Przystępując do lektury Ewangelii według Mateusza, wydaje się, że będzie rzeczą właściwą naszkicować małe wprowadzenie. Chociaż żywe jest słowo i skuteczne, a Duch wieje tam, gdzie chce, to jednak kilka informacji propedeutycznych nie powinno przeszkodzić. Nie jest to wprowadzenie w sensie właściwym, bo takie wymaga dużo więcej informacji, ale jedynie pewien zarys mający na celu zwrócic uwagę na elementy charakterystyczne dla ducha i przesłania interesującej nas w tej chwili Ewangelii. Może okazać się to jakimś przyczynkiem, pomocnym dla usłyszenia i zrozumienia słowa.
Ewangelia według Mateusza, pierwsza w porządku kanonicznym, ale nie chronologicznym, tak naprawdę pozostaje dziełem anonimowym, ponieważ autor nigdzie nie pozostawił żadnego śladu odnośnie do własnej osoby. Na temat autorstwa tej księgi wiemy ze świadectwa starożytnego Kościoła. Pierwsza informacja pochodzi już z początku II wieku od niejakiego Papiasza, biskupa Hierapolis. Otóż pisze on: „Piotr stosował nauki do potrzeb słuchaczy, a nie dbał o związek słów Pańskich. Nie popełnił więc Marek żadnego błędu, jeśli w szczegółach tak pisał, jak to się w jego przechowało pamięci. (…) Mateusz zaś uporządkował logia w języku hebrajskim, a każdy tłumaczył je sobie jak umiał”. Tylko tyle i może aż tyle…
Rozpoczynamy od przywołania tego cytatu nie tylko dlatego by uczcić starożytną chrześcijańską tradycję i dać jej pierwszeństwo w roli przewodnika na drodze zapoznawania się ze świętą księgą, ale również i z tego powodu, że w tym pozornie lakonicznym i dziwnym stylistycznie stwierdzeniu kryje się ważna wiedza. Po pierwsze, dowiadujemy się, że autorem interesującej nas Ewangelii jest Mateusz. Od tamtego czasu nazwa ta przyjęła się na dobre i nikt nie szukał dla niej zamiany, nawet jeśli istnieją dyskusje odnośnie do osoby kryjącej się pod tym imieniem: apostoł, czy raczej ktoś inny? Przyznana niegdyś nazwa Ewangelii funkcjonuje jednakowo dla wszystkich.
Okazuje się również, że nie ta Ewangelia jako pierwsza ujrzała światło dzienne. Wcześniej powstało dzieło Marka, które Mateusz nie tylko znał, ale też swobodnie posługiwał się nim w redagowaniu własnej księgi. Należy o tym pamiętać biorąc do ręki Nowy Testament w takim układzie, w jakim go posiadamy. Wzajemna zależność pomiędzy ewangelistami stanowi bardzo ciekawy i szeroki temat, któremu poświęcono wiele uwagi w egzegezie. Dla nas w tym momencie wystarczy wiedzieć, że taki związek istnieje, że 90% tekstu Marka znajduje się w dziele Mateusza i że ta zależność nie jest wcale niewolnicza. Mateusz bardzo swobodnie posługiwał się materiałem zaczerpniętym od Marka, poprawiając go stylistycznie. Oczywiście, Ewangelia Marka nie była jedynym źródłem informacji o Jezusie dla Mateusza, biorąc pod uwagę objętość napisanej przez niego księgi.
W świetle współczesnych badań, kwestia języka i redakcji interesującej nas Ewangelii wygląda dosyć skomplikowanie. Nie wszystko jest takie proste, jak przekazuje Papiasz. Na ogół jednak wszyscy przyjmują, że autor był judeochrześcijaninem, dobrze obeznanym ze Starym Testamentem. I tutaj dochodzimy do tego, co jest bardzo charakterystyczne dla tej Ewangelii – głęboki związek z Biblią Starego Przymierza. Żaden z ewangelistów nie ukazuje Jezusa tak mocno osadzonego w realiach judaizmu. W dziele Mateusza spotykamy około 60 cytatów i odniesień do Starego Testamentu. Pod tym względem przewyższa Ewangelie Marka i Łukasza razem wzięte. Ewangeliście zależy na tym, żeby w Jezusie widzieć wypełnienie się starotestamentowych obietnic. Pragnie pokazać, że ten, który był znany jako Jezus z Nazaretu, jest oczekiwanym od wieków Mesjaszem i Zbawicielem świata. Jezus przedstawiony jest jako nowy Mojżesz, który przynosi właściwą i pełną interpraetację Prawa Starego Przymierza. Ewangelia ta była przecież początkowo skierowana do tych, którzy jako wyznawcy judaizmu, przyjęli wiarę chrześcijańską.
Wreszcie Ewangelia według Mateusza bardzo często nazywna jest „Ewangelią Kościelną”. W starożytnym Kościele cieszyła się najwiekszą popularnością spośród wszystkich Ewangelii. Była najczęściej czytana podczas nabożeństw i najczęściej komentowana. W myśl tej księgi Kościół jest prawowitym następcą żydowskiej Synagogi. I ten rys może okazać się najważniejszym w naszej lekturze. Ewangelista wskazuje na wielką tradycję, która z woli Bożej zapoczątkowana w Starym Testamencie doznaje wypełnienia w Osobie Jezusa Chrystusa, naszego Pana i Zbawcy, a następnie jest kontynuowana w dziejach Kościoła. Ewangelia według Mateusza, może jak żadna księga biblijna, pozwala nam poczuć się uczestnikami historii zbawienia. Wzbudza w nas radość, honor, dumę, ale też wzywa do wielkiej odpowiedzialności za powierzone dziedzictwo.
Autorem rozważań jest ks. dr Adam Dynak