I Niedziela Adwentu – 1.12.2024
Pierwsze czytanie: Jr 33, 14-16
Zaczynamy od uświadomienia sobie, że Bóg wypełni długo zapowiedziane wydarzenia: wzbudzenie Dawidowi potomka, zbawienie Judy i bezpieczeństwo Jerozolimy. Mesjasz będzie wymierzał sprawiedliwość. Pierwsza część Adwentu przygotowuje nas na paruzję, czyli ostateczny powrót Mesjasza, na końcu czasów. Z reguły odkładamy eschatologiczne myśli na później, sądząc, że jeszcze długa droga przed nami. A co w sytuacji, kiedy okaże się, że to nasz ostatni adwent przed śmiercią? Pierwsi chrześcijanie żyli w napięciu, licząc na to, że paruzja dokona się za ich życia. Minęło ponad dwa tysiące lat temu – czy istnieje choćby minimalne napięcie wywołane oczekiwaniem i tęsknotą?
Tyle tych świąt przeżyliśmy, a może tak naprawdę zmarnowaliśmy szansę na prawdziwy Adwent i prawdziwe otwarcie na Łaskę Bożą? To od nas zależy, w jakim stopniu zadbamy, by ten czas nie przeleciał przez palce. „Oto nadchodzą dni…” Chciejmy ucieszyć się z realizowanych Bożych obietnic wobec każdego z nas. Wówczas nie będzie to czas stracony.
Psalm responsoryjny: Ps 25, 4-5.8-9.10.14
Adwent wzywa do prostowania życiowych dróg. To czas powrotu z krętych ścieżek, które nie prowadzą ani do Boga, ani do dobra. Poznanie Bożych dróg to prawdziwe oświecenie. Psalmista modli się i prosi o umiejętność chodzenia Jego ścieżkami, zgodnymi z Bożymi planami i pouczeniami. Niektórzy są przekonani o tym, że Boże zalecenia ograniczają wolność, a kroczenie Jego drogami to bezmyślne wykonywanie poleceń Dyktatora, któremu nie zależy na naszym dobru. Tymczasem, jeśli znajdujemy się na Bożej drodze, jesteśmy szczęściarzami: On prowadzi, pomaga w czynieniu dobra, upomina, zaprasza do współpracy, a przede wszystkim Jego ścieżki są „pewne i pełne łaski”.
Drugie czytanie: 1 Tes 3, 12- 4, 2
W Księdze Kapłańskiej czytamy przynaglenie Boga: „Świętymi bądźcie, bo Ja jestem Święty”. To nie jest rozkaz dyktatora. To zachęta dobrego Boga, który wyjaśnia: wy potraficie być świętymi, bo zostaliście utkani z dobroci i szlachetności. Na obraz i podobieństwo Boga, pozostając na dożywotniej gwarancji Producenta. Św. Paweł prosi Pana, aby spotęgował „wzajemną miłość dla wszystkich (…), aby serca utwierdzone zostały jako nienaganne w świętości wobec Boga”. To „zaklinanie” Tesaloniczan nie było nakazem, ale błagalną prośbą. Na progu adwentu warto uświadomić sobie podstawowe powołanie do świętości, którym Bóg nas obdarzył jeszcze w łonie matki. Zatęsknijmy za wzajemną szlachetnością, z której zostaliśmy ulepieni.
Ewangelia: Łk 21, 25-28. 34-36
Wizja Sądu Ostatecznego może przerażać. Niespotykane zjawiska fizyczne to tylko wierzchołek góry lodowej – „moce niebios zostaną wstrząśnięte”. Taki obraz niepokoi ludzi, którzy żyją tak, jakby Boga nie było. Dla nas, ludzi wiary, będzie to dzień prawdziwej radości. Wreszcie wypełni się zapowiedź Jezusa. Wierzący Bogu mogą być spokojni wobec wydarzeń zagrażających ziemi.
Jezus zachęca, aby w obliczu końca świata „nabrać ducha i podnieść głowy, ponieważ zbliża się odkupienie”. Mamy jednak zachować czujność na modlitwie, broniąc się przed „ociężałym sercem”. Może się takim stać przez obżarstwo, które symbolizuje zagrożenie dla wolności. Żarłok nie potrafi się powstrzymać przed spożywaniem potraw. Istnieje niebezpieczeństwo duchowego lenistwa, gdy zajmujemy się tylko doczesnością. Z kolei „pijaństwo” to nie tylko nadużywanie alkoholu, ale także zranienie rozumu. Alkohol odbiera rozum nawet bardzo wykształconym osobom. Brak rozumu prowadzi do pysznego przekonania, że jesteśmy więksi niż Bóg. Trzecim niebezpieczeństwem są „troski doczesne” – pułapka zamartwiania się, która zamyka nas na Bożą łaskę. Wówczas nie potrafimy dostrzegać działania Boga w codzienności, a tym bardziej wyglądać dnia paruzji.
Zadbajmy w tym roku o wolę, rozum i pamięć, abyśmy uchronili się przed kardiologiczną ociężałością.
Poniedziałek, 2.12.2024
Pierwsze czytanie: Iz 2, 1-5
Historia pierwszej części Księgi Izajasza dotyczy Izraela przed wygnaniem babilońskim. Warto znać kontekst opisywanych wydarzeń: Izraelici byli bliscy upadku z powodu niewierności. Znajdziemy tu ostre upomnienia i ostrzeżenia, stąd kilka pierwszych rozdziałów Księgi Izajasza nazywana jest „Księgą gróźb”. Prorok Izajasz jest utalentowanym pisarzem, odwołującym się do pięknych obrazów i żywych opisów.
Dziś czytamy opis doskonałego pokoju, pośród którego zostanie zniszczona wszelka broń. Prorok zachęca do wstąpienia na Górę Pańską. Przyjęcie Bożej nauki będzie owocować „kroczeniem Jego ścieżkami”, a to najlepszy rezultat nawrócenia – nie tylko ówczesnych Izraelitów, ale przede wszystkim nas, tęskniących za światłością Pańską.
Góra Syjon wyrasta ponad inne święte góry, na których poganie czcili swoich bogów. To oznacza otwarcie się nie tylko na pielgrzymów z Narodu Wybranego, ale też na ludność z całego świata. Światło wychodzące z Syjonu jest tak pociągające, że ludy pogańskie stają się Bożym ludem. Jeśli jest w nas jakaś część pogańska, niech światłość Pańska oświeci i pomoże w przemianie.
Psalm responsoryjny: Ps 122, 1b-2. 4-5. 6-7. 8-9
To jeden z psalmów, który był śpiewany podczas podchodzenia pielgrzymów do Jerozolimy. Działo się to na przykład podczas wielkich świąt żydowskich: Pascha, Święto Namiotów, Święto Tygodni. Strudzony pielgrzym, po dotarciu do Świętego Miasta, spontanicznie wyśpiewuje Bogu chwałę: „Już stoją nasze nogi w twych bramach, o Jeruzalem”.
W adwencie staramy się być coraz bardziej wyczulonymi na spotkania z Bogiem. Cieszmy się z planowanego pójścia na roraty, przystąpienia do sakramentu pokuty i pojednania oraz na spotkanie z Bogiem w Jego Słowie.
Główną intencją modlitwy psalmisty jest prośba o pokój: „nich zażywają pokoju ci, którzy ciebie miłują!” (Ps 122, 6b). Iluż chrześcijan walczy przeciwko sobie. Ci, którzy na ustach mają pieśń chwały, wyciągają przeciwko sobie karabiny i drony. Historia Kościoła toczy się nadal, a intencja prośby o pokój nie powinna schodzić z naszych ust. Czy wyciągamy wnioski z wydarzeń minionych, kiedy poprzednie wojny światowe doprowadziły do tak dramatycznego wyniszczenia?
„Przez wzgląd na dom Pana, Boga naszego” módlmy się o dobro dla siebie nawzajem.
Ewangelia: Mt 8, 5-11
Uzdrowienie z dzisiejszej perykopy niosło wysokie ryzyko. Według prawa rabinicznego, jeśli Jezus wszedłby do domu nie Żyda, stałby się nieczysty. Mistrz jednak się tym nie przejął, lecz pochylił z troską i empatią nad losem sługi centuriona. Ten rzymski dowódca wojskowy miał pod sobą stu żołnierzy, więc prawdą jest, że miał posłuch u swoich podwładnych.
Nie wiemy, skąd dowiedział się o Jezusie, lecz mierzy Jego wszechmoc miarą władzy, którą sprawował. Skoro na rozkaz dowódcy żołnierze wykonują polecenia, tym bardziej na Jego Słowo sługa po prostu musi odzyskać zdrowie. Nie dziwi zatem aprobata Jezusa, który docenia wiarę dowódcy rzymskiego.
Na uczcie mesjańskiej zasiądą nie tylko Żydzi, ale także nawróceni poganie. Być może warto uświadomić sobie, że na uczcie w niebie zasiądą nie tylko chrześcijanie, ale także wyznawcy innych religii, którzy „szczerym sercem Jego szukają” (fragment IV modlitwy eucharystycznej).
Wtorek, 3.12.2024 – wspomnienie św. Franciszka Ksawerego, kapłana
Pierwsze czytanie: Iz 11, 1-10
Wilk, który zamieszka z barankiem? To bardziej utopia niż nadzieja na nowy, wspaniały świat. Dziecko, które włoży rękę do kryjówki żmii i nie skończy się to wizytą u chirurga. Czytając dzisiejszą liturgię słowa możemy przecierać oczy ze zdumienia. To niemożliwe. A jednak! Gdy zakwitnie Sprawiedliwość, powrócimy do pierwotnie stworzonego świata, w którym panować będzie harmonia. Człowiek powołany do panowania nad światem będzie starał się sprostać temu zadaniu, bez lęku, że wąż zmiażdży mu piętę.
Nowa rzeczywistość, przywrócony Raj, nastanie wówczas, gdy cały kraj napełni się znajomością Pana. Tym krajem, o którym pisze Prorok Izajasz, ma być moje serce. Jeśli będzie na sto procent napełnione obecnością Pana Boga, żadne przykazania (w pewnym sensie) nie będą mi potrzebne, ponieważ będę szukał drogi wiodącej do pokoju, metod do podejmowania jałmużny i czynów miłosierdzia, przez które będę zdejmował ciężary z barków moich braci. Im więcej prób aktualizacji Ewangelii w moje życie, tym konkretniej zbliżam się do wspaniałego świata, który utraciliśmy na skutek grzechu pierworodnego.
Psalm responsoryjny: Ps 72, 1b-2. 7-8. 12-13. 17
Każdy z nas zapewne zgodzi się z faktem, że doświadczenie obecności Boga wiąże się z poczuciem pokoju. Nie: świętego spokoju, lecz pokoju, poczucia bezpieczeństwa. Panowanie pokoju to druga obietnica Boga, gdy świat faktycznie przywrócony zostanie do „ustawień fabrycznych”. Pokój niejednokrotnie wymaga wysiłku, jak choćby wyjścia ze swojej strefy komfortu czy wyciągnięcia ręki na drodze ku pojednaniu.
Wyzwala biedaka, który go wzywa. Prosimy o pokój, a jednak nie jest łatwo wyjść z tej strefy komfortu. Pan Bóg nieraz nas popycha, abyśmy zrobili to, co trudne, tak po ludzku. On wyzwala mnie z więzienia stereotypowego myślenia, do którego przyzwyczaiłem się już bardzo. To takie schrony, w których czuję się pozornie bezpieczny.
Bóg wzmacnia każdego z nas, abyśmy chcieli od życia czegoś więcej i tak łatwo nie odpuszczali.
Ewangelia: Łk 10, 21-24
Doświadczenie nowej rzeczywistości, na którą czekamy, wiąże się z przeżywaną radością. Nie chodzi o chwilową wesołkowatość, ale stan wewnętrznej radości, że „łączenie kropek” rozmaitych wydarzeń, prowadzi do mocnego przekonania w realną obecność Jezusa w codzienności. Taki stan nie da się ukryć ani przemilczeć.
W sercach wielu katolików pojawia się wtedy znak STOP: pokornie należy przypuszczać, że bycie pokornym oznacza rezygnację z siebie i stwierdzenie, że smutek prowadzi do upokorzenia potrzeb doczesnych na korzyść wartości niebiańskich.
Może właśnie dzisiaj zrobisz krok do stanu, w którym przymnożysz dobro? Pokora powinna Cię motywować do deklaracji: warto chcieć od życia czegoś więcej, spróbuj!
Środa, 4.12.2024 – wspomnienie św. Barbary, dziewicy i męczennicy
Pierwsze czytanie: Iz 25, 6-10
Obietnice Boga są niesamowite. Ustami proroka Izajasza zapowiada ucztę z tłustego mięsa. Symbol uczty przygotowanej przez Boga był powszechnie znany i intuicyjnie zrozumiały. Wyrażał bliskość Boga i Jego zatroskanie o człowieka, radość i wesele. Dziś także uczta kojarzy się z czasem bliskości z innymi i szansą na tworzenie relacji i więzi. Wyobrażam sobie, że niebo będzie radosną ucztą, „standing party”, podczas której będziemy swobodnie przechodzić i rozmawiać z każdym człowiekiem, który zamieszka Boże Królestwo, oraz możliwością rozmawiania z Bogiem twarzą w twarz.
Kolejną obietnicą jest zapowiedź przywrócenia życia i radości. Podobnie jak człowiek po przeżyciu żałoby zdejmuje z twarzy woalkę, tak samo Bóg zedrze zasłonę smutku. Zapewne każdy z nas ma takie przestrzenie w życiu, które zawinął szczelnie w całun. Na niektóre sprawy nie mamy wpływu i musimy je zostawić. Adwent to także oczekiwanie na to, że smutek i cierpienie miną.
Rozpoczęliśmy nowy rok liturgiczny, który w Polsce zatytułowany jest: „Bądźmy pielgrzymami nadziei.” Jako ludzie wiary jesteśmy wezwani do ufności w Bożą Opatrzność. Nic nie dzieje się przypadkowo. Czytana przez nas Ewangelia nie jest „tanim pocieszaczem”, lecz wezwaniem do działania i jednoczesnego zaufania, że Bóg się troszczy o sprawiedliwych.
Psalm responsoryjny: Ps 23, 1b-3a. 3b-4. 5. 6
Gdy rozważamy dzisiejszy psalm, to trochę tak, jakbyśmy fantazjowali o doskonałym świecie, pełnym ładu i harmonii. Jezus, Dobry Pasterz, prowadzi mnie po prostych ścieżkach, przez zielone pastwiska. Rodzi się pytanie: czy takie sielskie życie jest w ogóle możliwe? Okoliczności dostarczają tyle antydowodów miłości Boga, zaś przeciwnicy Ewangelii sypią z rękawa argumentami za bezsensem życia…
Jezus zapewnia w ewangelicznej perykopie św. Jana: „To ja jestem bramą owiec”. Ja przyszedłem do ciebie, człowieku, abyś miał życie, i to w obfitości. Ja nie umiem dawać mało, lecz zawsze więcej, niż jesteś w stanie sobie wyobrazić. Ja jestem dobrym pasterzem i znam swoje owce. Jakże uspokajająco brzmią te słowa, pośród zgiełku dramatycznych newsów z różnych stron świata. Nawet, jeśli coś zepsujemy, zdradzimy, odejdziemy, On czuwa, aby niczego nam nie brakło.
Podstawowe powołanie człowieka to dążenie do szczęścia – w wieczności oraz tu, na ziemi. Jezus chce, aby Jego owce (uczniowie idący Jego śladami) miały życie – i to nie byle jakie. Zależy Mu na tym, abyśmy przeżywali życie pełnią, „na maksa”, a nie na pół gwizdka, , „jakoś to będziemy”.
Ewangelia: Mt 15, 29-37
Istnieje powiedzenie, które – moim zdaniem – jest nadużyciem: jak trwoga, to do Boga. Od razu rodzi się we mnie pytanie: a dokąd mają pójść ci, którzy potrzebują pomocy? Być może utraciwszy determinację, jedyną nadzieją, wręcz „ostatnią deską ratunku” jest zwrócenie się do Boga. Zdarza się niektórym patrzeć z wyższością na tych, którzy przychodzą do Boga tylko dlatego, że są w rozsypce i osuwa się grunt pod nogami.
Ta scena, wypisz i wymaluj, ma miejsce w dzisiejszej perykopie ewangelicznej. Wielkie tłumy szukały Jezusa w konkretnym celu – pragną cudu uzdrowienia. Być może ci ludzie w ogóle nie myśleli o nawróceniu, nie oczekiwali kazania Jezusa. Zobaczenie cudu na własne oczy było już katechezą Mistrza.
Załapali się na bonus. Jezus ulitował się nad tłumem, który od kilku dni był przy Nim. Postanowił każdego nakarmić. Zdumiewające jest nie tylko to, że rozmnożył siedem chlebów i parę rybek, lecz także „kolejność działań”. Wziął w ręce przyniesiony pokarm i zaczął od dziękczynienia Ojcu. Zanim zdołał nakarmić wygłodniałych ludzi, dziękował Ojcu za cud, który za chwilę się wydarzy. Każdy z nas liczy na mniejsze lub większe rozmnożenie w naszym życiu. Może warto zacząć od dziękczynienia za prośbę, z którą biegniemy do Pana?
Czwartek, 5.12.2024
Pierwsze czytanie: Iz 26, 1-6
Nadejdzie taki dzień, kiedy mieszkańcy naprawdę się nawrócą. Wówczas wejdą do zapowiadanej krainy szczęścia. Budowanie swojego życia w sposób mądry jest bardzo ważne. Jako ludzie wiary kierujemy się Bożym słowem, na fundamencie którego kreujemy rzeczywistość.
Bóg nie oczekuje od nas doskonałości i wyjątkowości. Najważniejsze, na czym Mu zależy, to nasza wierność. Upadki zdarzały się i zdarzać się będą. Wierny przyjaciel doskonale wie, co zrobić, gdy zawiódł, upadł pod ciężarem słabości, zszedł z drogi sprawiedliwego.
Jaką pieśń chciałbyś wyśpiewać Bogu, gdy dojdzie wreszcie do Waszego, długo wyczekiwanego, spotkania? Dołączymy bowiem, mam taką głęboką nadzieję, do społeczności wszystkich dobrych ludzi, których wydała ziemia. Pierwsza część Adwentu przygotowuje nas do paruzji, czyli ostatecznego przyjścia Jezusa Chrystusa na ziemię. Równie mocno mam nadzieję, że Sąd Ostateczny to będzie dla każdego z nas miłe spotkanie, po raz pierwszy twarzą w twarz z Bogiem. Sądzę, że wówczas Jezus zada pytanie: jak to było z twoją wiernością, bo ja ci tutaj apartament z przepięknym widokiem na góry przygotowałem; on czeka na ciebie. To, rzecz jasna, tylko moja fantazja o niebie, które może właśnie tak wyglądać. Zatem już teraz warto układać pieśń wesela na spotkanie ze Stwórcą.
Psalm responsoryjny: Ps 118, 1bc. 8-9. 19-20. 21. 25. 26-27a
„Nie wierzę w Boga, który jest tak okrutny, że pozwala na powodzie, wypadki drogowe i konanie dzieci na oddziałach onkologicznych.” Podobne słowa wypowiadają osoby, które nie znają do końca Boga. Przecież Bóg nie chce śmierci. „Nie wierzę w Boga, który tylko czyha, aby przyłapać mnie na grzechu” – powiedziała niedawno pewna pani, trzymająca podanie o apostazję. Ja też w takiego Boga nie wierzę – odpowiedziałem. Przerażające jest to, jak bardzo my, jako katolicy, wdrukowaliśmy w swoją świadomość pierwsze przykazanie kościelne i traktujemy je bardzo pobieżnie: Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe każe.
„Wysławiajcie Pana, bo jest dobry, bo łaska Jego trwa na wieki”. To jest pierwsza cecha Boga. Bóg jest dobry i chce dla człowieka jak najlepiej. Owszem, jest także sprawiedliwy i pozwalający na ponoszenie konsekwencji naszych decyzji – dobrych i złych. Jednak dobroć Boża ustala właściwą perspektywę na postrzeganie innych przymiotów Boga i rozumienia chrześcijaństwa w ogóle.
Ewangelia: Mt 7, 21. 24-27
O człowieku świadczą jego czyny, a nie słowa. Nie każdy, kto zwraca się do Pana w pięknych słowach modlitwy może być pewny dostania się do Bożego Królestwa. Nikt nie lubi obłudników, których piękne deklaracje nijak mają się z postępowaniem.
To jedna z tych ewangelicznych perykop, które uświadamiają, że każdy z nas wezwany jest do tego, aby być katolikiem praktycznym. Nie napisałem: „praktykującym” wiarę, lecz katolikiem „praktycznym”. Praktyk nie teoretyzuje, lecz wprowadza w czyn głoszone teorie. Mamy być chrześcijanami praktycznymi, to znaczy odnoszącymi Ewangelię do konkretów swojego stylu życia.
Jezus zestawia właścicieli dwóch domów: zbudowanego na skale i na piasku. Zdajemy sobie sprawę, jak ważny jest fundament. Nie widać go, aczkolwiek zapewnia stabilność budowli. Co jest fundamentem, na którym budujemy codzienność? To są nasze decyzje, szczególnie te większe, od których zależą mniejsze wybory. Chodzić do kościoła czy nie? Modlić się każdego dnia czy tylko w środy? Dzwonić do swoich wnuków czy czekać aż one zadzwonią? Czytać Pismo Święte tylko w dniu wizyty duszpasterskiej czy częściej?
Zwróćmy uwagę, że w biblijnej przypowieści zarówno mieszkańcy domu na skale, jak i na piasku, doświadczają niesprzyjającej pogody. Spadł deszcz, wezbrały potoki i uderzyły w ten dom. Ten, który zbudowany został na piasku, nie przetrwał takich warunków atmosferycznych.
Niektórym wydaje się, że katolicy nie powinni doświadczać trudności, problemów i słabości. Nic bardziej mylnego. Ale my wiemy, że trudności, jak te fale, będą się tylko z hukiem obijały o dom.
Piątek, 6.12.2024 – wspomnienie św. Mikołaja, biskupa
Pierwsze czytanie: Iz 29, 17-24
Ateistów, takich prawdziwych, którzy wierzą, że nie istnieje żadna „Siła wyższa”, jest bardzo mało. Zdecydowanie wielu jest agnostyków, którzy „nie widzą” działania Boga w ich życiu, ale nie odrzucają istnienia Boga w ogóle. Przeczytałem niedawno gdzieś w Internecie: „Bóg istnieje, ale ty decydujesz, czy istnieje w twoim życiu”. Prorok Izajasz zapowiada dzień, kiedy niewidomi będą widzieć.
Może nie chodzi o ślepotę w dosłownym znaczeniu. Warto dziś przemyśleć, czego na co dzień nie zauważamy. Czy każdego dnia potrafimy zauważyć ślady dobra wokół nas? To nawet nie chodzi o docenianie chwil, kiedy Bóg lub bliźni zrobił dla mnie coś dobrego. Istotne jest widzenie śladów dobra, które wydarza się każdego dnia.
Nadejdzie dzień, w którym ujrzymy Boga na własne oczy. Prawdopodobnie wówczas każdy z nas zaniemówi, otworzy szeroko oczy i usta, i wykrzyknie: to jest wreszcie ten dzień, kiedy mogę doświadczyć tej dobroci Boga, która jest nie do opisania ludzkimi słowami. Tęsknimy za tym dniem, a wcześniej można go sobie wizualizować.
Psalm responsoryjny: Ps 27, 1bcde. 4. 13-14
Bardzo krótki psalm, a jakże soczysty w przesłanie. Pan Bóg jest światłem, zbawieniem, obrońcą. Wiemy to na poziomie intelektu. Jednak w naszym sercu niejednokrotnie rodzą się przywoływane pytania: „kogo miałbym się lękać?” oraz „przed kim miałbym czuć trwogę?”.
Warto dziś zastanowić się nad swoimi obawami, lękami, sprawami, które wprowadzają zamęt w spokojną wiarę w Bożą Opatrzność. To takie „punkty zapalne”, które mogą spowodować nie tylko niepokój, ale przede wszystkim pożar w życiu duchowym. O własnych „trupach z szafy” powinniśmy rozmawiać z Jezusem. Tylko wtedy będziemy mogli powiedzieć tak, jak św. Paweł: „Nic mnie nie może odłączyć od miłości Bożej”.
Ewangelia: Mt 9, 27-31
Ciekawe, że Jezus, zanim kogoś uzdrowił, pytał: „Czy wierzysz?”. Wiara sprawia, że człowiek gotowy jest na to, aby otworzyć się na Boże uzdrowienie.
Rodzice i wychowawcy, którzy wierzą w powodzenie swoich podopiecznych, mają ogromny wpływ na ich sukces. Wówczas młodzi ludzie mają dodatkową motywację i czują wsparcie swych opiekunów, kreując wysokie poczucie własnej wartości. Nie ma to, rzecz jasna, nic wspólnego z pychą lub zadufaniem w sobie.
Przeczytałem kiedyś w Internecie: „Nawet, jeśli ty nie wierzysz w Boga, Bóg wierzy w ciebie”. Jak zauważył papież Franciszek na Światowych Dniach Młodzieży w Polsce, „Bóg kibicuje nam, jako nasz najwierniejszy z fanów”.
Czy masz taką wiarę w Boże działanie w twoim życiu? Modląc się o deszcz, warto mieć przy sobie parasol. W dzisiejszej perykopie czytamy o dwóch niewidomych. Być może wspierali się nawzajem w drodze, zanim wołali do Pana. Weźmy z nich przykład i powtarzajmy: „Jezu, ufam Tobie”!
Sobota, 7.12.2024 – wspomnienie św. Ambrożego, biskupa i doktora Kościoła
Pierwsze czytanie: Iz 30, 19-21. 23-26
Krzepiące słowa Proroka Izajasza zamykają pierwszy tydzień Adwentu. Bóg zapowiada otwarcie serca dla swojego ludu i uleczenia sińców. Ten dzień, po naszej śmierci, kiedyś nadejdzie. Warto jednak już dziś rozeznać, czy nie uczestniczymy w procesie rehabilitacji, mającej na celu przywrócenie pełnej sprawności na duszy i ciele.
Ileż przestrzeni naszego życia wzywa pomocy i dopomina się wsparcia. Opowiedz Bogu o złamaniu, załamaniu i sińcach, które dobyłeś podczas minionego czasu. Ranę należy odkryć przed lekarzem, by ten mógł ją opatrzeć i uleczyć. Zachęcam do szczerości wobec najlepszego Lekarza ciała i duszy.
Starotestamentalne zapowiedzi urealniają się w sakramentach świętych, poprzez które Bóg pragnie opatrzyć rany swoich wiernych. Sakrament chrztu świętego wprowadza do społeczności, pokuty i pojednania zaopatruje nas w przebaczenie, a sakrament eucharystii w pokarm na drogę. Z kolei sakrament małżeństwa albo święceń uposaża w pakiet konkretnych darów, dzięki którym będziemy owocnie żyli. Sakrament namaszczenia chorych pomaga przeżyć najbardziej z trudnych dni, łącząc swoje cierpienie z męką Jezusa.
Cokolwiek przeżywasz, Bóg nie pozostawia Cię samego.
Psalm responsoryjny: Ps 147, 1b-2. 3-4. 5-6
Dwa terminy teologiczne, które brzmią trudniej, niż w rzeczywistości oznaczają: transcendencja i immanencja Boga. W skrócie: Bóg jest transcendentny, czyli zdecydowanie inny od nas, wszechmogący, wszechpotężny, idealnie doskonały. Jednocześnie jest immanentny, czyli bardzo bliski każdemu z nas. Wielkość i potęga Boga wspominana jest tak często nie po to, aby uwypuklić Jego rzekomą niedostępność, lecz po to, by podkreślić bliskość i wszechmoc…
Dzisiejszy psalm podkreśla, że ufność Bogu owocuje błogosławieństwem: „Szczęśliwi wszyscy, co ufają Panu”. W dobie wielorakich kryzysów, szczęściarzem jest ten, kto spotkał w swoim życiu żywego Boga i wiara pozwala mu dostosowywać codzienność do kryteriów wskazywanych przez Ewangelię. Taka osoba nie tylko prosi, ale przede wszystkim uwielbia Boga za wielkie dary, za ślady Jego obecności w swojej codzienności.
Nieraz widzimy ślady tylko swoich stóp. Pamiętajmy, że to ilustracja Boga, który dźwiga nas na swoich barkach. On „dźwiga pokornych”, którzy w Nim pokładają nadzieję.
Ewangelia: Mt 9, 35 – 10, 1. 5a. 6-8
Proza życia Jezusa, na etapie publicznej działalności, to po prostu ewangelizacja: nauczanie, głoszenie Ewangelii, uzdrawianie. Był pełen empatii, widząc ludzką biedę i słabości. Nigdy się tym nie zrażał (za wyjątkiem braku wiary i lekceważącego nastawienia u swoich rodaków). Jedną z trosk współczesnych Jezusowi był brak pasterzy, za którymi mogli iść. Faryzeusze nie cieszyli się prawdziwym autorytetem. Gdy ludzie widzą w kimś pasterza czy lidera, za którym mogą pójść, czują, że są bezpieczni i zaopiekowani.
Jezus, widząc potrzebę wśród mieszkańców Palestyny, wysyła uczniów. Odtąd będą apostołami, czyli posłanymi, aby głosić Dobrą Nowinę: wszystkim, wszędzie i na wszelkie sposoby, do czego przynagleni są Bracia Dominikanie.
Mistrz udziela praktycznych wskazówek: róbcie coś niesamowitego, coś, co sprawi, że ludzie będą wręcz zszokowani, róbcie to za darmo, za to z mocą i zaangażowaniem. Zachęca, aby iść i głosić, że Królestwo Boże jest bardzo bliskie. Mniej więcej na wyciągnięcie ręki.