Staraj się lepiej rozumieć, co czytasz | Zasady czytania Biblii IV – o. Waldemar Linke CP

Słowa niepojęte

Popularny piosenkarz, Adam Nowak z zespołu Raz, dwa, trzy napisał wraz z innymi członkami zespołu tekst „Tak mówi Pismo Święte”, w którym padają słowa o niepojętości tego, co zapisane w Księdze ksiąg. Teza ta jest potrzebna, by uzasadnić pewien sposób wartościowania, poetycko dość ciekawie przedstawiony, ale moralnie pokrętny. Weźmy dla przykładu ostatnią zwrotkę:

Wybaczysz,

żebyś mógł nienawidzić.

Zaprzeczysz,

żebyś nie mógł nie wiedzieć.

Zdradzisz,

choć przysiągłeś, że kochasz.

Zdrada

też jest darem od Boga.

Zawiłości tekstu biblijnego są efektem jego wielokulturowości, długiego i złożonego procesu powstawania poszczególnych ksiąg, tym bardziej zaś całego kanonu. Pamiętajmy, że Pismo Święte to korpus tekstów, do którego żadna religia czy wyznanie religijne w ramach chrześcijaństwa lub odłam w judaizmie nie ma wyłącznego prawa. To powoduje, że mnogie są interpretacje, a ta ich mnogość łatwo bywa traktowana jako placet na ich sprzeczny charakter. Pisma Świętego używa się do celów praktycznych (poprawa moralna, kształtowanie światopoglądu, inspiracja intelektualna lub artystyczna). A, czego używamy, tego nie musimy rozumieć, byle działało. Czy rozumiem komputer, na którym piszę te słowa? Nie i nie muszę, wystarczy, że umiem go używać do celów, do których chcę go używać. Mogę sobie tłumaczyć, że w obudowie komputera siedzą krasnoludki, które telepatycznie odczytują moje myśli i wykonują to, czego sobie życzę. Że to bzdura? Komu to przeszkadza? Komputer działa, a ja robię to, co jest mi potrzebne.

I tu właśnie pies jest pogrzebany. Jeśli chcę kierować się własną wolą, a bardziej własnymi zachciankami, nie muszę rozumieć, ale żeby przekroczyć siebie, określić się wobec nowych celów, rozumieć muszę. Dlatego zrozumienie jest tak ważne, wręcz kluczowe. A słowa w Piśmie Świętym dają się pojąć. Pytanie rzeczywiście istotne dotyczy tego, czy my chcemy rozumieć, czy tylko używać Pisma Świętego do naszych celów?

Napisane, żeby rozumieć

Pismo Święte jest po to, by było rozumiane. W magii czy różnych religiach znajdujemy formuły, które nie mają być niezrozumiałe (verba magica, sylaby tantryczne itp.), mają natomiast wywołać określony skutek. „Hokus pokus” – żartobliwe określenie formuły magicznej lub kuglarstwa to według jednej z możliwych interpretacji transformacja słów przeistoczenia Hoc est enim corpus meum, a z całą pewnością jest to formuła pseudołacińska, synonim czegoś niezrozumiałego. Brak rozumienia w religii i religijności owocuje magicznym przekształceniem tego, co niezrozumiałe lub nierozumiane.

Niezrozumiałość to cecha komunikatu, niezrozumienie zaś to postawa uczestnika komunikacji. Postawa ta może być zawiniona, bo zależna od uczestnika procesu komunikacyjnego, który miałby możliwość zmiany tej sytuacji, ale tego nie czyni z braku woli rozumienia. Może też być niezależna od tego, kto nie rozumie. Wiedza prawnicza przyjmuje za zasadę, że nieznajomość prawa nie zwalnia z obowiązku jego zachowywania. Zakłada się więc, że pewien poziom wiedzy prawniczej jest obowiązkiem członka danej społeczności i jest elementem konstytuującym przynależność do tej wspólnoty. Uczestniczymy w życiu społecznym, gdy wchodzimy w system reguł, które tę społeczność organizują. Nakłada to na prawodawcę obowiązek formułowania tych reguł w sposób umożliwiający ich zrozumienie, a przynajmniej tak, by tego zrozumienia nie uniemożliwiać. Nie chodzi tylko o to, żeby słowa formuł prawnych były jasne. Co wnosi zrozumiałość słów, jeśli ktoś nakaże mi, bym chodził nie dotykając podłoża. Rozumiem, co to znaczy, ale to nie jest możliwe. Jeśli ktoś każe mi chodzić wyłącznie na rękach, to zrozumiale i możliwe, tyle że nie rozumiałbym, po co mam to robić? A więc rozumieć to rozumieć: słowa, zdania, ale to nie wystarczy. Trzeba ścieżką rozumienia podążać dalej: do pytania o czym mówi tekst czy szerzej – komunikat. Ale to też jeszcze nie koniec. Powstaje bowiem pytanie: po co to mówi? Czego mówiący od nas chce? Do czego chce nas przekonać? Jakie emocje chce w nas wywołać? To kolejne aspekty rozumienia, bez których rozumienie to jest niepełne, a właściwie nie istnieje. „Pół prawdy to całe kłamstwo” – powiedział Hirsz Safrin (1899-1980), a my możemy te słowa sparafrazować: częściowe zrozumienie to niezrozumienie.

Bywa, że ktoś nie chce, byśmy go rozumieli. Mruczy niewyraźnie pod nosem, bo chce dać upust swojej złości czy zniecierpliwieniu, a nie chce, by inni to słyszeli. Czasem ktoś artykułuje wyraźnie słowa, ale kryje myśl, która za nimi stoi. Mówimy wtedy o niejasności wywodu lub przekazu. Możliwe jest, że ktoś mówi klarownie, ale nie ułatwia odbiorcy zrozumienia swych intencji. Tę sytuację nazywamy manipulacją. Pismo Święte jest napisane tak i po to, byśmy je rozumieli. Jeśli nie zawsze łatwo nam zrozumieć na poziomie filologicznym i literackim słowa i zdania, związki frazeologiczne i obrazy, przenośnie, czy figury retoryczne, to wystarczy podjąć pracę na poszerzeniem swych kompetencji (wiedzy, umiejętności). Innym zagadnieniem jest zrozumienie, o czym mowa w Piśmie Świętym. Rozumienie tego zbioru ksiąg a zarazem Księgi (jednej, integralnej). Bez odniesienia do wiary nie można zrozumieć tego, co Pismo Święte mówi o świecie, do którego wiara jest jedynym pomostem. W końcu zaś rodzi się potrzeba odpowiedzi na pytanie, czy Pismo Święte (a więc ostatecznie Bóg i Jego Słowo Wcielone) manipuluje nami, czy też możemy mu zaufać?

Zasada praktyczna

By rozumieć Pismo Święte jest potrzebne pewne quantum wiedzy, wiara oraz ufność. Pismo Święte zawiera więc nie tyle „słowa niepojęte”, ile raczej pewien program rozwoju intelektualnego oraz duchowego. Zasadą, którą musimy przyjąć przy czytaniu Pisma Świętego jest zatem założenie, że czytamy tekst napisany tak, żeby był zrozumiały i że my możemy go zrozumieć. Co nie znaczy, że odbywa się to bez wysiłku i nakładu pracy.

o. dr hab. Waldemar Linke CP