Niedziela, 20.06.2021 r.
Mk 4, 35-41
Opisane wydarzenie miało miejsce tego samego dnia, w którym Jezus głosił naukę w przypowieściach. Ten kontekst jest znaczący. Jezus ujawnił, że nie jest tylko wykwintnym mówcą, złotoustym kaznodzieją, a dla kogoś może fantazjującym marzycielem czy nawet demagogiem. Jego nauczanie otrzymało uwierzytelnienie w pełnym mocy znaku ujarzmienia sił przyrody. Jedynie Bóg posiada pełną władzę nad prawami natury, nad jej żywiołami. Jezus objawił taką moc. Znak, którego dokonał, miał ożywić wiarę apostołów. Z pewnością spowodował u nich strach i przerażenie, ale czy wyzwolił wiarę, trudno powiedzieć. Owszem, pojawiło się kluczowe, fundamentalne pytanie o status Jezusa, ale wiary w Jego Bóstwo żaden z uczniów nie wyznał. Poprzez wydarzenie na jeziorze Jezus uczy swój Kościół, czym powinien się wykazać w chwilach zagrożenia, uczy przepowiadania popartego postawą życia, uczynkami wypływającymi z wiary. Jednocześnie w tej samej scenie zachowanie uczniów przeczy Jego nauce. Dają zły przykład, który dla wszystkich może stać się cennym napomnieniem w chrześcijańskim życiu.
Poniedziałek, 21.06.2021 r.
Mt 7, 1-5
Wydawanie sądów o innych ludziach od zawsze stanowiło nieodpartą pokusę, domenę człowieka. Istnieje jakaś dziwna, paskudna przyjemność analizowania czyjejś postawy, zachowania, jeszcze bardziej czyichś błędów i niepowodzeń. Dziś ta wredna mania posiada mocnego sprzymierzeńca w postaci sieci socjalnych i szeroko pojmowanych środków masowego przekazu. Tymczasem Jezus z kłującą w uszy wyrazistością dotyka sumienia i ostrzega, że jaką miarą… Jego słowa nie były rzucane na wiatr. Jeżeli ze Starego Testamentu nie przepadnie ani jedna litera, ani jedna kreska, aż się wszystko spełni, to o ileż bardziej dotyczy to słów wypowiedzianych w żywy sposób przez samego Syna Bożego?! Wydaje się zatem, że jedyną drogą ocalenia jest mówić, opiniować, sądzić pozytywnie, tylko pozytywnie i jak najbardziej pozytywnie. Jeżeli marny ze swej natury człowiek umie dobrze, ze rozumieniem i miłością postrzegać bliźniego, to o ileż bardziej uczyni to Bóg. Jeżeli człowiek czyni to często, zawsze, bez przerwy, to o ileż bardziej Pan Bóg. Bo przecież jaką miarą mierzycie, taką i wam odmierzą.
Wtorek, 22.06.2021 r.
Mt 7, 6.12-14
Czytany dziś fragment Kazania na Górze przynosi nam trzy krótkie, ale bogate w treść sentencje Jezusa. Najpierw Zbawiciel wzywa do właściwego traktowania świętości. Chodzi o skarb wiary, wymaga on pewnej klauzury, właściwie pojmowanej skrytości. Wiarę należy głosić, dawać o niej świadectwo zawsze i wszędzie, a jednak nie może być ona sztandarem postępu religijnego, motorem popularności Kościoła, wyrazem prestiżu czy awansu społecznego. Słowa Jezusa stanowią przestrogę przed niebezpieczeństwem aliansów ołtarza z tronem, władzy dusz z władzą polityczną, miłosierdzia chrześcijańskiego ze światem biznesu. Można by jeszcze długo wymieniać. To, co pochodzi od Boga, zawsze jest i będzie świętością, skarbem, drogocenną perłą. To, co pochodzi od świata, często jawi się po prostu niegodziwym i niebezpiecznym. Następnie Jezus głosi tak zwaną złotą zasadę postępowania: czynić, mówić, dawać drugim tak, jak samemu chciałoby się otrzymywać. Nie wolno tej wypowiedzi rozumieć w kluczu egoistycznym. W naturze człowieka jest pragnienie pełni, doskonałości. To pragnienie zostanie całkowicie zaspokojone w domu Ojca Niebieskiego. Ale już teraz, w życiu ziemskim, można i trzeba starać się o jego realizację, tak w otrzymywaniu, jak i w darowaniu. I wreszcie Pan Jezus kreśli obrazy ciasnej i szerokiej bramy. Pierwsza z nich symbolizuje życie pracowite, ofiarne, naznaczone odpowiedzialnością za siebie i innych. Brama szeroka jest obrazem życia lekkiego, swawolnego, bez ofiary i odpowiedzialności. Dla chrześcijanina, ucznia i naśladowcy Jezusa, jest tylko jedna możliwość – ciasna brama.
Środa, 23.06.2021 r.
Mt 7, 15-20
Jezus wielokrotnie odwołuje się w swoim nauczaniu do zjawisk przyrody. To czyni Jego naukę zrozumiałą i ciekawą, a przede wszystkim konkretną. Jezusowa Ewangelia nie jest abstrakcyjnym wywodem, nudnym wielosłowiem. Krótko, zwięźle i na temat przekazał światu treści nieprzemijalne, zawsze aktualne i potrzebne. O fałszywych prorokach kilkakrotnie wspomina Stary Testament. Zawsze na świecie byli tacy, którzy bardziej woleli służyć kłamstwu niż prawdzie, bardziej złu niż dobru, bardziej diabłu niż Bogu. Jezus podaje bezbłędne kryterium rozpoznawcze: owoce postępowania. Życie nie jest wartością abstrakcyjną, jest konkretne, niekiedy aż do bólu. Dlatego wymaga konkretnych czynów, konkretnego postępowania, a ta konkretność najlepiej ujawnia dobro albo zło danego czynu. Mając się na baczności przed fałszywymi prorokami, należy nie zapominać, że sami możemy się nimi stać. Każdy ochrzczony posiada misję prorocką do spełnienia. Jakże ważne jest, aby to prorokowanie było autentyczne, szczere, Boże. I znów prawidłowa ocena własnego postępowania powinna opierać się na owocach naszych czynów.
Czwartek, 24.06.2021 r. – Uroczystość Narodzenia św. Jana Chrzciciela
Łk 1, 57-66.80
Ewangeliczna scena narodzin Jana Chrzciciela emanuje ogromnym bogactwem teologicznym. Nie należy się temu dziwić, wszak jest to opowiadanie o przyjściu na świat największego człowieka spośród ludzi narodzonych z niewiasty. Warto zauważyć, że radość przeżywana z powodu przyjścia na świat późniejszego proroka jest czysto naturalna, ludzka. Oprócz cudownego przywrócenia mowy ojcu dziecka, w wydarzeniu tym nie ma elementów nadzwyczajności i cudowności, w przeciwieństwie do opisu narodzin Jezusa, gdzie ukazany jest udział niebiańskiego świata aniołów. Ten wielki człowiek, narodzony i powołany do szczególnej misji, od samego początku był w cieniu Tego, którego przyjście na świat miał zapowiedzieć i poprzedzić. Różnił się od Niego nawet w męczeńskiej śmierci. Kaźń Jezusa była publiczna, Jego śmierci towarzyszyły różnorakie zjawiska, zarówno przyrodnicze, jak i duchowe. Jan oddał życie w ukryciu, bez świadków. Krzyż Jezusa stał się najbardziej rozpoznawalnym znakiem na całe wieki, o celi śmierci Jana Chrzciciela mało kto pamięta. Nikt z radujących się narodzinami dziecka, nikt z zadających pytanie o jego przyszłość nie miał wtedy pojęcia, jaka będzie w rzeczywistości droga życia syna Zachariasza i Elżbiety. Pokora i uniżenie – oto postawa Jana Chrzciciela. Dzięki niej pozostaje jaśniejącym wzorem dla wszystkich. Człowiek rodzi się do służby, przeżywa życie, służąc komuś albo czemuś, i tak też umiera. Najważniejszą sprawą jest wybrać właściwą służbę, właściwemu Panu.
Piątek, 25.06.2021 r.
Mt 8, 1-4
Liturgia słowa najbliższych dni poprowadzi nas przez liczne cuda Jezusa utrwalone w Ewangelii św. Mateusza. Dziś uczestniczymy w uzdrowieniu trędowatego. Jest to jeden z najbardziej błyskawicznych cudów Jezusa. Żadnych pytań, żadnych wstępów, żadnych treści pobocznych. Prośba chorego i natychmiastowa reakcja Jezusa. Bóg działa niestandardowo i bez utrwalonych stereotypów. Jest najbardziej oryginalną Istotą. Pokazał to Jezus w swoim ziemskim życiu i bez przerwy daje tego wyraz w życiu ludzi wszystkich czasów. Czeka na człowieka, jest otwarty na jego prośby, pragnie pomagać. Ważne jest, aby poczuć się Jego dzieckiem, poczuć słodką zależność od Niego. Tak, jak pomógł trędowatemu, który nie miał prawa zbliżyć się do Jezusa i otaczającego Go tłumu, tak zawsze czeka na zarażonych trądem grzechu, aby ich oczyścić, aby przebaczyć. Grzesznicy zawsze byli dla Niego grupą uprzywilejowaną. Im zawsze najwięcej dawał, ich najbardziej kochał. Nic się nie zmieniło. On ciągle jest taki sam, to człowiek ma się ciągle przemieniać.
Sobota, 26.06.2021 r.
Mt 8, 5-17
Mamy możliwość nadal zachwycać się niepowtarzalnością w postępowaniu Jezusa. Dwa cudowne uzdrowienia, zupełnie różniące się od siebie. W pierwszym zauważamy duże zaangażowanie ze strony człowieka, przy czym nie chodzi o poszkodowanego, a następnie uzdrowionego. Proszący wykazał się ogromną wiarą, która znalazła uznanie w oczach Jezusa. Ta wiara wyjednała uzdrowienie cierpiącemu słudze. Zwróćmy uwagę na wartość wstawiennictwa przed Bogiem. W uzdrowieniach teściowej Piotra, opętanych i wszystkich chorych, w ogóle brak zaangażowania z ludzkiej strony. Jezus uzdrawia z własnej inicjatywy, nikt Go o to nie prosi. Cierpienie człowieka nie pozwala Mu być obojętnym: Uzdrowił wszystkich chorych. Nie wiadomo, do której grupy beneficjentów Bożej łaski każdy z nas należy. To nie jest najważniejsze. O wiele ważniejsze jest to, by spotkać się z Jezusem na drodze życia i wierzyć, że On jest Bogiem, że On ma moc.