XII Niedziela Zwykła, 22.06.2025
Pierwsze czytanie: Za 12, 10-11; 13,1
Eufemistycznie mówiąc, problematyczny jest pierwszy werset czytania z proroka Zachariasza.
Dla chrześcijanina – ponieważ trzeba spróbować się utożsamić z domem Dawida i z mieszkańcami Jerozolimy. A nie jest to takie łatwe, skoro Stary Testament ekskluzywistycznie podkreśla kilka wersetów dalej: „wytryśnie źródło, dostępne dla domu Dawida i dla mieszkańców Jeruzalem, na obmycia grzechu i zmazy” (Za 13,1).
Dla Żyda – ponieważ niełatwo jest słuchać słów, które zapowiadają płacz. Choć czytany w liturgii fragment Zachariasza jest częścią mowy Pana o ocaleniu Jerozolimy i nawróceniu ludu, to jest, dosłownie, pełen łez.
Dla tłumacza Biblii – ponieważ jeśli chcemy tłumaczenia dosłownego, należałoby przetłumaczyć jeden z hebrajskich sufiksów osobowych nieco inaczej, a przez to w jakiś sposób niezrozumiale: „będą patrzeć na mnie, którego przebodli. Będą lamentować nad nim, jak lamentuje się nad jedynakiem”. Najpierw „na mnie” potem „na niego” – czyżby starotestamentowy autor pogubił się w formach osobowych?
Na szczęście mamy św. Pawła, który już zaraz doda: „nie ma już Żyda ani Greka, nie ma mężczyzny ani kobiety” (por. Ga 3,28).
Na szczęście usłyszymy, że „błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni” (Mt 5,4).
Na szczęście Nowy Testament nam powie, że Jezus jest Bogiem. A wtedy mesjański charakter naszego fragmentu Zachariasza wyjaśni nam pozorne nieścisłości.
Psalm responsoryjny: Ps 63 (62), 2. 3-4. 5-6. 8-9
„Twoja łaska jest cenniejsza od życia” – śpiewamy we fragmencie Psalmu 63. A może gdybyśmy nie byli tak bardzo przyzwyczajeni do słów Biblii, zatrzymalibyśmy się na tym fragmencie i ze zdumieniem pokręcili głową. W jaki sposób łaska Boga ma być cenniejsza od życia, skoro już nie będę żył?
Może jeszcze, patrząc popaschalnym okiem na kwestie życia na ziemi i życia wiecznego, da się to w jakiś sposób zrozumieć, a nawet przyjąć. Ale dla wyznawcy judaizmu, w którym myślenie o życiu po śmierci pączkowało w swoich różnych formach i intuicjach dopiero w późnych księgach starotestamentowych, w szczególności greckich (Machabejskie, Mądrości)?
Spójrzmy zatem na ten werset tak, jak widzi go żyd za czasów króla Dawida, wszak Psalm 63 nosi przydomek „Dawidowy”. Ten fragment ma szokować ludzi, którzy oczekują spełnienia – pokoju, potomstwa, dobrobytu – tu, na ziemi. Ten werset ma wywrócić ich myślenie do góry nogami i krzyczeć, że bez Boga i bez Jego łaski to życie nie będzie spełnione.
Drugie czytanie: Ga 3, 26-29
Niektórzy egzegeci widzą we fragmencie: „Nie ma już Żyda ani poganina…” formułę chrzcielną. Po pierwsze znajdujemy tutaj bezpośrednie odniesienie do bycia ochrzczonym. Po drugie niemal te same słowa pojawiają się również w 1 Kor 12,13 i Kol 3,11. Ale właśnie to „niemal” sprawia, że nasze ucho zahacza o różnicę i się dziwi: „nie ma już mężczyzny ani kobiety” – te słowa nie pojawią się ani w 1 Liście do Koryntian ani w Liście do Kolosan.
Cóż zatem powiemy? Czy św. Paweł pisał o niebinarności zanim to było modne? Czy wskazuje na płeć kulturową przekraczającą nasze biologiczne uwarunkowania? Nie, to byłaby wielce nierzetelna egzegeza tego fragmentu.
Rzetelne jest natomiast Pawłowe wskazanie na to, że godność chrześcijanina nie zależy od statusu społecznego, od urodzenia, od narodowości, od płci… Chrześcijanie mają być kimś jednym w Chrystusie. Rzetelne, bezpośrednie, zgodne z nauką Chrystusa, którą wiele lat po napisaniu Listu do Galatów Jan Ewangelista zawrze w pięknych słowach swojego dzieła – „aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie” (J 17,21).
Dlaczego od bez mała dwóch tysięcy lat wcielenie tych słów w życie sprawia nam tak wielką trudność?
Ewangelia: Łk 9, 18-24
Rozpoznanie w Jezusie Mesjasza – zapowiedź męki Jezusa – wezwanie do naśladowania. W takiej sekwencji Łukasz ukazuje nam treści wydarzeń, które pozostali synoptycy, Mateusz i Marek, umiejscowią w okolicach Cezarei Filipowej. Łukasz milczy na temat dokładnego miejsca tych wydarzeń (być może wciąż dzieje się to w „okolicach miasta, zwanego Betsaidą”, na co Łukasz wskazuje w 9,10). Wydaje się, że modlitwa Jezusa, rozpoczynająca fragment Ewangelii czytany w liturgii, jest dla ewangelisty ważniejsza – modlitwa staje się bezpośrednim „miejscem” następujących tutaj treści teologicznych.
Dzisiaj – gdy rozpoznanie Mesjasza już się dokonało i gdy zapowiadana męka została wypełniona – pozostaje element naśladowania: „Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa”. Trudna jest ta mowa. Czy możliwa do wykonania?
Ewangelię słyszymy, gdy wciąż w liturgii słowa odbija się echo drugiego czytania z Listu do Galatów, gdzie mowa była o jedności w Chrystusie. Drugie czytanie każe nam patrzeć na naśladowanie Jezusa Chrystusa jako na trwanie w Nim we wspólnocie jedności. Teraz jest już nieco łatwiej.
List do Galatów pomaga nam raz jeszcze. „Co do mnie – pisze na innym miejscu Paweł – nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata” (Ga 6,14). Czyli naśladowanie Chrystusa jest jednak możliwe…
Poniedziałek, 23.06.2025
Pierwsze czytanie: Rdz 12, 1-9
Początek. Lubię tak myśleć o dwunastym rozdziale Księgi Rodzaju. Wiem, że to nie początek Biblii, czytałem kiedyś. A jednak do tej pory, do dwunastego rozdziału, ostatni z redaktorów Pięcioksięgu ukazywał nam wspaniałe opowieści i mity, czerpiące pełnymi garściami z kolektywnej świadomości człowieka żyjącego na terenach żyznego półksiężyca – opis stworzenia, bratobójstwo, wielka powódź, wieża Babel… To nie tyle historia, ile mitohistoria. A słowo to w żadnym stopniu nie jest deprecjonujące.
A teraz – teraz już jest początek. Na scenę wkracza siedemdziesięciopięcioletni człowiek, który stanie się odniesieniem dla całego Narodu Wybranego przez zrodzenie, a dla nas, chrześcijan – przez wiarę. Nie ma złego czasu na słuchanie Boga. Masz piętnaście lat? Bóg może cię namaścić na króla Izraela, jak Dawida. Masz siedemdziesiąt pięć lat? Czas rozpocząć wędrówkę!
Wiem, że Abraham umarł w wieku stu siedemdziesięciu pięciu lat, czytałem kiedyś. Ale Biblia sugeruje nam i jakoś wpaja wizję starego Abrahama (już nie Abrama) w znanym opowiadaniu z Rdz 18, potocznie zwanym „gościną Abrahama”, gdy goszczonym był sam Bóg.
Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, a już na pewno wiek człowieka nie będzie żadną przeszkodą, by objawiły się sprawy Boże!
Psalm responsoryjny: Ps 33 (32), 12-13. 18-19. 20 i 22
Jak twierdzą niektórzy egzegeci Psalm 33 prawdopodobnie wpisuje się w kontekst liturgiczny. Jego pierwsza część odniesie nas do wspólnotowego wychwalania Boga przez wskazanie na „pieśń chwały”, „cytrę”, „harfę o dziesięciu strunach”.
Ten kontekst jest ważny dla słów: „Błogosławiony lud, którego Pan jest Bogiem”. Nie chodzi tylko o wybranie, ale również o jego konsekwencje. A konsekwencją wybrania jest chwalenie Boga. A dobrze jest chwalić Boga we wspólnocie.
Jednak coś jeszcze uderza pewnością i pokojem w tym Psalmie albo też napawa przestrachem i grozą: „Pan spogląda z nieba, / widzi wszystkich ludzi”. Czy te słowa dają nam pokój? Czy raczej sprawiają, że chcemy się zbuntować i ukryć przed Bogiem, jak Adam i Ewa w ogrodzie?
„Gdziekolwiek się udajesz – pisał św. Bazyli w homilii o Psalmie 33 – cokolwiek czynisz, zarówno w mroku, jak i w świetle dnia, spogląda na ciebie oko Boże” (Homilia o Psalmie 33, 8: PG 29, 343). Oby wizja Bożego oka była dla nas dobrą perspektywą.
Ewangelia: Mt 7, 1-5
„Żywe jest słowo Boże i skuteczne, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca” (Hbr 4,12). Płynnie z tej aklamacji przechodzimy do fragmentu kazania na górze z Ewangelii Mateusza. Kazania, którego zawsze trudno się słucha, jeśli tylko weźmiemy te słowa na poważnie. Trudno, bo wciąż jeszcze nie całkowicie wypełniamy jego treść. Inaczej nie byłoby głodu, wojen, kłótni, braku życzliwości…
I oto dostajemy kryterium, trudne kryterium, którym mamy się kierować: sądźcie łaskawie i wyrozumiale, odmierzajcie obficie – zdaje się mówić Jezus przez tekst Mateuszowy.
A wciąż jeszcze słyszymy Psalm 33 i czujemy na sobie oko Pana. Oko, które wraca w innej formie w Ewangelii – w wyraźnym poleceniu, by zwrócić się ku sobie. Nie z egoizmu, ale z miłości do Pana – by najpierw wyjąć belkę. A gdy to się uda, będzie można z miłością – jak On – spojrzeć na drugiego człowieka. Łaskawie i hojnie.
Wtorek, 24.06.2025 – Uroczystość Narodzenia św. Jana Chrzciciela
Pierwsze czytanie: Iz 49, 1-6
„Powołał Mnie Pan już z łona mej matki, od jej wnętrzności wspomniał moje imię” – mówi uroczyście Bóg. A co na to człowiek? W pierwszym odruchu odpowie: „Próżno się trudziłem, na darmo i na nic zużyłem me siły” – mówi Izajasz.
Często prorocy uciekają w pierwszym odruchu od powołania. Znajdzie się nawet dobra wymówka – a to „jestem za młody”, jak mówił Jeremiasz, a to „nie potrafię mówić”, znany wykręt Mojżesza, a to jeszcze „oni nie zasługuję na Twoje miłosierdzie”, jak myślał Jonasz.
Tak samo i my jesteśmy wybierani. Od łona matki. Każdy do innego zadania, bo przecież w ciele są różne członki. Dziękujmy Bogu, że nie zniechęca się po pierwszej z naszych wymówek. Że nie poddaje się naszemu zniechęceniu. Inaczej nie byłoby wśród nas proroków. A ci, jak Izajasz, w końcu dojdą do zbawiennej konstatacji, że to nie o ich siłę chodzi, że ich trud rzeczywiście jest próżny, ponieważ siła płynie z Boga, nie z nas samych.
Psalm responsoryjny: Ps 139 (138), 1b-3. 13-14b. 14c-15
We fragmentach Psalmu 71 śpiewanego w liturgii wigilii dnia dzisiejszego zdają się przeplatać dwa wątki – prośba skierowana do Boga jako wybawiciela oraz ufność Bogu sięgająca młodości (por. Ps 71, 1-2. 3-4a. 5-6ab. 15ab i 17). Jeśli psalmista może powiedzieć: „Panie, Tobie ufam od młodości” albo „Boże, Ty mnie uczyłeś od mojej młodości / i do tej chwili głoszę Twoje cuda”, to tylko dlatego, że został uprzednio wybrany. A wybrawszy, Bóg nigdy nie porzuca.
Gdy przychodzi dzień, prośba o ratunek i ufność z wigilii dnia poprzedniego ustępują miejsca pełnemu przekonania wysławianiu Boga, który nas zna do głębi, dla którego nie jesteśmy tajemnicą – od początku aż do końca naszego istnienia. Od łona matki, od kiedy w ukryciu nabieraliśmy kształtów.
Również i niemowlęta głoszą chwałę Boga – to prawda. Ale hagiograficzne opisywanie dzieci śpiewających Psalmy z brzucha mamy jest tylko formą. I dobrze, tak sobie myślę, że małe dzieci nie wypowiadają próśb do Boga ani też Jego chwały słowami. Inaczej moglibyśmy pomyśleć, że Bóg zaczyna się nami interesować dopiero, gdy my się do Niego zwrócimy, a to byłaby herezja. On nas przecież zna, zanim wypowiemy jedno choćby słowo, zanim zrodzi się w naszym umyśle choćby jedna myśl.
Drugie czytanie: Dz 13, 22-26
Posiadamy kilka manuskryptów Ewangelii wg św. Łukasza, w których słowa Magnificat są przypisywane nie Maryi, a Elżbiecie. Cóż to ma wspólnego z czytaniem z Dziejów Apostolskich, w którym Paweł przywołuje postać Jana Chrzciciela? Wbrew pozorom całkiem sporo.
Tekst Pieśni Maryi (a może jednak Elżbiety) jest wzorowany bezpośrednio na pieśni Anny, mamy Samuela, z 1 Sm 2,1–10. Anna wyśpiewuje chwałę Boga, który dał jej syna – syn ten namaści Saula, a potem Dawida na pierwszych królów Izraela. Samuel stanie się zapowiedzią nowej jakości – monarchii. Jan, syn Elżbiety, ochrzci Jezusa. Chciałoby się dopowiedzieć – wprowadzi go w publiczną działalność, która zostanie zwieńczona męką i śmiercią z opisaną winą – „Król żydowski”.
Magnificat Łukasz wkłada ostatecznie w usta Maryi, ale nie zmienia to faktu, że przyjście króla trzeba przygotować. Wiedzieli o tym Samuel i Jan. I my musimy się przygotować. Dlatego mamy i dzisiaj proroków, którzy będą mówili całemu Kościołowi, nam wszystkim, byśmy się nawracali. Nie możemy przecież pójść na ucztę bez odświętnego ubrania. Nie zapominajmy jednak o tym, że ci prorocy są tylko sługami, tylko ludźmi. Chyba nikt tak dobrze nie zdawał sobie z tego sprawy, jak Jan Chrzciciel.
Ewangelia: Łk 1, 57-66. 80
Nie lubimy, gdy coś się dzieje inaczej niż zwykle. Inaczej niż nam się wydaje, że powinno być. Inaczej niż zwykle. „Bo u nas zawsze tak się robiło” – to niewystarczająca argumentacja.
Gdyby Jezus robił wszystko tak, jak zawsze się robiło, świat by Go nie odrzucił. Gdyby Jan Chrzciciel robił wszystko tak, jak zawsze się robiło w Izraelu, Herod nie kazałby go ściąć w więzieniu.
Możemy się zdumiewać, może na nas padać strach, jak na sąsiadów Elżbiety i Zachariasza, ale to nie zmienia faktu, że „Duch wieje tam, gdzie chce”. Pytanie tylko, czy chcemy się temu podporządkować, czy też nazwać Jana Janem, a nie zgodnie z tradycją i zgodnie z tym, jak zawsze się u nas robiło.
Środa, 25.06.2025
Pierwsze czytanie: Rdz 15, 1-12. 17-18
Boisz się? Czy gdy myślisz o Bogu Wszechmogącym, Bogu Abrahama, Izaaka i Jakuba, boisz się?
Może powinnaś, może powinieneś. On jest Stwórcą wszystkiego, do Niego „należą filary ziemi: na nich świat położył” (por. 1 Sm 2,8). On podnosi z prochu nędzarza, a poniża bogaczy. On niszczy wrogów, topi konia i jeźdźca. On jest Bogiem zazdrosnym…
Abrama „opanowało uczucie lęku, jak gdyby ogarnęła go wielka ciemność”. To najlepsza i najbardziej szczera reakcja na przejście Boga w symbolu dymu i ognia pomiędzy częściami zwierząt ofiarnych – na znak zawarcia przymierza.
Czy jest we mnie to, co w tamtej chwili w Abramie, gdy doświadczał Bożej obecności? Bojaźń Boża, która ma w sobie coś z lęku. Gdybyśmy naprawdę rozumieli, Kim On jest, czy nie klęczelibyśmy przed Nim na kolanach dzień i noc?
Ale do końca nie wiemy. I na nasze szczęście został nam rąbek Boga uchylony w Jezusie Chrystusie. Przed nim też padamy na kolana w bojaźni Bożej, we czci i w lęku, ale wiemy też, że w miłości i przyjaźni. Dzięki Niemu mamy dostęp do Ojca w sposób, który nas nie przeraża.
Psalm responsoryjny: Ps 105 (104), 1-2. 3-4. 6-7. 8-9
Jaki byłby naród bez swojej historii? Jaki byłby Kościół bez pamięci o Pierwszym Przymierzu?
Cały Psalm 105, również fragmenty, które śpiewamy w dzisiejszej liturgii, są pełne nawiązań do historii. Jeśli jednak wszystkie historyczne teksty biblijne skupiają się na czymś bardziej niż na samej historii, to jest to teologia. Tym bardziej poetyckie przypominanie sobie wydarzeń minionych jest w Psalmie 105 podporządkowane namysłowi nad teologią, a zatem mamy do czynienia z historią zbawienia.
Tak, każdy jej krok musiał się wydarzyć w czasie i przestrzeni. Czyny Boga mają swoich ludzkich protagonistów, którzy wyrazili zgodę i współdziałali z Panem. My również mamy współdziałać. I tak sobie myślę, że może to wystarczający argument, żeby przywoływać imiona Abrahama, Izaaka i Jakuba w dzisiejszej liturgii. Dla przypomnienia nam, że warto odpowiadać pozytywnie na Boże wezwanie.
Ewangelia: Mt 7, 15-20
Kontynuujemy lekturę Mateuszowego kazania na górze z dobrze znanymi obrazami – motywem owiec i wilków, motywem drzewa dającego dobry albo zły owoc. Kilka rozdziałów dalej w Ewangelii wg św. Mateusza Jezus powie, że posyła swoich uczniów „jak owce między wilki” (por. Mt 10,16).
W obydwu fragmentach jesteśmy owcami. Jaka jest owca? Słyszałem, jak jeden z pasterzy w Tatrach, tych tradycyjnych, których oscypki mają podpisane wszystkie dokumenty i mogą być nazywane zgodnie z prawem Unii Europejskiej „oscypkami”, mówił kiedyś, że owce to nie są zbyt mądre zwierzęta. Że mają kiepski wzrok, dlatego potrzebują dzwonków, żeby się nie zgubić. W brzęczącym stadzie i pod okiem pasterza czują się bezpiecznie.
Tak, to właśnie my. Potrzebujemy pasterza, któremu ufamy i który wskaże nam, kto jest wilkiem, a kto psem pasterskim, takim psem Pana Boga. Jezus nie zostawia nas samych. Przeciwnie – wskazuje, jak rozpoznać wilka w owczej skórze – nie po wyglądzie, nie po pięknych słowach – „mądrości ludzkiej”, jak powiedziałby Paweł – po owocach. Potrzeba nam zatem nie tylko zaufania, ale i cierpliwości.
Czwartek, 26.06.2025
Pierwsze czytanie: Rdz 16, 1-12. 15-16
„Rozmnożę twoje potomstwo tak bardzo, że nie będzie można go policzyć”. Wyrwijmy to zdanie z kontekstu dzisiejszego czytania. A wyrwawszy, zapytajmy przypadkowo spotkanego chrześcijanina do kogo odnoszą się te słowa. Kto odpowie – to słowa Anioła Pańskiego skierowane do Hagar, Egipcjanki, niewolnicy Sary, która uciekała przez pustynię z dzieckiem pod sercem?
Stary Testament jest pisany przez Naród Izraela, który bierze swoje początki w linii Abraham, Izaak, wreszcie Jakub, który otrzymał imię Izrael i miał dwunastu synów.
A gdyby zapytać do kogo odnoszą się te słowa: „Oto pobłogosławię mu, żeby był płodny, i dam mu niezmiernie liczne potomstwo; on będzie ojcem dwunastu książąt, narodem wielkim go uczynię”. Kto odpowie, że syna Hagar (zob. Rdz 17,20)? Tak, to błogosławieństwo jest skierowane nie do Jakuba, a właśnie do Izmaela. Jednak Bóg doda zaraz: „Moje zaś przymierze zawrę z Izaakiem, którego urodzi ci Sara za rok o tej porze” (Rdz 17,21). Nie dziwi więc, że tak niewiele mówi się o Izmaelu i jego dwunastu synach.
A jednak dobrze jest pamiętać, że Bóg już wtedy błogosławi innym narodom. W Starym Testamencie naród wybrany jest jeden, jednak ten fragment zdaje się w jakiś sposób antycypować uniwersalizm miłości Bożej, o której nas przekona Nowy Testament.
Psalm responsoryjny: Ps 106 (105), 1b-2. 3-4a. 4b-5
Nieczęsto się zdarza, że przy psalmie responsoryjnym mamy do wyboru dwa refreny. Nowy lekcjonarz poda: „Nasz Pan jest dobry, chwalcie Go na wieki” albo „Alleluja”. Przekornie ktoś mógłby powiedzieć – co za różnica? I miałby rację, przecież słowo „alleluja”, rozpoczynające Psalm 106, znaczy dokładnie „chwalcie Pana”.
Początkowe pięć wersetów psalmu, które śpiewamy w podziale na trzy strofy w liturgii, płynnie przeprowadza nas od oddania chwały Bogu, przez zwrócenie uwagi na źródło szczęścia, jakim jest przestrzeganie przykazań, by wreszcie dojść ku suplikacji – „Pamiętaj o nas, Panie” oraz „Przyjdź nam z pomocą”.
Psalmista rozwija dwie prośby skierowane do Pana. Za pierwszą idzie przyczyna – „pamiętaj (…), gdyż upodobałeś sobie w Twym ludzie”. Za drugą cel – „abyśmy ujrzeli szczęście…”.
Czy jest piękniejszy sposób, by powiedzieć, że Bóg jest zarówno przyczyną, jak i celem naszego życia?
Ewangelia: Mt 7, 21-29
Trzykrotnie pada w dzisiejszym fragmencie kazania na górze fraza „te słowa” w bierniku liczby mnogiej (gr. logous toutous, acc. pl.). Tłumaczenie Biblii Tysiąclecia z lekcjonarza przetłumaczy ostatnie „logous toutous” jako „tych mów”. To dobre tłumaczenie, choć coś tutaj tracimy. Czyż autor ewangelii nie mógłby użyć innego terminu?
A może przez potrójne użycie, wskazuje, jak ważne w nauce Jezusa jest kazanie na górze? Słowa, nomen omen, które dzisiaj czytamy kończą bowiem trzy rozdziały przemowy Jezusa.
Dużo mówił, padło w kazaniu na górze wiele trudnych słów. A na końcu Jezus sprzeciwia się, być może, pokusie wielu słuchaczy, by pozostawić słowa tylko na poziomie słów. Trzeba zacząć na nich budować, trzeba je wcielić w życie. W ten sposób „te słowa” zaczną dawać życie.
Piątek, 27.06.2025 – Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa
Pierwsze czytanie: Ez 34, 11-16
Dokąd się rozproszyliśmy w dni ciemne i mroczne? Chrześcijanin czytający ten tekst na sposób duchowy nie będzie myślał materialnie o rozproszonym Izraelu, do którego odnosi się bez pośrednio Ezechiel. Chrześcijanin spojrzy raczej na swoje życie i na swoje rozproszenia, na swoje dni ciemne i mroczne, na swoje bycie „na zewnątrz”. Nie jak plemiona Izraela – na zewnątrz Ziemi Obiecanej, w różnych krajach. I to można w egzegezie alegorycznej odczytać inaczej – obcym krajem dla duszy człowieka, błądzeniem wśród plemion pogańskich jest grzech i odejście od Pana.
Trzeba nam wrócić do Boga spomiędzy tych „narodów”. Ezechiel wydaje się dobrze zdawać sobie sprawę z tego, że człowiek sam tego nie osiągnie. Boża aktywność, Jego szukanie nas jest kluczowe dla powodzenia operacji „powrót do siebie, do swojego serca”. Albo lepiej „powrót do Boga w moim sercu”.
Psalm responsoryjny: Ps 23 (22), 1b-3a. 3b-4. 5. 6
Psalm 23 jest zaliczany do psalmów ufności. Liturgia pozwala nam dzisiaj w całości go wyśpiewać w poczuciu zaufania Bogu. Jego struktura jest prosta – dwuczęściowy podział ukazuje nam Boga jako pasterza i Boga jako gospodarza. Cóż ma wspólnego jedno z drugim? Skąd taka sekwencja metafor w tym psalmie?
Luis Alonso-Schökel pisał, że Psalm 23 streszcza doświadczenia Izraela – od wędrówki przez pustynię aż do objęcia w panowanie ziemi Kanaan. Najpierw Naród Wybrany był prowadzony, jak owce, przez nieprzyjazną pustynię. A Bóg-Pasterz przeprowadził go przez najciemniejsze doliny zwątpienia i odwrócenia się od prawdy. A gdy Izraelici dotarli wreszcie do Ziemi Obiecanej i przekroczyli Jordan, Bóg-Gospodarz zastawił stół, na którym nie zabraknie mleka ani miodu.
Psalm 23 kończy się wskazaniem celu – jest nim dom Pana. W nim zamieszkamy. Na zawsze.
Drugie czytanie: Rz 5, 5b-11
W listach św. Pawła nie znajdziemy Ojca i Syna, i Ducha Świętego ujętych zwięźle w piękną formułę trynitarną. W późniejszych niż listy Pawłowe tekstach ewangelii już się pojawi, choć manuskrypty będą przekonywająco świadczyły, że formuły takie są późniejszymi dopiskami – na pewno nie pochodzą z I w. n.e.
A jednak gdy czytamy List do Rzymian, zaskakuje sposób myślenia, który aż prosi się o anachroniczne określenie mianem trynitarnego. Rozlanie miłości w naszych sercach jest dziełem danego nam Ducha Świętego. Ten dar nie mógłby się ziścić, gdyby nie usprawiedliwienie, mówiąc językiem jednej z najważniejszych myśli teologicznych Listu do Rzymian, dokonane w Chrystusie. Usprawiedliwienie, czyli dzieło, przez które zostaliśmy pojednani z Bogiem. To przez śmierć swojego Syna, Bóg Ojciec okazuje nam swoją miłość.
Można więc słusznie powiedzieć, że rozlanie miłości w naszych sercach jest dziełem Boga Trójjedynego – Ojca, Syna i Ducha Świętego.
Ewangelia: Łk 15, 3-7
Dlaczego w Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa czytamy Ewangelię o zagubionej owcy? Przecież w tym fragmencie nawet nie pojawia się słowo „serce”. A jednak właśnie ten fragment wybrał Kościół do dzisiejszej liturgii. I choć termin „serce” rzeczywiście się tu nie pojawi, to jest tutaj wiele serc – a dwa w szczególności. Boga i człowieka.
Ktoś kiedyś policzył, że w pismach św. Augustyna znajdujemy termin serce (łac. cor) ponad osiem tysięcy razy. Chyba najbardziej znanym, używanym i nadużywanym cytatem jest ten z Wyznań: „[Panie], stworzyłeś nas jako skierowanych ku Tobie. I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie”.
Zadziwiające, ale choćbym słyszał ten cytat po raz ośmiotysięczny, nie traci on nic ze swojego piękna i prawdy. Tak! Chciałoby się przyklasnąć Augustynowi, tak właśnie jest! A serce niespokojne, to serce zagubione, szukające, rozdarte. To serce owcy.
Moglibyśmy sparafrazować Augustynowe wyznanie, odnosząc je, nie bez istotnej antropopatyzacji, do Boga: „Niespokojne jest Twoje serce, Boże, dopóki nie spoczniemy w Tobie”. On jest jak pasterz, który niecierpliwie szuka swojej owcy.
A gdy obydwa serca – owcy i Pasterza – spotkają się, wtedy pozostaje już tylko sprosić przyjaciół i sąsiadów i radować się we wspólnocie.
Sobota, 28.06.2025 – wspomnienie Niepokalanego Serca NMP
Pierwsze czytanie: Iz 61, 9-11
„Oni są błogosławionym szczepem Pana” – pisze Izajasz. A my dzisiaj jako potomstwo Abrahama według wiary, mówiąc językiem Pawłowym, możemy dodać: „my również jesteśmy błogosławionym szczepem Pana”.
W następującej po tym wezwaniu metaforyce oblubieńca i oblubienicy oraz plonów ziemi i ogrodu uderza dychotomia tego, co można odczytać jako jednorazowość i chwilowość z jednej strony oraz cykliczność i trwanie z drugiej. Zaślubiny są dniem jedynym w swoim rodzaju. Choć w judaizmie istniało wielożeństwo, to jeden mężczyzna z jedną kobietą brali ślub tylko raz. Jego wyjątkowość w metaforyce biblijnej często podkreśla świąteczny ubiór – widzimy tutaj szaty, płaszcz i zawój oblubieńca jak również klejnoty oblubienicy. Izajasz opisze te pierwsze kategoriami zbawienia (hebr. jesza) i sprawiedliwości (hebr. cedaka). W uchu chrześcijanina pięknie dźwięczy dzieło Chrystusa, który stał się naszym zbawieniem, Tym, który nas usprawiedliwił. Widzimy zatem wyraźnie – chciałoby się powiedzieć za Listem do Hebrajczyków: „raz jeden ukazał się teraz na końcu wieków na zgładzenie grzechów przez ofiarę z samego siebie” (Hbr 9,26).
Po metaforyce jednorazowości następuje inna metaforyka – ziemia i ogród wydają swoje plony powoli, a do tego cyklicznie. Potrzeba czasu, by sprawiedliwość i chwała wykiełkowały i wydały plon.
Psalm responsoryjny: 1 Sm 2, 1bcde. 4-5. 6-7. 8abcd
Czytam tekst psalmu responsoryjnego. Psalmu – nie-psalmu, ponieważ wyśpiewywane w liturgii wersety pochodzą z 1 Księgi Samuela. I czuję się, że tekst brzmi zaskakująco znajomo.
Gdy Łukasz spisuje Pieśń Maryi, Magnificat, z całą pewnością słyszy to samo: pieśni dwóch matek – Maryi, matki Jezusa, i Anny, matki Samuela – są do siebie bliźniaczo podobne (por. Łk 1,46–55).
„Moje serce raduje się w Panu” – śpiewa Anna, a Maryja odpowie: „raduje się duch mój w Bogu”. „Syci za chleb się najmują, głodni zaś odpoczywają” – wychwala Boga Anna, a Maryja wtóruje: „Głodnych nasyca dobrami, a bogatych z niczym odprawia”. „Biedaka z prochu podnosi, / z błota dźwiga nędzarza, / by go wśród książąt posadzić / i dać mu tron chwały” – cieszy się Anna, a Maryja idzie krok za nią: „Strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych”.
Dwie pieśni, jedna woła ku drugiej, a obie śpiewają z radości ku Bogu Zbawcy.
Ewangelia: Łk 2, 41-51
Zdumienie, zdziwienie, być może wyrzut, ból, niezrozumienie, zejście w siebie… Fragment Łukaszowej Ewangelii opisujący pozostanie Jezusa w Świątyni w Jerozolimie pełen jest emocji. I taki ma być. Łukasz jest jednym z tych pisarzy nowotestamentowych, którzy nie wahają się opisywać ludzkie emocje Jezusa, Jego rodziny, przyjaciół i innych bohaterów Ewangelii.
Jeśli ktoś ma dzieci, jest w stanie namacalnie poczuć strach, może nawet przerażenie Matki Jezusa, gdy razem z Józefem orientują się, że nie wiedzą, gdzie jest ich Syn. A potem obrazujemy sobie spokojną odpowiedź nastolatka: „Czemu Mnie szukaliście?”
W tym kontraście uchwyćmy wiedzę Pana i niewiedzę Jego rodziców. Dopóki nie wiemy, gdzie jest Chrystus, możemy się bać, możemy biegać i szukać Go wszędzie. Ale gdy Go już znajdziemy, gdy nasze serce spocznie w Panu, możemy wreszcie się uspokoić. On pójdzie z nami do naszego Nazaretu i pozostanie tam, tak długo, jak tylko będziemy tego chcieli. Chociaż i ta część pozostanie dla nas w jakimś stopniu niezrozumiała do końca życia – dlaczego Bóg stał się człowiekiem?