Komentarze do czytań – I tydzień Adwentu | od 3 do 9 grudnia 2017 r. – Ks. Błażej Węgrzyn

[dzien 1]

Niedziela, 3.12.2017 r.

Pierwsze czytanie: Iz 63, 16b-17. 19b; 64, 2b-7

Przed nami tydzień przepowiedni Izajasza opisujących szczęście czasów mesjańskich. Zaczynamy jednak od wydarzenia wprowadzającego przygnębiający nastrój. Izraelici wracają z niewoli babilońskiej. Zagubionych wewnętrznie repatriantów, penetrujących zgliszcza ojczyzny, Bóg podprowadza pod rewizję ich Przymierza: Czy dawna świetność była autentyczna, czy jedynie fasadowa? Kto kogo pierwszy opuścił: Bóg ich czy oni Boga? Czym jest kara: odwetem i zemstą czy skutkiem czynów? Znamy te pytania. Mają na celu uczciwe rozłożenie akcentów przez nasze sumienie. Towarzyszy temu napięcie, odnotowane również w dzisiejszym czytaniu, między prawdą o Bożym ojcostwie a prawdą o ludzkiej zdradzie. Kolejność nieprzypadkowa: punktem wyjścia rachunku sumienia jest świadomość otrzymanej miłości; dopiero później pytamy o to, czy i jak ją odwzajemniliśmy. Toteż jednym z owoców tak przygotowanej spowiedzi, jest dojrzałe przeżywanie poczucia winy, czyli spotkanie z Bogiem, który, owszem, upokarza, czyli czyni pokornym, lecz nigdy umyślnie nie poniża. Podejmijmy więc z odwagą to niewidzialne napięcie Adwentu, by w świetle prawdy o Ojcostwie Boga i naszym dziecięctwie udostępnić Chrystusowi w sakramencie pokuty nasze zawinione zranienia. Mozolnie, acz skutecznie. Bo Mesjasz miał i ma do kogo przychodzić. Chce!

 

Psalm responsoryjny: Ps 80, 2ac.3b.15-16.18-19

Głębokie nawrócenie, ewangeliczna metanoia, rozpoczyna się od dostrzeżenia rangi wartości: Chroń to, co zasadziła Twoja prawica! Wyciągnij rękę nad synem człowieczym, którego umocniłeś w swej służbie! Dopiero w świetle bijącym od dobra dostrzeżemy plamy ciemności, do których ono jeszcze nie dochodzi.

 

Drugie czytanie: 1 Kor 1, 3-9

Wspólnota koryncka przysporzyła swojemu ojcu i bratu, św. Pawłowi, wielu moralnych cierpień; spowodowały one nawet rezygnację z planów odwiedzenia ich oraz sporządzenie przez niego tzw. listu we łzach. Niemniej jednak dzisiejszy fragment jego wypowiedzi do Koryntian – słowa otwierające Pierwszy List – tchną radością i nadzieją. On czuwa nad nimi w Chrystusie, którego imię jest przywołane w tym krótkim urywku aż sześciokrotnie! I dlatego wie, że także On sam, Chrystus, czuwa nad Kościołem w Koryncie: wzbogaca ich we wszystko, umacnia aż do końca, udziela łaski i pokoju, powołuje do współuczestnictwa ze sobą. Jedynie – i aż – czego im potrzeba, to włączyć się w ten nurt czujności Syna Bożego i Apostoła w konkrecie ich chrześcijańskiego życia, o czym w dalszej części będzie traktował List. Warto zdobyć się na jego osobistą lekturę.

 

Ewangelia: Mk 13, 33-37

Ktoś mądry powiedział, że w przyjaźni częstotliwość kontaktów wyznacza nam życie, lecz za ich regularność odpowiadamy już sami. Według tej prawidłowości rozwija się także modlitwa, będąca nośnikiem naszej przyjaźni z Bogiem; także w jej wymiarze oczyszczenia, o którym traktuje dzisiejsze pierwsze czytanie. I tak, sensem pacierza, którego uczyliśmy się w dzieciństwie, było nabycie regularności w osobistej modlitwie. Dokładne zaś jej pory, rodzaj i treść – częstotliwość – wraz z dorastaniem podlegały słusznym zmianom, dostosowanym do coraz to nowych układów relacji międzyludzkich, obowiązków edukacyjnych i zawodowych, zdrowia i sił psychicznych, wydarzeń życiowych; zwłaszcza zaś zmianom związanym z dojrzewaniem umysłowym i uczuciowym oraz świadomym wchodzeniem w życie sakramentalne. Mając na uwadze ten stan rzeczy, dzisiejszy fragment Ewangelii nie powinien nas ani przerazić, wzbudzając podejrzliwość, ani zniechęcić swoją, jakoby, enigmatycznością. Jeżeli jesteśmy wierni przyjaźni z Jezusem, modląc się regularnie, zachowujemy czujność, czyli – w kontekście pierwszego czytania – stajemy się uwrażliwieni na ojcowsko-dziecięce Przymierze z Bogiem i zarazem wyczuleni na grzech, który je zachwaszcza.

 

[dzien 2]

Poniedziałek, 4.12.2017 r.

Pierwsze czytanie: Iz 2, 1-5

W pierwszym w całej Księdze Izajasza proroctwie mesjańskim wychodzi nam naprzeciw Bóg jako nauczyciel pokoju. To spotkanie nie zawiązuje się w próżni: dla pierwszych słuchaczy przepowiedni był to czas zawieruchy politycznej, gdy w obliczu zewnętrznego zagrożenia miotali się między zawieraniem sojuszy z obcymi a podjęciem ryzyka wytrwania w wierności Panu. W tym kontekście Izajasz zapowiada im nawrócenie pogan, którzy sami zwrócą się ku jedynemu Bogu, ku górze Pańskiej świątyni Boga Jakuba; którzy sami zerwą z kompromisami, wybiorą zaś jednoznaczność duchową i moralną. Bóg, jako nauczyciel pokoju, w ten sposób usiłuje pobudzić swoją klasę wybraną do chwalebnego współzawodnictwa: Chodźcie, domu Jakuba, postępujmy w światłości Pańskiej! Natomiast nas, spadkobierców tej obietnicy, poucza, że cud pokoju – uzdrowienie relacji do samego siebie, uporządkowanie zaszłości z bliskimi, przekształcenie narodowych złorzeczeń w życzliwość – nie dokonuje się, gdy dla zachowania poczucia bezpieczeństwa idziemy na kompromis ze złem albo siedzimy z założonymi rękami, co najwyżej prowadząc modlitewny handelek z Bogiem. Cud pokoju dokonuje się we współdziałaniu z Bogiem: gdy nasze decyzje są zbieżne z prawem słowem Pańskim, Duch Boży ma się w co wcielić i czemu błogosławić.

 

Psalm responsoryjny: Ps 122, 1-2.4-5.6-7.8-9

Nie można wejść do domu Pana samemu: nie włączając się w historię pokoleń Pańskichze względu na nie, braci i przyjaciół, nie wołając: Pokój z tobą!. Adwent przypomina nam o tym, że Mesjasz przybywa na świat, by rozhermetyzować serca zanadto skupione na własnej relacji z Bogiem, a zamiast tego zbudować Mu z nich wielką świątynię z żywych kamieni.

 

Ewangelia: Mt 8, 5-11

Rzeczywiście, stało się na końcu czasów, jak zapowiedział Izajasz, że do góry świątyni Pańskiej popłynęły wszystkie narody – że wielu przyszło ze Wschodu i z Zachodu, jak przepowiedział Jezus, i zasiadło do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim. Połączyła ich autentyczna bojaźń Boża, wypełniająca ludzkiego ducha nie tyle lękiem i drżeniem, ile głębokim poczuciem czci, na wzór setnika z dzisiejszego urywka Ewangelii. Wsłuchani w Ducha wypełnianych na naszych oczach i naszymi rękoma proroctw, przyjmijmy pragnienie zadziwiania Jezusa naszą dobrze ułożoną wiarą.

 

[dzien 3]

Wtorek, 5.12.2017 r.

Pierwsze czytanie: Iz 11, 1-10

Czym jest łaska Boża? Czym są dary Ducha Świętego? Jak przeżywam mój chrzest i bierzmowanie? Warto wyartykułować te wątpliwości w Adwencie, by doznać Bożego Narodzenia w nas. Bóg stał się człowiekiem, aby nas przebóstwić. Czyli? Wlać nam jakiś duchowy płyn? Wyposażyć w specjalne moce? Czy na tym polega łaska Boża i dary Ducha, charyzmaty, których zapowiedź słyszymy w dzisiejszym czytaniu? Ani łaska, ani dary nie są rzeczami, które można by z nas wyekstrahować; jeśli uważnie wczytamy się w proroctwo Izajasza, spostrzeżemy, że Duch Pański – mądrości i rozumu, rady i męstwa, wiedzy i bojaźni – po tym, jak spoczął na potomku Jessego, zaczyna się przejawiać w jego życiu, w tym, że nie wydaje On sądów pochopnych, ale sprawiedliwe; że będąc samemu zrównoważonym, potrafi słowem uspokoić ludzi wybuchowych; że swoją obecnością, jak gdyby od wewnątrz nastraja zwierzęta i ludzi do harmonijnej koegzystencji. Zapowiadany więc Mesjasz będzie pierwszym ochrzczonym i bierzmowanym, czyli Tym, w którego myślach i uczuciach, decyzjach i zachowaniu – słowem: w którego stylu bycia – będzie przejawiał się Duch Boży. A zatem tak zwana łaska Boża i dary Ducha oznaczają przejawy obecności Ducha Świętego w naszym sercu. Nie pytajmy, czy je mamy i gdzie są, ale jak nimi owocujemy.

 

Psalm responsoryjny: Ps 72, 1-2.7-8.12-13.17

Potrzebujemy głębokiego i długotrwałego zasłuchania w słowo Boże, by dojrzeć spełnianie się jego obietnic tam, gdzie rzeczywiście ma to miejsce. Sąd rzeczywiście został przekazany Synowi królewskiemu – i rzeczywiście rządzi ludem sprawiedliwie, a ubogimi według prawa; sprawiedliwość i pokój rzeczywiście zakwitły – a biedak, ubogi i nędzarz rzeczywiście doznali wyzwolenia i zmiłowania. Gdzie? Jak? W sercu. Tam, gdzie budowane jest Boże królestwo.

 

Ewangelia: Łk 10, 21-24

Jezus widzi więcej. There is a bigger picture, jak mawiają Brytyjczycy. Medytacja nad Pismem Świętym – wychodząca od porządnego poznania tekstu, przez przyjęcie sposobu, w jaki odnosi się do naszego życia (uczucia, myśli, wspomnienia, skojarzenia) – prowadzi do uczestnictwa w życiu wewnętrznym Jezusa. Pokój, który z tego się rodzi – rozradowanie w Duchu Świętym – udziela się z kolei innym, sprawiając, że podobnie do Mistrza zwracamy się ku innym uczniom, naszym braciom i siostrom. Zanikający pomału strach przed niezrozumieniem i wygłupieniem się ustępuje miejsca zaangażowaniu apostolskiemu i gotowości do uznania indywidualnego tempa wzrostu duchowego, które najpierw zostało w nas uznane.

 

[dzien 4]

Środa, 6.05.2017 r.

Pierwsze czytanie: Iz 25, 6-10a

Wzruszają nas opowieści o tym, jak kochankowie, wystawieni na próbę rozłąki, pozostają sobie wierni na mocy wzajemnej obietnicy: Przyrzekłeś! Przyrzekłaś mi! Nadzieja jest obliczem miłości. Tę nadzieję, miłość de facto, przez posługę Izajasza, usiłował rozniecić w sercu swej ukochanej oblubienicy, Izraelu, Bóg, Pan Zastępów. Rozrysował więc przed nią wizję uczty na górze Syjon – właściwie uczty weselnej, skoro zgromadzeni na niej członkowie narodu wybranego i narodów pogańskich świętują powszechne i ostateczne przymierze z Bogiem. To Pan Zastępów sprawił, że wszyscy przejrzeli, zdzierając z ich twarzy zasłonę niewiary w jedynego Boga; to Pan Zastępów sam również usługuje wszystkim; wreszcie, to Pan Zastępów wszystkich pociesza najskuteczniej, jak to tylko możliwe, bowiem niszczy śmierć. Uczta więc będzie trwała wiecznie! Znamy jednak koszt tej uczty: śmierć Syna Pana Zastępów. I znamy jej przedsmak: Eucharystię, podczas której ten Syn wciela się w nas i w kapłana, wciela się w czytane i komentowane słowo Boże, wreszcie wciela się w najwyborniejszy pokarm chleba i wina. Jezus, na górze Eucharystii, przygotowuje ucztę – ofiarną i weselną zarazem – by jako baranek i kochanek, Głowa i Oblubieniec Kościoła, pobudzić go do czynnej nadziei. Do wierności znaczonej czynami.

 

Psalm responsoryjny: Ps 23, 1-2a.2b-3.4.5.6

Zanim nastanie Izajaszowa wieczna uczta, jej przedsmak, rozszczelniający doczesność czasu i przestrzeni, a także relatywizujący walkę dobra ze złem (bo dobro istotnie już zwyciężyło) – Eucharystia – daje nam siłę, by na co dzień oddychać Psalmem dwudziestym trzecim w całości: nie oczekując życia wyłącznie na zielonych pastwiskach, głową stale namaszczoną olejkiem kielichem niezmiennie wypełnionym po brzegi; ani też, z drugiej strony, nie ulegając rozpaczy, gdy pod stopami namacamy ścieżkę ciemnej doliny, zło wytrzeszczy na nas swe przeklęte ślepia. Jeżeli Pan jest moim pasterzem, to moje życie nie sprowadza się do skrajności, lecz staje się drogą, w której od takich czy innych epizodów ważniejsza jest nadzieja co do obecności boskiego Towarzysza podróży.

 

Ewangelia: Mt 15, 29-37

Wszedł na górę i siedział. wielkie tłumy same przyszły do Niego, mając z sobą chromych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych, w przyniesieniu których wyznali swoją wiarę w Niego. On ich uzdrowił. tłumy wielbiły Boga. Co na to wszystko Jezus? Żal Mi tego tłumu! Jezus, zajęty tłumami, nie przestał wychowywać najbliższych uczniów do zauważania całego człowieka, ze wszystkimi jego głodami. W oczach Bożych liczy się nie „cudowność” czynu – czym jest nakarmienie kogoś w obliczu uzdrowienia z nieuleczalnej choroby i dysfunkcji… – ale autentyczne podejście do człowieka, przeżycie wartości samego człowieczeństwa. Chrześcijańskie „cudotwórstwo” lęgnie się najpierw w spojrzeniu. Na akcyjność, ściągającą nawet media, przyjdzie czas.

 

[dzien 5]

Czwartek, 7.12.2017 r.

Pierwsze czytanie: Iz 26, 1-6

Ile miast naliczyliśmy w dzisiejszym czytaniu? Dwa, z których jedno upadnie, czy też jedno, które, oczyszczone, straci obłudę dwóch twarzy? Izajasz należy do tych proroków, którzy dostrzegają związek bałwochwalstwa – kultu bożków pogańskich, z niesprawiedliwością społeczną – brakiem solidarności z biednymi. Zapowiadane przezeń czasy mesjańskie wyciągną na światło dzienne prawdę o tym, że przymierze z Bogiem przesącza się przez relacje z bliźnimi. W Jezusie sam Bóg stanie się odtąd bliźnim i już na zawsze zjednoczy się w pewien sposób z każdym człowiekiem (Sobór Watykański II, Konstytucja duszpasterska o Kościele, Gaudium et spes, nr 22). Niepodobna więc nawrócić się do Boga, nie nawracając się na człowieka – podwójne przykazanie miłości zapuszcza swe korzenie głęboko w Starym Testamencie. Izajasz więc wzywa swoich rodaków do spójności: Otwórzcie bramy! Dla wierności Bogu i dla nóg biednych i stóp ubogich. Dopiero wówczas będą mogli nazwać swoją społeczność – czyli swoje miasto – potężnym, gdy otoczą je murem – broniącym przed pogaństwem, przychodzącym z zewnątrz, i przedmurzem – chroniącym przed niewrażliwością, pochodzącą z wewnątrz. Również autentyczne nawrócenie w naszych czasach – już – mesjańskich musi łączyć oba te aspekty: troskę o przejrzystość działań widzialnych i dbałość o szlachetność motywacji. Miasto Boże, czyli Kościół, składa się najpierw z naszych twarzy.

 

Psalm responsoryjny: Ps 118, 1.8-9.19-21.25-27a

Niech wejdzie naród dochowujący wierności, czytaliśmy u Izajasza. Lepiej się uciekać do Pana, niż pokładać ufności w człowieku i w książętach, słuchaliśmy w modlitwie psalmisty. W tych radach nie chodzi o to, by zgłupieć i odwrócić się plecami do mądrości ludzkiej, odtrącić wyciągnięte ku nam pomocne dłonie. „Działam zgodnie z własnym sumieniem” – takie usprawiedliwienie nie wystarcza. Zapytaj, na ile prawe jest twoje sumienie. W dzisiejszych pouczeniach chodzi więc o to, by w radach, którymi jesteśmy karmieni, odsączyć dobro i piękno prawdziwe od fałszywego, i dopiero na tej podstawie zawyrokować o ich trafności.

 

Ewangelia: Mt 7, 21. 24-27

Oddajmy głos Katechizmowi: „Modlitwa wiary nie polega jedynie na mówieniu ‘Panie, Panie’, lecz na zgodzie serca, by pełnić wolę Ojca (Mt 7, 21). Jezus wzywa swoich uczniów, aby tę troskę o współdziałanie z zamysłem Bożym zanosili w swojej modlitwie” (2611).

 

[dzien 6]

Piątek, 8.12.2017 r., uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny

Pierwsze czytanie: Rdz 3, 9-15

Rodziców się nie wybiera, głosi znane porzekadło. Do czasu. Do czasu, gdy rozeznawszy się w historii naszego wychowania – tego konkretnego, naznaczonego ludzką niedojrzałością, i tego ponadczasowego, nasączonego jadem grzechu pierworodnego – pomału nie zdobędziemy się na podjęcie odpowiedzialności za własne życie. Wiąże się ono z przyjęciem prawdy o sobie, kalejdoskopu cnoty i grzechu, oraz dokonaniem swoistego wyboru: Czyim dzieckiem chcę się stawać? Który „Adam” jest moim ojcem; która „Ewa” moją matką? Czy aby silniejsze więzy nie wiążą mnie jednak z tym Nowym i z tą Nową?

 

Psalm responsoryjny: Ps 98, 1.2-3ab.3cd-4

Miarą dokonującego się wewnętrznego pojednania z samym sobą – przeszłością, kładącą się cieniem na teraźniejszości i odbierającą nadzieję na szczęśliwą przyszłość – jest stopniowo powracająca do nas zdolność wielbienia Boga. Ponieważ przez nią „Duch łączy się z naszym duchem, by świadczyć, że jesteśmy dziećmi Bożymi” (por. KKK 2639): Ujrzały krańce ziemi zbawienie Boga naszego! Modlitwa uwielbienia, choćby ta najprostsza i najbardziej Jezusowa: „Święć się imię Twoje, Ojcze nasz!”, wyrywa nas z zaklętego kręgu własnego uczuciowego i moralnego pokiereszowania, włącza zaś we wzbierający się z całej ziemi śpiew nowej pieśni.

 

Drugie czytanie: Ef 1, 3-6. 11-12

Szkolna definicja Adwentu? Radosny czas oczekiwania na narodzenie Jezusa. Hymn Pawłowy wpisuje się w nią doskonale: aż tchnie uwielbieniem! Gdyby nie drobny szczegół: jego kontekstem jest uwięzienie. Specyficzny Adwent, który jednak świadczy o wewnętrznej wolności Apostoła Narodów: pewności powołania do szczęścia, świadomości udziału w duchowej historii świata, doświadczeniu Bożego synostwa. Taki człowiek przyjmuje kajdany bez paniki, wyczuwając w nich błogosławieństwo prześladowanych z Kazania na górze. Podobnie Maryja: wydawałoby się, obarczona nieludzką misją, pozbawiona pełni pożycia małżeńskiego, skazana na niezrozumienie ze strony najbliższych; po ludzku „wybrakowana”, cieszy się błogosławieństwem ubogich w duchu. Obydwoje doświadczają uprzedzającej miłości Boga: Ona – ochroniona przed zmazą grzechu pierworodnego, zanim Syn zdążył na krzyżu wydać za Nią swe ciało i przelać za Nią swą krew; On – nawrócony na wiarę w Mesjasza obecnego w prześladowanym Kościele, zanim sam przez starotestamentalne pisma kiedykolwiek by doszedł do tego. By przyznać im rację, potrzebujemy przejść proces oczyszczenia naszego spojrzenia: wyżaliwszy się Jezusowi z kazamatów naszych strat i braków, zstąpmy jeszcze niżej, w ciszę Jego milczącej obecności; tam, gdzie napełnia nas błogosławieństwem duchowym i oddaje Bogu jako przybrane dzieci. Gdzie ten proces przejść najlepiej? Na adoracji.

 

Ewangelia: Łk 1, 26-38

Anioł wchodzi do Maryi: nie wiemy, czy w tym celu przyjął jakąś widzialną postać – istoty lub zjawiska – czy też udzielił się jej w głębi ducha, w jedynie im znanym dialogu. Wiemy natomiast, że dla poświadczenia swojej ewangelii – dobrej nowiny – zachęca Niewiastę z Nazaretu, by rozejrzała się wokół i zauważyła Elżbietę: żywy znak, z krwi i kości. Życie chrześcijanina przebiega w kluczu powołania – czy to ogólnożyciowego, czy czasowego (związanego z daną chwilą) – które rozeznajemy zawsze we wspólnocie Kościoła: wyznając nasze plany przyjacielowi, wypowiadając natchnienia podczas spowiedzi, powierzając siebie seminarium duchownemu lub domowi zakonnemu, podejmując szczerą rozmowę z narzeczonym i duszpasterzem w ramach przygotowań przedślubnych… W tej praktyce chodzi o nasze dobro, którym niezależnie od słuszności konkretnych zadań, jest zawsze wiara w Kościół jako duchowy organizm, mistyczne Ciało Chrystusa.

 

[dzien 7]

Sobota, 9.12.2017 r.

Pierwsze czytanie: Iz 30, 19-21. 23-26

Powrócił do nas motyw niejasnych sojuszy militarnych, do jakich skłaniał się Izrael w chwilach zagrożenia. Tym razem, słowami Izajasza, Bóg usiłuje zniechęcić swój lud do sprzymierzania się z Egiptem. Czyni to uczciwie, nie tając trudów przyszłości, które czekają naród wybrany: tak, obfitym plonom ziemi będzie towarzyszyć chleb ucisku i woda utrapienia; tak, opatrzenie ran, uleczenie sińców po razach nastąpi po wielkiej rzezi, gdy padną warownie. Argumentacją, jaką stosuje Pan, jest własny autorytet: przedstawia się wszakże jako Nauczyciel i Mistrz, który postępuje za swoim ludem, przemawia do niego niejako od środka: To jest droga, idźcie nią! Gdy ludzkie, nieraz bardzo kompetentne i naprawdę uczciwe, kalkulacje zawodzą, nasze dylematy nie rozwiązują się, a wręcz wzrasta presja czasu i poczucie odpowiedzialności, wtedy warto przypomnieć sobie o tym stylu pocieszania, jaki wobec Izraelitów stosował Bóg. Rozpisawszy możliwe scenariusze, wejdź do izdebki swego serca i w ciszy pomódl się o prawą intencję pełnienia woli Bożej. Wtedy, jak naród wybrany, Twoje uszy usłyszą słowa rozlegające się za tobą. Wtedy poznasz, że najwybitniejszy Syn tego narodu, Mesjasz, również rozeznawał swoją drogę na wytrwałej modlitwie. A Twój Adwent stanie się czasem Jego naśladowania.

 

Psalm responsoryjny: Ps 147, 1-2.3-4.5-6

Niebo gwiaździste – nade mną, prawo moralne – we mnie”; między nimi – nieprzekraczalny dystans i brak jakiejkolwiek komunikacji. Dla Kanta nie istniał związek między światem widzialnym, podlegającym ścisłej obserwacji naukowej, a światem moralnym, którego wytyczne miałby arbitralnie wyrzucać gejzer indywidualnego sumienia; nieważne, „dlaczego” mam tak postąpić, ważne, „że” dyktuje mi to wewnętrzny sąd uznawany za sumienie. Kropka. Dla Boga objawienia judeochrześcijańskiego rzecz przedstawia się zupełnie odwrotnie: On leczy złamanych na duchu i przewiązuje ich rany. On liczy wszystkie gwiazdy i każdej imię nadaje. W świecie widzialnym odnajdujemy ten sam porządek i sens, które zastajemy w świecie moralnym. Celowość świata objawia i fizyka, i etyka. Analogicznie i jedna, i druga uprzystępnia jego Stwórcę. Dlatego chcąc być Mu posłusznym – zarówno w badaniach naukowych i postępie technicznym, jak i decyzjach wybitnie dotykających ludzkiej egzystencji – szukamy nie tyle bezdusznego prawa dla prawa, ile obiektywnych racji, które to prawo uzasadniają. Prawdy, dobroci, godności, sprawiedliwości… i tylu innych.

 

Ewangelia: Mt 9, 35-10, 1. 5a. 6-8

Pierwsze czytanie i psalm przyniosły nam dwie wskazówki dla rozstrzygania dylematów moralnych: bezkompromisowość i racjonalność. Jezus, który ucieleśnia te wartości, dołącza do nich, a w zasadzie wsącza w nie, trzecią: świadectwo. Powołanie, które skierował do uczniów, nie jest jedynie przydzieleniem funkcji i wyposażeniem w niezbędny ekwipunek; jest za to takim dotknięciem serca, by, według słów Izajasza, twe oczy patrzyły na twego Mistrza, a, według słów psalmisty, twe dźwiganie pokornych i zginanie do ziemi karków grzeszników było chwaleniem Pana. Mówiąc potocznie, „to się czuje”, czy bezkompromisowy i racjonalny chrześcijanin jest zarazem świadkiem Chrystusa.

[dzien end]