I Niedziela Adwentu, 03.12.2023 r.
Pierwsze czytanie: Iz 63, 16b; 64,2b-7
Dzisiaj rozpoczynamy kolejny w naszym życiu wiary rok liturgiczny. Rozpoczynamy go od Adwentu. To czas, w którym chcemy rozważać tajemnicę przychodzącego Boga, który: przyszedł dwa tysiące lat temu, stając się człowiekiem; przyjdzie na końcu czasów; przychodzi do nas dzisiaj, tu i teraz, na wiele sposobów, które dzięki wierze możemy rozpoznawać. Dlatego chcemy wsłuchać się dzisiaj w Jego słowo, które podpowiada nam, jak przeżyć ten czas łaski, żeby przypadkiem nie rozminąć się z przychodzącym do nas Bogiem.
Prorok Izajasz przypomina nam, kim jest przychodzący do nas Bóg. Na początku czytania słyszymy słowa: „Ty, Panie, jesteś naszym Ojcem, Odkupiciel nasz – to Twoje imię odwieczne”. Także zakończenie dzisiejszej lektury Izajasza wskazuje jednoznacznie, że Bóg to nasz Ojciec: „A jednak, Panie, Ty jesteś naszym Ojcem”. W czasie tego Adwentu warto myśleć o Bogu jak o dobrym Ojcu, który kocha swoje dzieci, troszczy się o nie, chce do nich mówić i prowadzić je przez życie. Przed tym Bogiem, naszym Ojcem, warto stawać w prawdzie, także o swoich grzechach. To nie jest proste, lecz świadomość tego, że miłosierdzie Boga-Ojca jest nieskończenie większe od naszych największych upadków, pozwala nam przełamać ten lęk, obawę, przed krytyką, odrzuceniem, karą. Bo odpowiedzią Boga na nasz grzech jest nie kara, lecz miłosierdzie.
Psalm responsoryjny: Ps 80,2ac i 3c.15-16.18-19
Gdy idąc za Panem, słuchając Jego słowa, odkrywamy nasze słabości, możemy postawić je w centrum swojego życia, „posadzić na tronie” i kontemplować, przy okazji załamując się, patrząc na swoje nieudane życie. Ale czy w centrum chrześcijaństwa stoi grzech i słabość, czy Chrystus, który te słabości raz na zawsze pokonał?
Autor Psalmu 80 w imieniu Narodu Wybranego woła Boga, bo wie, że Bóg zawsze słucha tego, co mówią Jego dzieci: „Usłysz, Pasterzu Izraela, Ty, który zasiadasz nad cherubami!”. Warto wołać do Boga, szczególnie wtedy, gdy jest nam trudno: „Z głębokości wołam do Ciebie, Panie, o Panie, słuchaj głosu mego!” (Ps 130,1-2). To wołanie do Pana w modlitwie sprawia, że otrzymujemy „nowe życie”. Ono sprawia, że Bóg faktycznie może zmienić naszą trudną sytuację, to, z czym sobie nie radzimy. Ale jeśli nawet tak się nie stanie, to Pan Bóg pragnie przemieniać nasze serca, nasze podejście do tego, co przeżywamy. Bo Bóg jest tym, który może zabrać nam krzyż, ale zdecydowanie częściej zmienia nasze podejście do tego krzyża, daje siłę do dźwigania tego ciężaru, który niesiemy.
Drugie czytanie: 1 Kor 1, 3-9
Początek Adwentu i początek Pierwszego Listu świętego Pawła do Koryntian. Warto zwrócić uwagę, o czym pisze Apostoł na początku swojego dzieła. „Łaska wam i pokój od Boga Ojca naszego i od Pana Jezusa Chrystusa! Bogu mojemu dziękuję wciąż za was, za łaskę daną wam w Chrystusie Jezusie”. Paweł mówi o dziękczynieniu. Użyte w tym miejscu greckie słowo „eucharisteó”, od którego pochodzi słowo Eucharystia, przypomina nam o tym, żeby być wdzięcznym: Bogu i ludziom.
Ta wdzięczność uświadamia nam, że nie jesteśmy na tym świecie sami, że potrzebujemy drugiego człowieka, który jest w stanie uzupełniać nasze braki, że nie wszystko w swoim życiu zawdzięczamy sobie samym. Kilka rozdziałów dalej Paweł napisze: „Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśliś otrzymał, to czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzymał” (1 Kor 4,7). Powodów do dziękczynienia, jeśli tylko chcemy, możemy znaleźć bardzo wiele. Co więcej, są takie sprawy w naszym życiu, które otrzymaliśmy, a nie zrobiliśmy nic, aby je otrzymać: dar wiary, dar sakramentów, życie, dar czasu. Warto być wdzięcznym, bo coś oczywistego dla nas, to, że coś mamy i w ogóle nad tym się nie zastanawiamy, może w pewnym momencie stać się nie tak oczywiste: zdrowie, praca, dar słuchu czy mowy, nasi bliscy.
Ewangelia: Mk 13, 33-37
Słowem kluczem dzisiejszej Ewangelii jest słowo: „czuwać”. Pojawia się ono aż cztery razy. Po co Jezus je powtarza? Może po to, żebyśmy tegorocznego Adwentu po prostu „nie przespali”. Gdy czekamy na ważne wydarzenie, ważną osobę, to oczekiwanie nigdy nie jest czymś biernym. Przygotowania do ślubu, rozmowy o pracę, ważnego spotkania czy wystąpienia – robimy wiele rzeczy, żeby jak najlepiej do tego momentu się przygotować. Bo od tego przygotowania zależy, jak to ważne wydarzenie przeżyjemy.
Adwent – to okres przygotowania na przyjście Pana w tajemnicy Jego Wcielenia. Zwieńczeniem Adwentu jest celebrowanie Uroczystości Narodzenia Chrystusa. Ale to nie jedyne przychodzenie Pana do nas. Bardzo istotne są „przyjścia Chrystusa” do nas w „naszym dziś”. Pięknie widzimy to w Ewangelii Łukaszowej, w której wielokrotnie powtarza się to słowo – „dziś”: Narodzenie Chrystusa (Łk 2,11), nauczanie w synagodze w Nazarecie (Łk 4,21), odpuszczenie grzechów i uzdrowienie paralityka (Łk 5,26), spotkanie z Zacheuszem (Łk 19,9), obietnica raju dla dobrego łotra (Łk 23,43). Te wszystkie zbawcze wydarzenia dokonują się w ludzkim „dziś”. Do nas, ludzi żyjących w XXI wieku, Chrystus także chce przychodzić, w naszym „dziś”. Każde czytanie lub słuchanie Słowa Bożego, każda spowiedź, każda Eucharystia, każdy moment modlitwy – to doświadczenie Boga przychodzącego. Warto „być czujnym”, żeby w czasie tych najbliższych trzech tygodni, nie przegapić przychodzącego do nas Boga.
Poniedziałek, 04.12.2023 r.
Pierwsze czytanie: Iz 2, 1-5
Czy warto wierzyć w idealny świat, idealnych ludzi, wieczny i trwały pokój? Ktoś może uznać, że to coś naiwnego. Jednak czytając dzisiejsze słowo proroka Izajasza, widzimy właśnie tak przedstawioną rzeczywistość: „Wtedy swe miecze przekują na lemiesze, a swoje włócznie na sierpy. Naród przeciw narodowi nie podniesie miecza, nie będą się więcej zaprawiać do wojny”. I nawet jeśli świat nie doświadczałby wielkich wojen, to dobrze wiemy, że nie da się uniknąć mniejszych lub większych spięć i sporów między ludźmi. Po co więc dostajemy dzisiaj to słowo?
Po pierwsze, Izajasz wskazuje, że pokój jest możliwy dzięki przebywaniu z Bogiem, wtedy, kiedy ludzie „kroczą Jego ścieżkami”. Bo ten Bóg jest Księciem Pokoju (por. Iz 9,5). Po drugie, ciężko jest osiągnąć ideał. Ale to wcale nie oznacza, że do tych ideałów nie należy dążyć. Służebnica Boża Chiara Lubich, założycielka ruchu Focolari, w swoich rozważaniach o jedności powiedziała kiedyś, że Chrystus zostawił nam w Ewangelii ideał, którego nigdy nie osiągniemy (zob. J 17). Ale to wcale nie oznacza, że do tej jedności nie mamy dążyć. Powołanie które otrzymaliśmy i wybraliśmy: męża, żony, rodzica, kapłana, siostry zakonnej – mimo, że nie będziemy w tym idealni, warto do tego ewangelicznego ideału dążyć.
Psalm responsoryjny: Ps 122,1b-2.4-5.6-7.8-9
„Niech pokój panuje w twych murach” – to modlitwa prośby, aby pokój panował na ziemi, wszędzie tam, gdzie toczy się życie człowieka. Modlitwa to jedno, ważne “narzędzie” wprowadzania pokoju. Ale czy nasze myśli, słowa, czyny są przeniknięte pokojem? Czy przychodząc do pracy, wracając do domu, spotykając się z bliskimi, nasza obecność wnosi pokój?
„Ze względu na dom Pana, Boga naszego, modlę się o dobro dla ciebie” – aby w „domu Pana”, którym dzisiaj jest Kościół, potrzebujemy nie tylko wzajemnej miłości, ale także wzajemnej modlitwy za siebie. W czasie Eucharystii, gdy używa się pierwszej formy aktu pokuty, wypowiadamy słowa: „Spowiadam się Bogu wszechmogącemu (…) Przeto błagam (…) was, bracia i siostry, o modlitwę za mnie, do Pana, Boga naszego”. Prosimy o modlitwę tych, którzy uczestniczą z nami we Mszy Świętej i jednocześnie zostajemy o tę modlitwę poproszeni. Czy jesteśmy świadomi tych słów, które wypowiadamy? Czy jesteśmy za te słowa odpowiedzialni, podejmując modlitwę za naszych braci i nasze siostry?
Ewangelia: Mt 8, 5-11
Adwent przypomina nam o Bogu, który przychodzi do człowieka. Jednak dzisiejsza Ewangelia pokazuje nam sytuację odwrotną – to człowiek przychodzi do Boga. Setnik-poganin przychodzi do Jezusa, aby prosić Go o pomoc. W odpowiedzi na słowa setnika, Jezus mówi: „Przyjdę i uzdrowię go”. Daje obietnicę. Nie wiadomo jednak, kiedy przyjdzie i w jaki sposób tego dokona.
Setnik w tej Ewangelii mówi o sobie: „Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie”. Ten tekst stał się podstawą do słów, które wypowiadamy przed przyjęciem Komunii Świętej. Co więcej, po tych słowach Jezus chwali setnika, mówiąc: „Zaprawdę, powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary”. Warto zobaczyć, na czym polega wiara setnika. Ta wiara wyraża się w „myśleniu” o drugim człowieku. Setnik specjalnie dla swojego sługi – czyli nie kogoś bliskiego, z rodziny, przyjaciela – przyszedł do Jezusa, prosił Jezusa o pomoc. W ten sposób wypełnia słowa świętego Pawła z Listu do Filipian: „Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich!” (Flp 2,4). Dalej, możemy dostrzec pokorę setnika. Ktoś może pomyśleć, że setnik przechwala się swoją pozycją społeczną, władzą, jednak tak naprawdę on zna prawdę o sobie, jest pokorny. Po trzecie, setnik wierzył, że Jezus ma moc coś zmienić w życiu człowieka. O wierze można wiele mówić. Ale tak naprawdę wiara jest tym wszystkim, co dzieje się między człowiekiem a Jezusem. Warto pomyśleć dzisiaj, czy i co jest między nami a Chrystusem?
Wtorek, 05.12.2023 r.
Pierwsze czytanie: Iz 11, 1-10
Co myślisz, gdy słyszysz słowa: chrześcijaństwo, wiara, religia, modlitwa? Nie tak rzadko zdarza się, że słysząc te słowa mamy przed oczami to wszystko, co człowiek robi dla Boga, wszelkiego rodzaju aktywność, którą podejmują ludzie wierzący, aby oddać Bogu chwałę, podobać się swojemu Stwórcy. A czy wyobrażasz sobie, że ta perspektywa zostaje odwrócona?
Prorok Izajasz daje nam dzisiaj do rozważenia ideę obiecanego Mesjasza. Czego dowiadujemy się u samego początku dzisiejszego czytania? Prorok pokazuje, że ten obiecany Mesjasz zostanie w pierwszej kolejności obdarowany Duchem Pańskim, darami tego Ducha. Zanim Mesjasz rozpocznie swoją misję, przyjmuje dar, otwiera się na niego. Ten dar uzdalnia Go do pełnienia woli Pana.
Może warto pomyśleć właśnie w taki sposób o swojej wierze, o chrześcijaństwie. O tym, że ta wiara, to chrześcijaństwo, polega w pierwszej kolejności na przyjmowaniu tego wszystkiego, co chce nam dawać Bóg: dar wiary, łaskę przebaczenia, zdolność do słuchania i przyjmowania Jego Słowa, talenty i charyzmaty, którymi możemy służyć innym ludziom i wiele innych, „darmowych darów”, które wystarczy tylko, a może aż, przyjąć. Pomódl się dzisiaj, aby Bóg nauczył Cię przyjmować to wszystko, co chce Tobie, z miłości do Ciebie, dawać.
Psalm responsoryjny: Ps 72,1b-2.7-8.12-13.17
Zastanawiałeś się kiedyś, jaki jest najbardziej popularny zawód świata? Spośród wielu czynności, które ludzie wykonują na co dzień, jedną z bardziej popularnych jest z pewnością „zawód sędziego”. Dlaczego? Bo bardzo często po prostu osądzamy ludzi. Tych ludzi, o których praktycznie nic nie wiemy, a wypowiadamy się na ich temat, jakbyśmy znali ich od dziecka.
Może dlatego dzisiaj psalmista modli się, aby tym, który osądza, był syn królewski, czyli zapowiedziany Mesjasz – Jezus Chrystus. Dlaczego On „nadaje się” na bycie sędzią? Może dlatego, że On bardzo dobrze zna ludzi, o czym pisze święty Jan w swojej Ewangelii: „Jezus natomiast nie zwierzał się im, bo wszystkich znał i nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Sam bowiem wiedział, co w człowieku się kryje” (J 2,24-25). Może dlatego, że Jego sądy są syntezą miłości i prawdy, co widzimy w Jego rozmowie z Samarytanką? Może dlatego, że Jego sądy nigdy nie przekreślają człowieka, co pokazuje Jego sąd nad kobietą cudzołożną? Bądźmy bardzo ostrożni w osądzaniu, w wystawianiu ocen, opinii. Najlepiej zostawić je Bogu, a jeśli już chcemy je podejmować, uczmy się od Niego, jak to robić.
Ewangelia: Łk 10, 21-24
Czy Jezus w dzisiejszej Ewangelii dzieli ludzi? Możemy tak pomyśleć, ponieważ Jezus mówi, komu Bóg się objawia, a kto tego objawienia nie dostrzega, nie jest w stanie przyjąć. Tak naprawdę, Jezus chce uświadomić nam, jaką postawę trzeba przyjąć, żeby być zdolnym do przyjęcia Bożego objawienia – zobaczenia, kim Bóg jest oraz jaki On jest. Ta pożądana przez Jezusa postawa, to postawa dziecka. Dlaczego akurat dziecko? Ponieważ dziecko to osoba, która jest zależna, wie, że sama sobie nie poradzi, wie, że potrzebuje kogoś drugiego, co więcej, jest bardzo ufna wobec tego, kto się nią opiekuje. I do takiej postawy zaprasza nas dzisiaj Chrystus.
Czy jesteś przed Bogiem jak dziecko? Czy ufasz Mu? Czy mówisz Mu o wszystkim – jak małe dziecko swoim rodzicom. Czy wiesz, że bez Niego sobie nie poradzisz? Czy chcesz, aby ten Bóg – Twój Ojciec – prowadził Cię przez życie? Czy wierzysz w to, że Bóg chce dla Ciebie jak najlepiej? I jeśli mówi Ci coś, to nie po to, aby utrudnić Ci życie, ale po to, byś był po prostu szczęśliwy? Prośmy dzisiaj o ducha dziecięctwa Bożego dla nas samych.
Środa, 06.12.2023 r.
Pierwsze czytanie: Iz 25, 6-10a
Dzisiaj w pierwszym czytaniu mamy kilka motywów, którym warto się przyjrzeć, ponieważ one bardzo wiążą się z naszym życiem, naszym przeżywaniem wiary. Przyglądnijmy się dwóm z nich. To uczta i łzy.
Prorok mówi o uczcie, którą Bóg przygotuje dla wszystkich ludów. W zapowiedzi tej uczty możemy z pewnością odkryć Eucharystię – największy z darów i jednocześnie największy z cudów, jaki otrzymujemy od Boga każdego dnia. Żywy i prawdziwy Bóg, na wyciągniecie ręki, chcący być z nami tak blisko, jak nikt inny. Czy doceniamy ten dar? Czy jesteśmy na ten święty, niezasłużony dar wrażliwi? Czy staramy się go odkrywać, poznawać, zgłębiać, chociażby znaki liturgiczne, przestrzeń świątyni? Czy z uwagą słuchamy słów, które padają w czasie każdej Mszy Świętej?
Kolejnym działaniem Boga jest otarcie łez z twarzy każdego człowieka. Nikt chyba nie chce płakać, szczególnie wtedy, gdy cierpi, gdy jest mu trudno. Ale warto zobaczyć, że łzy mogą być czymś dobrym. Zapłakać nad swoim grzechem – to znak naszego nawrócenia. Zapłakać nad cierpieniem drugiego człowieka – to znak, że mamy wrażliwe serce. Zapłakać nad tym, że sobie nie radzimy – to znak, że możemy przynieść nasz problem do Jezusa. Łzy nie zawsze są czymś przykrym, niechcianym.
Psalm responsoryjny: Ps 23,1b-3a.3b-4.5.6
„Pan jest moim pasterzem”. Tak jak nie ma nauczycieli bez uczniów, tak też nie ma pasterza bez owiec. Pasterzem jest Bóg – a czy my jesteśmy rzeczywiście Jego owcami? Czy chcemy nimi być? Przecież to takie nieatrakcyjne, uwłaczające wręcz godności człowieka – porównać go do owcy. Wobec tego, po co te słowa psalmu?
Owca bez pasterza nie przeżyje. Owca musi słuchać głosu pasterza. Pasterz troszczy się o owce. Co więcej, owca także potrzebuje stada. Teraz może stać się dla nas zrozumiałe, dlaczego akurat owca, to obraz człowieka. Czy wiem, że bez Boga sobie nie poradzę? Czy słucham Jego głosu? Czy widzę w swoim życiu, że Bóg – Dobry Pasterz – troszczy się o mnie? Czy jestem wdzięczny za Kościół – Bożą owczarnię, stado, do którego przyprowadza mnie Bóg? Warto zajrzeć do tekstów Ewangelii, w których Jezus mówi o sobie, że jest Dobrym Pasterzem (zob. Łk 15,1-7; J 10,1-21).
Ewangelia: Mt 15, 29-37
„Niepełnosprawni” – współczesnym językiem możemy powiedzieć, że tacy ludzie są przy Jezusie. I takich ludzi – chorych na duszy i ciele – przyjmuje Jezus. Może być w nas pokusa: jak się nawrócę, jak zwalczę absolutnie wszystkie swoje wady, grzechy i słabości, to wtedy, „piękny i wspaniały”, stawię się przed Jezusem i wtedy On będzie w końcu ze mnie zadowolony. W tym myśleniu jest jeden problem – moment wspomnianej „bezgrzesznej doskonałości” nigdy nie nastąpi. Jezus mówi bardzo wyraźnie: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. (…) nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników” (Mt 9,12.13b). Przed Jezusem warto być prawdziwym, a niekoniecznie idealnym.
„Już trzy dni trwają (dosłownie. „czekają dłużej”) przy Mnie”. Dzięki temu, że Ci ludzie trwają przy Jezusie, On może ich nakarmić. Ważne, żeby być blisko. Jezus chce człowiekowi coś dać, nie chce „rzucać”. A jak się jest daleko, to trzeba rzucać. Jezus daje coś więcej niż chleb. „Oto nadejdą dni – wyrocznia Pana Boga – gdy ześlę głód na ziemię, nie głód chleba ani pragnienie wody, lecz głód słuchania słów Pańskich” (Am 8,11). „Ja jestem chlebem życia. (…) Jeżeli nie będziecie jedli Ciała Syna Człowieczego ani pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie” (J 6,48.53). Pan daje Słowo i Eucharystię. Warto prosić Pana o taką łaskę, żeby nie tylko je przyjmować, ale żeby te dary stawały się w naszym życiu konkretem, wpływały na to co myślimy, mówimy, robimy.
Czwartek, 07.12.2023 r. – wspomnienie św. Ambrożego, biskupa i doktora Kościoła
Pierwsze czytanie: Iz 26, 1-6
Słyszymy dzisiaj w pierwszym czytaniu o nadziei: „Złóżcie nadzieję w Panu na zawsze, bo Pan jest wiekuistą skałą!”. Wśród trzech cnót boskich, chyba najmniej mówi się o nadziei, dla niektórych może być nawet „zapomnianą cnotą”. Wiara – w Boga, fundament życia, decyzji. Miłość – do Boga, bliźniego, siebie samego. A gdzie miejsce dla nadziei? To bardzo ważna rzeczywistość naszego życia – szczególnie dzisiaj, gdy tak wielu ludzi przeżywa upadki, kryzysy, smutek.
Mieć nadzieję – jak Abraham, który w bardzo trudnej sytuacji, kiedy wydawało się, że Boże obietnice nie zostaną zrealizowane, usłyszał słowa: „O tej porze za rok znów wrócę do ciebie, twoja zaś żona Sara będzie miała wtedy syna” (Rdz 18,10). „O tej porze za rok” – to znaczy, że teraz jest Ci ciężko, trudno, ale chcę dać Ci nadzieję, że kiedyś, w przyszłości, sytuacja się odmieni.
Święty Paweł w Liście do Rzymian pisze: „A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz 5,5). Nadzieja to dar, łaska Boga. To nie jakaś ludzka naiwność, ale pewność płynąca od Boga i Jego słowa. Bo czy Bóg mógł się pomylić? Czy mógł nas oszukać pisząc te słowa, że Jego nadzieja nas nie zawiedzie? Oczywiście, że nie mógł. Dlatego warto swoją nadzieję pokładać w Bogu, który jest Prawdomówny.
Psalm responsoryjny: Ps 118,1bc i 8-9.19-20.21 i 25.26-27a
„Lepiej się uciekać do Pana, niż pokładać ufność w człowieku. Lepiej się uciec do Pana, niż pokładać ufność w książętach”. Autor Psalmu jest świetnym psychologiem. Dlaczego? Bo stwierdza bardzo prostą rzecz – bardziej można polegać na Bogu niż ludziach. Oczywiście, to nie jest zachęta, do nietworzenia więzi, pięknych i głębokich relacji, bez których trudno być szczęśliwym. Z tego psalmu płynie jednak lekcja, że drugi człowiek, nawet najbardziej zaufany, może nas zawieść, zranić. Bóg – nigdy tego nie zrobi.
„Wpadnijmy raczej w ręce Pana, bo wielkie jest Jego miłosierdzie, ale w ręce człowieka niech nie wpadnę!” (2 Sm 24,14). Król Dawid woli odbywać karę z ręki Boga, niż z ręki ludzi. Bo zawsze u Boga, oprócz prawdy, często trudnej, którą nam daje, zawsze otrzymujemy Jego miłosierdzie.
Ewangelia: Mt 7, 21. 24-27
Dzisiaj Jezus daje nam przykład ludzi, którzy mówią do Niego: „Panie, Panie!”. Ale z tego wołania do Pana nic nie wynika. Jezus odpowiada tym ludziom bardzo mocno: „Nigdy was nie znałem” (Mt 7,23). Ta postawa ludzi pokazuje, jak może wyglądać życie człowieka, jeśli wiara, słuchanie Słowa i relacja z Jezusem nie jest obecna „w życiu” człowieka, ale jest gdzieś na boku i nie ma żadnego związku z normalnym, codziennym życiem: brak przejścia od słowa do życia, od teorii do praktyki, od modlitwy do działania. Czy wiara w Boga, Jego Słowo, wpływa na nasze decyzje? Czy liczmy się z wolą Boga?
Zakończenie Kazania na Górze, które dzisiaj czytamy, mówi o budowaniu. Dwie osoby budują. I w obu przypadkach przychodzi burza. I u tego, który buduje na piasku, czyli na sobie, i u tego, który buduje na skale, czyli na Jezusie. Dlaczego tak się dzieje? Bo dobry fundament nie gwarantuje, że burze nie przyjdą. Dobry fundament gwarantuje, że w momencie, kiedy burze przyjdą, te burze będziemy w stanie przetrwać, one nas i naszego życia nie zniszczą. Czego spodziewam się po byciu w relacji z Jezusem: bezproblemowego, sielankowego życia czy brania swojego krzyża – razem z Jezusem – i kochania, mimo wielu trudności?
Piątek, 08.12.2023 r.- Uroczystość Niepokalanego poczęcia Najświętszej Maryi Panny
Pierwsze czytanie: Rdz 3, 9-15
Dzisiaj w Kościele przeżywamy Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Przeżywamy w Liturgii ten moment historii zbawienia, w którym Bóg dał życie Matce swojego Syna – Maryi. A dał to życie w sposób cudowny, ponieważ zachował Maryję od grzechu pierworodnego.
A o tym grzechu pierworodnym możemy usłyszeć w pierwszym czytaniu. Dobrze znana scena z raju, kiedy Adam i Ewa po grzechu, który polegał na nieposłuszeństwie, chowają się przed Bogiem, swoim Stwórcą. Jednak to czytanie mówi przede wszystkim o miłosierdziu Boga, Tak, o miłosierdziu. Gdy słyszmy to słowo, przed oczami może stawać nam święta Faustyna, Łagiewniki, Koronka do Miłosierdzia Bożego czy obraz: „Jezu ufam Tobie”. Jednak miłosierdzie Boga jest obecne w historii ludzkości od samego początku.
Ta scena z raju pokazuje nam Boga miłosiernego, który zaraz po grzechu zaczyna szukać Adama-grzesznika. Szuka go, bo go kocha i chce okazać mu swoje miłosierdzie. Co więcej, składa obietnicę, że kiedyś pojawi się na ziemi Ktoś, kto raz na zawsze pokona szatana, grzech i śmierć. Czy w kontekście grzechów, które popełniamy, sprzed naszych oczu nie znika miłosierdzie Boże?
Psalm responsoryjny: Ps 98,1bcde.2-3b.3c-4
„Ujrzały wszystkie krańce ziemi zbawienie Boga naszego”. Czy w XXI wieku możemy powiedzieć, że już wszyscy ludzie mieli okazję zobaczyć zbawcze działanie Boga? I nie chodzi tutaj tylko i wyłącznie o dzieło ewangelizacji tych, którzy o Jezusie i Ewangelii jeszcze nie słyszeli. Chodzi tutaj również o tych, którzy przyjęli chrzest, przyjęli inne sakramenty, ale może w swoim życiu nie doświadczyli zbawienia – działania Boga, pełnego miłości i bliskości. Warto modlić się za te osoby ale także przez swoje życie starać się pokazywać, że takie działanie Boże dokonuje się przede wszystkim w nas.
Drugie czytanie: Ef 1, 3-6. 11-12
Dzisiaj, kiedy przeżywamy Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, warto ten fragment Listu do Efezjan odczytać przez pryzmat życia Maryi, ale także i naszego kroczenia za Panem.
Maryja to przede wszystkim osoba, która przyjęła błogosławieństwo Boga. I stąd bierze się piękno jej życia – z przyjmowania łaski Boga, Jego darów, aż do tego stopnia, że anioł Gabriel nazwie ją „Pełną Łaski” (por. Łk 1,28). Wiara jest przyjęciem tego, co chce nam dać Bóg. To początek, pierwsze działanie Boga w nas. Potem, gdy to odkryjemy, możemy przez swoje życie na ten uprzedzający dar odpowiedzieć. Czy chcemy, tak jak Maryja, aby nasze życie „toczyło się” według słowa Bożego?
Maryja została wybrana „przed założeniem świata” do szczególnej misji w historii zbawienia – stała się Matką Bożego Syna. Bóg przewidział to powołanie konkretnie dla niej. Prorok Jeremiasz powie: „Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię, prorokiem dla narodów ustanowiłem cię” (Jr 1,5). Czy wierzymy w to, że Bóg także każdego i każdą z nas wybrał przed założeniem świata do jedynej i niepowtarzalnej drogi życia, drogi, na której mamy stawać się świętymi?
Ewangelia: Łk 1, 26-38
Na samym początku Ewangelii, święty Łukasz podaje „trochę danych”. Dobrze wiemy, że Biblia nie jest książką do historii, ale „książką do zbawienia”. Mimo to, Łukasz rozpoczyna dzisiejszy fragment od podania kilku danych, stricte historycznych. Bardzo podobną sytuację mamy w opisie Narodzenia Jezusa, fragmencie czytanym w naszych domach na Wigilii. Po co to robi? Żeby pokazać dwie rzeczy. Po pierwsze: Historia Zbawienia to fakt, to wydarzyło się naprawdę. Po drugie, Historię Zbawienia, czyli coś bardzo konkretnego, Bóg chce robić także dzisiaj, w naszym życiu.
Piękno Maryi bierze się z pewnością z tego, że została wybrana przez Boga do niepowtarzalnej misji bycia Matką samego Jezusa. Ale jest coś jeszcze. Piękno Maryi, jej życia, bierze się stąd, że ona rozważa to, co mówi do niej Bóg. Nie tylko rozważa, ale ten kontakt ze Słowem prowadzi ją do konkretnych wyborów, zgodnych ze słuchanym Słowem, Wolą Bożą: „Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!”. Czy ja chcę, podobnie jak Maryja, rozważać Słowo i wprowadzać je w życie?
Maryja również nie boi stawiać się Bogu pytań. Warto pomyśleć, o co ostatnio spytałeś, spytałaś Pana Boga? I czy czekasz na Jego odpowiedź? Czy chcesz ją usłyszeć?
Sobota, 09.12.2023 r.
Pierwsze czytanie: Iz 30, 19-21. 23-26
Bóg objawia prawdę o sobie, ale także i o nas. Słyszymy dzisiaj takie słowa: „Choćby ci dał Pan chleb ucisku i wodę utrapienia, twój Nauczyciel już nie odstąpi, a oczy twoje patrzeć będą na twego Mistrza”. Bóg kocha człowieka, dlatego pokazuje mu prawdę. Prawdę o trudzie, bez którego nie ma życia. Krzyż, który dźwigamy, nie jest niczym przyjemnym, ale czy istnieje życie bez trudu?
Ważna jest jednak druga część tych słów, w których Bóg zapewnia o swojej obecności. Bóg obiecuje, że będzie przy swoim ludzie. Są takie sytuacje, w których możemy tej obecności Boga nie czuć, może wydawać się nam, że Bóg gdzieś sobie poszedł, że Go z nami nie ma. Możemy tak czuć, mamy do tego prawo. Ale to wcale nie oznacza, że taka jest rzeczywistość. Imię Boga, które objawił Mojżeszowi, to – można powiedzieć – „imię obecności”: „Jestem, który jestem” (Wj 3,14). On był, jest i będzie zawsze z nami, aż do skończenia świata.
Prorok Izajasz mówi także: „oczy twoje patrzeć będą na twego Mistrza”. Dzisiaj możemy patrzeć na naszego Mistrza – Chrystusa zawsze wtedy, kiedy adorujemy Go w Najświętszym Sakramencie. To forma modlitwy, w której spotykają się dwa spojrzenia: człowieka i Boga. Czy w czasie tego Adwentu mamy takie pragnienie, aby znaleźć choć chwilę, żeby w czasie Adoracji, bez zbędnych słów, gestów, tak po prostu, „popatrzeć Chrystusowi w oczy” i pozwolić, aby On na nas patrzył?
Psalm responsoryjny: Ps 147A,1b-2.3-4.5-6
„On leczy złamanych na duchu i przewiązuje ich rany. On liczy wszystkie gwiazdy i każdej imię nadaje”. Te słowa dzisiejszego Psalmisty przypominają nam o Bogu, który troszczy się o wszystkich ludzi i cały stworzony świat. A troszczy się szczególne o tych poranionych, „złamanych na duchu”. Bo wie, że ci najbardziej potrzebują fachowej pomocy. Nieprzypadkowo Jezus w Ewangelii Łukaszowej jest nazywany Lekarzem. To Jego misja – leczyć – jak potwierdził to w synagodze w Nazarecie, czytając tekst Izajasza: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana” (Łk 4,18-19). Czy chcemy być leczeni przez Lekarza – Chrystusa? Czy może przyzwyczailiśmy się już do swoich „duchowych dolegliwości”?
Ewangelia: Mt 9, 35-10, 1. 5a. 6-8
„Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie”. Są takie rzeczy, których nie da się kupić: zdrowie, życie, przyjaźń, zaufanie, miłość. Podobnie jest z wiarą, ze słowem Boga. Te „rzeczy” można tylko przyjąć. A przyjmuje się nie po to, żeby zagarnąć wszystko dla siebie, ale żeby to dawać, przekazywać innym.
Dzisiejsza Ewangelia mówi o tym, że Jezus dotarł wszędzie i ze wszystkim – możliwe, chociaż dla jednego człowieka bardzo trudne. Ważne, co dzieje się zaraz po tym fragmencie. Jezus powołuje i posyła uczniów – czyli nas, ochrzczonych. Po co? Żeby faktycznie mógł docierać wszędzie. Nie po to, żeby uczniowie zbawiali, nawracali, ale żeby przez świadectwo swojego życia, niekoniecznie przez słowa, wskazywali na Boga: „Tak niech wasze światło jaśnieje przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5,16).
Uczeń to ktoś, kto chce jak najbardziej upodobnić się do Mistrza. Czy jest coś we mnie z takiego rozumienia „bycia uczniem”? Papież Franciszek użył kiedyś takiego stwierdzenia, że chrześcijanin to „uczeń-misjonarz”, pokazując, że te dwie „nazwy” są nierozdzielne, zawsze idą razem. Czy jest we mnie coś z bycia „uczniem-misjonarzem”? I nie chodzi tutaj o wyjazd do Afryki w celu ewangelizacji. Nie chodzi o geografię, ale o serce. Czy mam czasem takie pragnienie, że chcę się podzielić tym, czego doświadczam w relacji z Jezusem? Może właśnie dzięki mojemu świadectwu ktoś będzie miał okazję spotkać Boga.