Komentarze do czytań I Tydzień Wielkiego Postu
(22 – 28 lutego 2015 r.)
[dzien 1]Niedziela, 22.02.2015 r.
Pierwsze czytanie: Rdz 9, 8-15
Przymierze – tak bardzo ważne słowo w myśli religijnej Starego i Nowego Testamentu – po raz pierwszy pojawia się w historii Noego. Po potopie, czyli po tym wielkim i powszechnym oczyszczeniu ziemi z brudu naniesionego poprzez grzech, Bóg zapewnia, że taka tragedia już się nie wydarzy. To przymierze jest zatem pojednaniem Boga ze światem. Tak zaczęła rodzić się szczególna więź pomiędzy Stwórcą a stworzeniem. Jej znakiem jest „łuk na obłokach”, czyli tęcza, którą obrazowo można porównać do zdroju zbawczego światła wypływającego z nieba i obejmującego cały świat. Zdumiewające jest to, że człowiek nie musiał nic robić, aby Bóg wypowiedział słowa: „Oto Ja zawieram przymierze z wami”. Będą one raz po raz powtarzane i odnawiane, aż nadejdzie ten moment, gdy zamiast wód potopu zostanie wylana Krew Syna Bożego. Ona dopiero w pełni oczyści świat z grzechów i dokona prawdziwego pojednania.
Psalm responsoryjny: Ps 25, 4-5.6-7bc.8-9
Zanim wody potopu opadły na ziemię, była ona zalewana falami nieprawości. Pośród tego ogólnego zepsucia jedynie Noe był człowiekiem sprawiedliwym. Dzisiejszy Psalmu może być przykładem jego codziennej modlitwy. Gdy każdy poszedł własną drogą według grzesznego upodobania, to on prosił Boga, aby dał mu poznać prawdę i nauczył go chodzić właściwymi drogami. Nadzieja złożona w Bogu i Zbawcy pozwoliła doświadczyć mu miłosierdzia. Tak samo i my się módlmy i bądźmy ufni, gdy dosięgają nas fale nieprawości czy przeciwności.
Drugie czytanie: 1P 3, 18-33
Piotr Apostoł w umiejętny sposób interpretuje dawne wydarzenie Starego Testamentu w nowym świetle. Tym światłem jest Chrystus i to, co On przynosi ze sobą w sakramentalnych znakach. Stwierdzenie, że „osiem dusz zostało uratowanych przez wodę” jest zapowiedzią tych, którzy przyjmują chrzest i stają się dziećmi Bożymi. Przed nimi jest otwarte zbawienie i uczestnictwo w przymierzu, które Bóg zawarł z człowiekiem. Jak Noe i jego rodzina zostali uratowani przez arkę, tak wierzący w Chrystusa są wybawieni przez Jego krzyż. Potop jest zatem zapowiedzią obmycia człowieka i świata z grzesznego brudu i wprowadzenia go w przymierze z Bogiem. Jest ono już tak potężne, że Jezus – zabity na ciele, ale powołany do życia Duchem – „poszedł nawet ogłosić zbawienie duchom zamkniętym w więzieniu”. Chrystus uczynił więc to, czego nie były w stanie wody potopu – to znaczy pokonał śmierć.
Ewangelia: Mk 1, 12-15
Ostatnie zdanie z dzisiejszej Ewangelii stanowi streszczenie całego Jezusowego nauczania. Jest ono także hasłem tegorocznego roku duszpasterskiego. Dlatego powinno ono ciągle nam towarzyszyć. „Nawrócić się” to uznać swój grzech, który niszczy nasze życie. „Uwierzyć” to przyznać Bogu rację i zacząć żyć zgodnie z Jego słowem objawionym w Ewangelii. Jedno z drugim jest ściśle związane. Człowiek, który odwraca się od zła nie zostaje przez Boga Ojca pozostawiony samemu sobie na duchowych rozdrożach. Wiadomo jednak, jak bardzo trudne jest nawrócenie. Ile razy podejmujemy wysiłek porzucenia zła i rozpoczęcia na nowo życia dziecka Bożego. Pamiętajmy, że nawrócić się może jedynie ten, kto jak Noe uwierzy Bogu. Jest to osobiste zbliżenie się do Boga i całkowite poddanie się Jego zbawczej woli. Przykład mamy w Jezusie, który nie pozwolił, aby przystąpił do Niego szatan i zaszczepił w Nim zło.
[dzien 2]
Poniedziałek, 23.02.2015 r.
Pierwsze czytanie: Kpł 19, 1-2.11-18
„Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty” – to niezwykłe wezwanie. Jesteśmy zaproszeni do tego, abyśmy byli jak Bóg. Niegdyś człowiek usłyszał to jako pokusę i wyszedł przegrany, bo został obciążony pierwszym grzechem. Być może dlatego teraz instynktownie wzbraniamy się przed świętością, Bogiem, spotkaniem z Nim w sakramentach. On jednak wciąż wzywa nas, abyśmy byli świętymi. Pamiętajmy, że to wezwanie jest dalekie od tego, co proponował przebiegły wąż. Być świętym to znaczy nie kraść, nie kłamać, nie oszukiwać, lecz czynić dobro i żyć uczciwie, a nade wszystko kochać bliźniego jak siebie samego. Są to przecież znane nam Boże przykazania. Bóg nie tylko nas wzywa do świętości, ale wskazuje, co robić, aby ją osiągnąć. Drogą do jej osiągnięcia jest miłość. To oczywiste, bo Bóg jest Miłością, a my stajemy się coraz bardziej do Niego podobni, czyli świętymi, gdy będziemy się miłowali.
Psalm responsoryjny: Ps 19, 8-9.10.15
Nie może być inaczej, aby prawo, w którym jest przykazanie „będziesz kochał bliźniego jak siebie samego”, nie było prawem doskonałym. Tak właśnie Psalmista wysławia prawo Boże. Ostatecznym jego punktem odniesienia jest Bóg. Jednak aby mogło ono rzeczywiście „uczyć prostaczka mądrości” codzienne działanie jest ukierunkowane na dobro drugiego człowieka w odniesieniu do samego siebie. Każdy więc dobry uczynek powraca do człowieka. To jest triumf dobra. Raduje się więc serce człowieka, a jego oczy zostają olśnione Bożym światłem.
Ewangelia: Mt 25, 31-46
Jest różnica pomiędzy mówieniem, że się kocha, a faktyczną postawą. Dlatego Jan Apostoł mówi: „Nie miłujmy słowem i językiem, lecz czynem i prawdą” (1J 3,18). Przypowieść o Sądzie Ostatecznym to właśnie pokazuje – miłość ma się wyrażać przez konkretne czyny. Nie polega to jedynie na zaniechaniu zła, lecz czymś więcej. Kochać bliźniego swego jak siebie objawia się w tym, że nakarmimy głodnego, damy pić spragnionemu, przyodziejemy nagiego, odwiedzimy chorego. To jest miłowanie czynem. A co oznacza miłowanie prawdą? Okazując miłość drugiemu człowiekowi, zwłaszcza temu najbiedniejszemu, okazujemy ją tak naprawdę samemu Bogu. Jest to możliwie dzięki Jezusowi, który stał się jednym z nas. On doświadczał głodu, pragnienia, nagości, uwięzienia. Każdy dobry gest przyjmował z miłością. Okazywanie miłości czynem i prawdą jest jedynym sposobem, abyśmy mogli samu Bogu coś ofiarować.
[dzien 3]
Wtorek, 24.02.2015 r.
Pierwsze czytanie: Iz 55, 10-11
Słowo Boga – w przeciwieństwie do słów, które słyszymy z różnych stron każdego dnia – nie pozostaje bezskuteczne. To nie jest martwy tekst czy pusty dźwięk; zapis w książce, którą można odłożyć i po latach wrócić; słowo, które można zapomnieć i poprosić o przypomnienie go. Wielka prawda kryje się w samym „słowie”. Hebrajski rzeczownik dabar to coś o wiele więcej niż tylko „słowo”. Oznacza ono również „rzecz” lub „wydarzenie”. Dabar to słowo z mocą sprawczą. Bóg wypowiedział swoje słowo i stało się to, co ono wyrażało. Roman Brandstaetter proponował tłumaczyć ten rzeczownik jako „słowo-czyn”, bo słowo Boga to żywioł, który wychodząc z Jego ust zaczyna żyć i działać z wielką mocą. Największym Jego Słowem było To, które niegdyś stało się ciałem i zamieszkało pośród nas. Wobec tego żywiołu (zwróćmy uwagę na porównania do ulewy i śniegu) nie można pozostać obojętnym.
Psalm responsoryjny: Ps 34, 4-5.6-7.16-17.18-19
„Szukałem pomocy u Pana…”. Zapewne wiele razy tak było. Być może ze smutkiem od razu stwierdzamy, że jednak nie zawsze On nas wysłuchał. Modlitwy zanoszone o wyzdrowienie czy uwolnienie z nałogu nie doczekują się spełnienia. Psalmista wychwala Boga za to, że wysłuchuje wołających o pomoc. Tak jest naprawdę. Jednak pamiętajmy, że „Pan jest blisko ludzi skruszonych w sercu”. To znaczy, że musimy wyzbyć się pychy, która każe nam robić wszystko po swojemu, lecz przyjąć postawę dziecka, które w Bogu widzi najlepszego Ojca.
Ewangelia: Mt 6, 7-15
Znamy na pamięć dzisiejszą Ewangelię. To modlitwa „Ojcze nasz”, jedna z pierwszych, jakiej nauczyliśmy się w dzieciństwie. Zawiera ona wszystko, co człowiek wierzący chce powiedzieć Bogu. Rozpoczyna się ona wezwaniem „Ojcze”. Nasz Bóg to „Ojciec, który jest”, a istotą Jego Ojcostwa jest miłość. On nie tylko wie, czego nam potrzeba, zanim Go poprosimy, ale także użycza nam wszelkich potrzebnych darów. Można więc zadać pytanie: dlaczego podstawowa modlitwa dziecka Bożego składa się z samych próśb? Otóż, w ten sposób wyrażamy naszą wiarę i ufność względem Boga jako Ojca. Dziecko zawsze będzie prosiło o jedzenie, zabawkę, wyjaśnienie niezrozumiałej rzeczy. Dokładnie w takiej postawie mamy zwracać się do naszego Najlepszego Ojca, który jest w niebie. Ponadto w tych wezwaniach prosimy o rzeczy naprawdę dla nas słuszne i zbawienne. Zwłaszcza o przebaczenie grzechów!
[dzien 4]
Środa, 25.02.2015 r.
Pierwsze czytanie: Jon 3, 1-10
W czterdziestodniowym okresie Wielkiego Postu słyszymy znamienne dla nas słowa: „Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona”. To krótkie prorockie wezwanie do nawrócenia zostaje do nas skierowane w szczególnym czasie. Tydzień temu, w pierwszy dzień Wielkiego Postu, przy posypaniu naszych głów popiołem słyszeliśmy słowa: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Słuszne jest zadać pytanie: jak wykorzystaliśmy pierwszy tydzień tego szczególnego czasu na nawrócenie? Czy Niniwici, będący w Biblii symbolem wszelkiego zła i okrucieństwa, nie są dla nas zawstydzeniem? Oni dokonali nawrócenia i rozpoczęli pokutę. Odpowiedź była bezzwłoczna i pełna miłosierdzia: „Ulitował się Bóg i nie zesłał niedoli”. Czy nie jest tak, że ci „źli poganie” o wiele poważniej potraktowali Słowo Boże przekazane przez proroka, niż my, którzy dzień po dniu słuchamy samego Jezusa – naszego Zbawiciela?
Psalm responsoryjny: Ps 51, 3-4.12-13.18-19
Kiedy człowiek uświadomi sobie ciężar swojego grzechu, aby padając na kolana, zaczął prosić Boga o zmiłowanie słowami dzisiejszego Psalmu? Tradycja biblijna przypisuje go Dawidowi, który w ten sposób miał się modlić po grzechu z Batszebą. Czy potrzeba aż tak wiele zła? Prośba o oczyszczenie z grzechów i serce czyste powinna być naszą codzienną modlitwą, naszym szczerym pragnieniem. Przecież zawsze mamy za co przepraszać Boga, a On zawsze nam przebacza. Jego miłosierdzie jest więc znakiem, którego powinniśmy się wciąż domagać.
Ewangelia: Łk 11, 29-32
To, co może powstać jako nasza refleksja po lekturze pierwszego czytania, przez Jezusa zostało postawione jako wyraźny zarzut wypowiedziany ze słusznym oburzeniem. Zadziwiać nas może przewrotność albo nienasycenie tłumów zebranych wokół Jezusa. Wciąż oczekują nowego znaku, aby uwierzyć, że naprawdę przybliżyło się do nich Królestwo Boże. Postawa niedowierzania, nie mogąca się nasycić według zasady „ciągle mało i mało”. Stąd wypływają te ostre słowa Jezusa o przewrotności tego plemienia. Jednak „Pan sam da wam znak”. Jest nim Boże miłosierdzie. To oznaczają słowa o Jonaszu, który „był znakiem dla mieszkańców Niniwy”. Ten naród, tak znienawidzony przez Lud Wybrany, nawrócił się pod wpływem proroka Jonasza. Izraelici natomiast nie umieli rozpoznać i zachwycić się Jezusem, który przewyższa wszelką ludzką mądrość. Dlatego żądali znaków. A my jak patrzymy na Jezusa?
[dzien 5]
Czwartek, 26.02.2015 r.
Pierwsze czytanie: Est 4,17k.l.m.r.s.
Królowa Estera jest przepięknym przykładem, że przed Bogiem powinno zgiąć się każde kolano. Ona zwraca się do Stwórcy, nazywając Go Królem, i pokornie prosi, aby On dokonał przez nią rzeczy naprawdę wielkich. Modlitwę ofiarowuje w intencji swojego Ludu. Ile jest w niej osobistej, kobiecej czułości. Estera jest świadoma wielkiej, wręcz zbawiennej odpowiedzialności, jaka na niej ciąży. Dlatego odwołuje się do swej samotności i opuszczenia, a także przymierza Boga ze swoim ludem. Objawiło się to w wybraniu, oddaniu Ziemi Obiecanej, wielkich dziełach dokonanych przez całą historię Izraela. Estera – królowa na dworze perskim, a przed Stwórcą pokorna służebnica Pańska – prosi zatem, aby Bóg był wierny danemu słowu. Prosi także o moc, aby ona – słaba kobieta – umiała stanąć przed obliczem lwa. Estera przypomina nam, że w naszej codziennej walce ze złem nie jesteśmy osamotnieni. Diabła, który jest jak lew ryczący, możemy pokonać poprzez szczerą modlitwę.
Psalm responsoryjny: Ps 138, 1-2a.2bc-3.7c-8
Człowiek, który został wysłuchany i obdarowany przez Boga, powinien wyrażać wdzięczność za otrzymane dary. Tego właśnie uczy nas Psalmista. Każda strofa dzisiejszego Psalmu jest wielkim dziękczynieniem i uwielbieniem Boga. Autor natchniony sławi swojego Pana i Jego imię, śpiewa Mu pieśń, oddaje pokłon. Wszystko to za to, że „usłyszałeś słowa ust moich”. Podobnie i my, zachęceni słowami Jezusa wzywającymi nas do wytrwałego proszenia, kiedy spełniają się nasze prośby wyrażane w modlitwach, powinniśmy dziękować i uwielbiać Boga.
Ewangelia: Mt 7, 7-12
Na zakończenie dzisiejszej Ewangelii słyszymy Jezusowe słowa, które zwykło się określać „złotą regułą postępowania”. Pragniemy dobra, piękna, prawdy. Pragniemy uczciwości, miłości, radości i szczęścia. Listę tych naszych pragnień można wydłużać, mając oczywiście na uwadze to, co służy rzeczywistemu dobru, które swoje ostateczne odniesienie znajduje w Bogu. W myśl „złotej reguły” jesteśmy wezwani do tego, abyśmy czynili innym ludziom to, czego pragnęlibyśmy dla siebie, będąc na ich miejscu. Zwróćmy uwagę, że Jezus w swoim nauczaniu rozszerza zakres działania. Nie mówi o zaniechaniu zła w myśl zasady: „Nie czyń drugiemu, co tobie nie miłe”, co było znane Herodotowi, Tobiaszowi, Hillelowi czy Senece. Jezus wzywa do niezaprzestawania w czynieniu dobra sobie nawzajem. Przecież nie mówimy, że mamy już nadto czyjeś miłości. Tego dobrego „więcej” oczekuje od nas także nasz bliźni.
[dzien 6]
Piątek, 27.02.2015 r.
Pierwsze czytanie: Ez 18, 21-28
Słowa, które powtarza Bóg przez proroka Ezechiela, mogły rzeczywiście być często na ustach Izraelitów. Oskarżali oni Boga za niesłuszny sposób postępowania, doświadczając ciężarów wygnania i niewoli. W tym kontekście łatwo o zrzucenie z siebie odpowiedzialności za zło i ustawienie siebie po stronie niesprawiedliwie pokrzywdzonych. Ezechiel otwiera oczy owym wygnańcom, zwracając uwagę, że każdy człowiek jako wolny dokonuje życiowych wyborów: dobry może obrócić się ku złu, a grzesznik może wreszcie zacząć żyć według Bożego prawa i sprawiedliwości. To znaczy, że na nawrócenie nigdy nie jest za późno! Dla Boga jest ono tak ważne, że całe dotychczasowe zło zostaje bezpowrotnie usunięte. To jest dobra nowina Starego Testamentu. Prorok otwiera także i nasze oczy, abyśmy sobie uświadomili, jak często mówimy, że sposób postępowania Pana nie jest słuszny, i jaki jest nasz sposób postępowania.
Psalm responsoryjny: Ps 130, 1-2.3-4.5-7a.7bc-8
Dzisiejszy Psalm przypomina nam prawdę, że nie ma takiej przestrzeni, która zamknęłaby nas na Boga, ani takiego miejsca, z którego nie bylibyśmy usłyszani przez Niego. Psalmista woła bowiem „z głębokości”. Są to otchłanie ludzkiego grzechu, owe „dalekie strony”, w które zapuszczają się synowie marnotrawni wszystkich czasów. Jednak Bóg, jako Miłosierny Ojciec, wciąż cierpliwie nachyla swe ucho „na głos mojego błagania” i udziela przebaczenia. Dlatego można złożyć całkowitą ufność w Boże miłosierdzie. Ono jest dla nas wybawieniem.
Ewangelia: Mt 5, 20-26
„Słyszeliście, że powiedziano… A Ja wam powiadam”. Jezus, nowy Mojżesz, ogłasza nowe Prawo. Pamiętać jednak należy, że On nie przyszedł znieść Prawa, ale je dopełnić. Zobaczmy, jak to wygląda w praktyce na przykładzie dzisiejszej „antytezy”, czyli rozszerzeniu znanego przykazania o nauczanie Chrystusa. Jezus zrównuje gniew z zabójstwem drugiego człowieka. Morderstwo w sposób oczywisty podlega karze jako zbrodnia popełniona na zewnątrz. Gniew może pozostawać jedynie w sercu. Sieje jednak on ogromne duchowe zniszczenie, czy wręcz spustoszenie. Sprawia, że drugi człowiek przestaje dla nas żyć, bo już zabiliśmy go w swoim sercu. W ten sposób gniew staje się również zbrodnią, nazwijmy ją – wewnętrzną. A jako taka podlega karze, która ma także wewnętrzny charakter – nie wejdziemy do królestwa Bożego. Czy słuszny jest więc sposób naszego postępowania, gdy w gniewie wobec drugiego żyjemy?
[dzien 7]
Sobota, 28.02.2015 r.
Pierwsze czytanie: Pwt 26,16-19
Tak wiele za tak mało. Tymi słowami można określić zawarcie przymierza pomiędzy Bogiem a Izraelem. Na jego podstawie Izraelici zyskiwali bardzo wiele. Była to przecież zapowiedź chwały i wspaniałości w zamian za wierność Bożemu prawu, a więc temu, co jest oczywiste. Natomiast sam Bóg, co zyskał? Mianowicie to, że zgromadzony na pustyni Izrael będzie Jego ludem. Powstaje pytanie: jaka z tego korzyść? Przecież „Do Pana należy ziemia i to, co ją napełnia, świat cały i jego mieszkańcy” (Ps 24,1). Ponadto Izraelici bardzo często okazywali się ludem zawodnym, łamiącym wielokrotnie przymierze. Bóg jednak niezmiennie powtarzał słowa zachęty do przestrzegania Jego praw i nakazów. Jest to wyrazem Bożej cierpliwości i miłości obejmującej wszystkich ludzi. Tych także, którzy przez grzech stali się Jego nieprzyjaciółmi. Boże przymierze ogarnęło nas, a zatem jesteśmy wezwani, abyśmy zachowywali Boże prawa.
Psalm responsoryjny: Ps 119, 1-2.4-5.7-8
Psalm, którego niewielki fragment słyszymy w dzisiejszej liturgii Słowa, to najdłuższy psalm biblijny. Wyrażony jest w nim wielki zachwyt nad mądrością Bożych praw i nakazów. Stałe rozważanie i codzienne przestrzeganie ich daje człowiekowi prawdziwe szczęście. Należy dokładać wysiłku, aby nasze kroki mogły utrzymać się na drodze, którą wyznaczają Boże przykazania. Nagrodą za takie postępowanie jest stała obecność Boga w życiu człowieka. Nie grozi nam wówczas żadne niebezpieczeństwo, bo „skoro Bóg z nami, któż przeciwko nam?”.
Ewangelia: Mt 5, 43-48
W Starym Testamencie nie było nakazu nienawiści nieprzyjaciół, ale tradycja judaistyczna wypracowała takie przykazanie. Skoro poganie są nieprzyjaciółmi Boga, ponieważ w Niego nie wierzą, to są oni nieprzyjaciółmi Jego ludu. Nie można do nich żywić innego uczucia, jak nienawiść. Jezus niszczy ten błędny schemat myślenia. Bliźnim jest każdy człowiek. Miłować mamy zatem wszystkich, nawet tych, którzy są nieprzyjaciółmi naszymi. Jezus dał przykład takiej miłości na krzyżu. My natomiast często powtarzamy słowa: „Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy”. Nasza prośba o przebaczenie ma sens jedynie wtedy, gdy sami wybaczamy. Skoro Bóg jest naszym Ojcem, a nie jedynie „moim” czy „twoim”, to nie ma w Jego rodzinie miejsca na duchowych „jedynaków”. Mamy miłować się wszyscy, jak On nas umiłował. To miłość jest najlepszym i najdoskonalszym wypełnieniem Prawa naszego Ojca.
ks. dr Mariusz Szmajdziński