Trzecia tajemnica radosna: Narodzenie | ks. dr Adam Dynak

Dziecię nam się narodziło, (…), nazwano Go imieniem: Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju (zob. Iz 9, 5). Wypowiedź starotestamentalnego proroka może być dobrym wprowadzeniem dla medytacji nad tajemnicą Bożego Narodzenia. O ile Zwiastowanie można nazwać najbardziej niepojętą, a Nawiedzenie najbardziej radosną spośród pierwszych pięciu tajemnic z kręgu różańca świętego, tak tajemnica Bożego Narodzenia bez wątpienia jest najbardziej doniosłą, a przy tym najbardziej rozpowszechnioną w społecznej świadomości i codzienności, choć nie zawsze we właściwy sposób.

Jedynie dwóch ewangelistów przekazało nam opowiadanie na temat narodzin Zbawiciela świata: Mateusz i Łukasz. Chociaż ich relacje wyraźnie różnią się między sobą, to jednak dotyczą tego samego wydarzenia. W żadnym razie opisy te nie kolidują ze sobą, ale wzajemnie się uzupełniają. Mamy do czynienia z klasycznym przykładem jedności w różnorodności. Każdy z ewangelistów zwrócił uwagę na inne szczegóły opisanej historii i obecne w niej akcenty teologiczne, dzięki czemu sam fakt narodzin Syna Bożego został wzbogacony o kontekst towarzyszących mu osób, sytuacji i wydarzeń.

Z pewnością istnieje wiele sposobów interpretacji tajemnicy przyjścia Boga na świat. Świadczy o tym obszerna literatura, bogactwo sztuki, piękno liturgii i godna podziwu ekspresja wyrażania radości przez ludzi świętujących co roku Boże Narodzenie. W naszym rozważaniu spróbujmy zwrócić uwagę na świadków tamtej betlejemskiej nocy. Okazuje się, że mogą nas wiele nauczyć. Byli przecież najbliżej tego, co się wtedy wydarzyło.

Święty Łukasz mówi, że wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu (Łk 2, 18). Zastanawia reakcja owych wszystkich. Potrafili jedynie ze dziwieniem otwierać usta, karmić swoją czysto ludzką ciekawość, komentować… Czy nie reprezentują oni tych, którzy również dziś czysto po ludzku, po świecku przeżywają Boże Narodzenie? Nie są w stanie, może nie chcą, a może nie mogą wejść w głębię tajemnicy tego cudownego wydarzenia. Bogato zastawiony stół, zgiełk, błysk, show… Jedynie na to potrafi zdobyć się wielu świętujących dziś święta Bożego Narodzenia. A jednak jest to już jakiś sposób spotkania się z Tajemnicą, nawet jeżeli tak bardzo niedoskonały… To daje nadzieję na pójście dalej, na wejście głębiej.

Inna grupa świadków Bożego Narodzenia to pasterze i mędrcy ze Wschodu. Jedni i drudzy najpierw uwierzyli, następnie szukali, w końcu znaleźli. Jedni i drudzy przeżywali szczerą i niepowtarzalną radość ze spotkania. Wreszcie jedni i drudzy z radosnym zapałem świadczyli o tym, co im zostało objawione: pierwsi w środowisku lokalnym, drudzy aż po krańce świata. Prości pasterze i uczeni mędrcy jawią się prekursorami apostołów, głosicieli Dobrej Nowiny o zbawieniu. Bez względu na swój status społeczny, jedni i drudzy głosili wielkie dzieła Boże. Wydarzenie Emanuela, Boga z nami, potrzebuje świadków i propagatorów. Potrzebowało ich wtedy i również dziś nie może się bez nich obejść. Razem z pasterzami i mędrcami, każdy z nas zaproszony jest do udziału w tej jedynej w swoim rodzaju sztafecie dzielenia się radością wiary.

Wreszcie grupę najbardziej godną uwagi stanowią Maryja i Józef, którzy nic nie robą i nic nie mówią. Ewangelista Łukasz zaznaczył, że Maryja zachowywała wszystko i rozważała w swoim sercu (por. Łk 2, 19). Medytacyjna, kontemplacyjna postawa wobec wydarzenia przyjścia Boga na świat, jest tym, czego brak tak bardzo dziś odczuwamy. Maryja uczy nas najlepszego sposobu przeżywania spraw Bożych. Nie będzie głoszenia, nie będzie świadectwa i nie będzie radości wiary bez spotkania z Tajemnicą, a to odbywa się na modlitwie, w ciszy serca otwartego na obecność Boga. Naśladowanie Maryi w Jej kontemplatywnej postawie będzie niezbędną przeciwwagą dla przesadnie zgiełkliwego dziś świętowania Bożego Narodzenia…