XV Niedziela Zwykła, 16.07.2023 r.
Mt 13, 1-23
Niewątpliwie Jezusowe nauczanie w przypowieściach stanowi wyrazistą i bardzo ważną część Ewangelii. Święty Mateusz uporządkował większość przypowieści Jezusa i utworzył z nich jeden blok po to, aby czytelnik mógł lepiej zwrócić uwagę na formę nauczania Zbawiciela. Sama zaś treść nauki była bardzo prosta i zrozumiała dla słuchaczy Jezusa, a następnie dla czytelników Ewangelii. Należy ciągle pamiętać, że wokół Jezusa gromadzili się ludzie prości, niewykształceni, analfabeci. To oni byli pierwszymi odbiorcami Dobrej Nowiny. Nie teolodzy i doktorzy Kościoła. Jezus mówił prosto, obrazowo, odwołując się do sytuacji dobrze znanych z życia codziennego tym, którzy Go otaczali. Jego nauka w swojej prostocie wcale nie była prostacka. Wielkość Nauczyciela z Nazaretu polegała między innymi na tym, że w prosty sposób, zrozumiały dla wszystkich, przekazywał głębokie prawdy wiary. Ciągle je zgłębiamy i nigdy ich nie wyczerpiemy. Tymczasem Kościół szczyci się dziś dziełami wielkich teologów, niestety, tylko nieliczni je czytają, a z tej grupy tylko część potrafi zrozumieć, o co w nich chodzi, nie wspominając o snobizmie i bufonadzie, które z powodzeniem rozwijają się na tym gruncie.
Poniedziałek, 17.07.2023 r.
Mt 10, 34 – 11, 1
Z pewnością mamy do czynienia z jednym z najbardziej trudnych fragmentów Ewangelii. Ze swej definicji jest ona przecież Dobrą Nowiną, a tymczasem Jezus przedstawia siebie jako przyczynę rodzinnych konfliktów. Taki wniosek rodzi się przy pobieżnej lekturze tego fragmentu, szczególnie gdy skupimy się jedynie na początkowych wersetach. Całościowa lektura przynosi rozwiązanie trudności. Właśnie dlatego, że Jezus godzien jest miłości wyłącznej i absolutnej, powstają nieporozumienia wśród ludzi, którzy pozwolili się związać pętami doczesności. Relacje międzyludzkie nacechowane są egoizmem, który w swojej tępocie rodzi zazdrość, a ta z kolei ostrze swojego jadu kieruj nie tylko przeciw innym ludziom, domniemanym agresorom egoisty, lecz także przeciwko Bogu jako największemu zagrożeniu. Tylko człowiek rozkochany do końca i bez reszty w Bogu, w Jezusie Chrystusie, zdolny jest do pięknej, czystej, ofiarnej miłości. Może wtedy dać drugiej osobie to, co czerpie ze źródła Doskonałej Miłości. W przeciwnym razie powstają jedynie wszelkiego rodzaju klony egoizmu, który nieopatrznie, a niekiedy bezczelnie i na siłę, próbuje nazywać się miłością.
Wtorek, 18.07.2023 r.
Mt 11, 20-24
Analizując nauczanie Jezusa, można lepiej zrozumieć Jego słowa o soli. Uczniowie mają być solą dla tego świata, ale solą ma być także ich głoszenie. Chodzi o prawdę i obiektywizm, co wcale nie jest takie proste. Jezus umiał narazić się swoim słuchaczom. Umiał mówić prawdę, nawet jeżeli brzmiała ona gorzko i nieprzyjemnie. Tak zapewne wybrzmiała Jego krytyczna uwaga pod adresem Kafarnaum, którego przez dłuższy czas był mieszkańcem. Znał tamtejszych ludzi, do nich przemawiał, dla nich dokonywał cudownych uzdrowień i egzorcyzmów. A jednak nie przeszkodziło Mu to krytycznie i surowo spojrzeć na postawę mieszkańców tego miasta. Nie po to, aby ich poniżyć, czy też dać upust własnym emocjom, ale po to, aby postawić ich w prawdzie i pobudzić do refleksji i zmiany postępowania. W Jezusowej krytyce nie ma cienia złośliwości czy nienawiści, za to jest wiele troski i poczucia odpowiedzialności. Miłość nie zawsze ma słodkie i gładkie oblicze. Dlaczego Kościół tak szybko i niepostrzeżenie wycofał się z obowiązku napominania?
Środa, 19.07.2023 r.
Mt 11, 25-27
Jeden z największych paradoksów Ewangelii, chrześcijaństwa i Kościoła polega na tym, że wszystko rozpoczynało się w sposób nie dający cienia szansy na powodzenie. Jeden Nauczyciel, otoczony grupą tępych i wątpiących uczniów, i motłoch biedoty. Tak wyglądały początki. W tej sytuacji nie wolno jednak zapomnieć o jednym ważnym, najważniejszym czynniku: o zbawczej woli Boga Ojca. Bóg w ten właśnie sposób zechciał zbawić świat i dlatego tak się stało. Nie szukał dogodnych okazji, odpowiednich osób, kontaktów, powiązań, dobrej koniunktury. On zaczął od najbiedniejszych. Postawił na ich prostotę. Tak rozpoczęło się dzieło ewangelizowania świata. Bóg kocha prostotę, ceni pokorę i uniżenie, posługuje się ludzką nieporadnością. W ten sposób przejawia swoją wielkość, swoje miłosierdzie. Jezus, Jego Syn, jest pierwszym, który zwrócił na to uwagę. Jest pierwszym, który wielbi za to Ojca. Nie próbujmy poprawiać Boga w metodzie działania. Projekty, duszpasterskie strategie, pastoralne założenia, pewnie to wszystko jest ważne i potrzebne. Na początku było jednak zupełnie inaczej…
Czwartek, 20.07.2023 r.
Mt 11, 28-30
Niestety, dla wielu osób nauka Boża, nauka Ewangelii, życie we wspólnocie Kościoła to wielkie i ciężkie życiowe jarzmo. Wcale nie słodkie, bo obowiązkowe. Trudny do wypełnienia jest obowiązek przeżywania Eucharystii, dręczący i nieznośny jest obowiązek rozmowy z Bogiem na modlitwie. Straszny i uciążliwy jest obowiązek przestrzegania przykazań Bożych. Jeżeli wiara chrześcijańska jest taką uciążliwością, to lepiej, żeby jej nie było. Po co dodatkowo uprzykrzać sobie życie, skoro i bez tego jest aż nadto kłopotów i problemów. Tak niestety jest i tak będzie, dopóki nie spadnie z piedestału słowo „obowiązek”. Wiara w Boga, żywa relacja z Nim, nie może być obowiązkiem, nie może być uciążliwością. To wielki przywilej człowieka, to dar i honor, że jako śmiertelna i słaba istota może żyć w obecności Świętego i Nieskończonego Boga. Może wchodzić z Nim w bliską, osobistą relację. Owszem, nie jest to czymś prostym, ponieważ świat doczesny i grzeszna natura wiodą w przeciwną stronę, co z kolei wymaga walki duchowej. Dlatego Jezus mówi o jarzmie. Nie ukrywa tego, że droga Ewangelii jest trudna i wymagająca, ale jarzmo to nazywa słodkim. W tym przypadku, jak w żadnym innym, sprawdza się maksyma: człowiek przeżyje każde „jak”, jeżeli ma wyraźnie uświadomione „po co” (V. Frankl).
Piątek, 21.07.2023 r.
Mt 12, 1-8
Czytany dziś fragment Ewangelii wyraźnie koresponduje z wczorajszym. Bóg ustanowił dzień święty bardziej dla dobra człowieka niż dla swojej chwały, bo tak przecież należy pojmować odpoczynek po tygodniu pracy i przebywanie w obecności Boga dłużej niż w inne dni. Niestety, człowiek w swojej przewrotności potrafi wszystko pozmieniać. Taki też los spotkał ideę dnia świętego, najpierw w wydaniu faryzejskim, następnie w wydaniu chrześcijańskim. Faryzeusze obwarowali zamysł Boży ogromem przepisów i wymagań, które zatruły radość świętowania. Niemożliwość wypełnienia wszystkich narzuconych przepisów sprowadzała więcej poczucia winy niż radości i prawdziwego odpoczynku. Z kolei świat chrześcijański samą ideę świętowania postrzega jako wielką przeszkodę w realizowaniu codziennych, życiowych planów. Świętowanie Dnia Pańskiego pomniejsza zyski, przeszkadza w robieniu zakupów, ingeruje w planowanie czasu. Zarówno w świecie faryzejskim, jak i w chrześcijańskim Dzień Pański doznaje straszliwego wypaczenia. Jeżeli można porównać, to wydaje się, że – niestety – dziś jest pod tym względem dużo gorzej niż wtedy…
Sobota, 22.07.2023 r. – święto Świętej Marii Magdaleny
J 20, 1.11-18
Maria Magdalena jest modelowym przykładem postaci paschalnej wbrew temu, co próbowała i ciągle próbuje przypisać jej tradycja kościelna. Ona, jako pierwsza, przez samego Jezusa jest posłana do apostołów z radosną nowiną o Jego zmartwychwstaniu. Nie Piotr, nie inni apostołowie, ale właśnie ona. Była zniewolona przez nieczyste siły – nosiła w sobie siedem złych duchów. Jezus ją uwolnił od Złego. W ten sposób została przywrócona do życia. Z wdzięczności dla Zbawiciela, z miłości do Niego, całkowicie poświęciła się Jemu i Jego dziełu. Pomagała Jezusowi i Jego apostołom, pierwotnemu Kościołowi. Szła za Jezusem aż po krzyż, aż po Jego grób. Nie było tam wtedy apostołów, ale ona była. Wierna do końca. Jako pierwsza idzie po szabacie do grobu Zbawiciela i jako pierwsza jest świadkiem pustego grobu. Ona też jako pierwsza spotkała zmartwychwstałego Pana. Jest doskonałym wzorcem dla każdego chrześcijanina. Trzeba już przestać nazywać ją ladacznicą, kobietą rozwiązłą, prostytutką, bo na to nigdzie w Ewangelii nie ma dowodów. Maria Magdalena swoim życiem ma do przekazania o wiele więcej niż tylko tanią pikanterię.