coraz większą pewność, że kresem tej drogi jest nie nicość lub rozpacz, lecz „pełnia radości i wieczna rozkosz” po prawicy Boga. Ich przemienione życie, wewnętrzny pokój i rozsądne wybory są najlepszą wizytówką chrześcijaństwa.
Drugie czytanie: Flp 3,8-14
Kto jak kto, ale św. Paweł z pewnością poznał, wybrał i pokochał Jezusa Chrystusa oraz wniknął w głębię Jego nauki. Po przeżyciu spotkania z Panem wszystko inne stało się dla niego bez znaczenia. Nie wyobrażał już sobie powrotu do dawnego życia, do obiecującej kariery gorliwego faryzeusza, ani też wyścielenia sobie komfortowego gniazdka w nowoodkrytej wierze. Postawił wszystko na jedną kartę, poświęcając całe swoje życie heroicznemu głoszeniu Ewangelii. A jednak to nie własne sukcesy dają mu poczucie sensu i spełnienia, lecz jedność z Panem w Jego pragnieniach i cierpieniach oraz perspektywa powstania z martwych wraz z Nim. Paweł wie, że to jeszcze nie koniec drogi, nie osiada więc na laurach, lecz biegnie dalej, ku celowi, jaki wytycza mu Jezus Chrystus.
Przeszłość Pawła – zarówno ta niechlubna jak i bohaterska – jest już w ręku Boga i On się nią posługuje w swojej mądrości i miłosierdziu. Można podjąć nad nią refleksję, ale nie da się już jej zmienić. Ważne jest to, co Paweł uczyni dzisiaj – jego wierność, jego trud, jego świadome jednoczenie się z Panem we wszystkim, co czyni. Swoją przeszłość pozostawia Bogu w przekonaniu, że to przede wszystkim jego dzień dzisiejszy i dzisiejsze wybory zadecydują o poziomie jego relacji z Jezusem.
Ewangelia: J 15,9-17
Czy ograniczenia, jakie nakładają na nas przykazania, mogą prowadzić do radości? Czy sługa może być zarazem przyjacielem? Według dzisiejszej Ewangelii możliwym czyni to miłość. Jednak nie miłość, która jest przemijającym uczuciem, nie miłość nastawiona na to, żeby przede wszystkim nam samym było z kimś dobrze, ale miłość, która czyni człowieka zdolnym, by „życie swoje oddać za przyjaciół swoich”.
Właśnie taką miłość, której nigdy nie bylibyśmy w stanie osiągnąć własnymi siłami, ofiaruje nam Jezus. On, umiłowany Ojca, taką samą miłością ukochał nas – miłością, która stawia wymagania, która każe przekraczać siebie, ale której owoc trwa. Ten owoc – w postaci poczucia sensu, nowej jakości życia, otwarcia się na innych i ich potrzeby, a nade wszystko zażyłej relacji z Bogiem – naprawdę uszczęśliwia. Pełnienie woli Bożej z pozycji niewolnika jest udręką, ale jeśli znamy Pana i wiemy, co On czyni, staje się zaszczytną współpracą w Jego dobrych dziełach.