Druga tajemnica bolesna: Biczowanie Pana Jezusa | o. dr hab. Waldemar Linke CP

Przemoc fizyczna, bicie kogoś, nie mieści się w kanonie zachowań, które uznalibyśmy za dopuszczalne w naszym społeczeństwie. Jednocześnie zaś przemoc i jej konkretne przejawy obecne są w życiu: w rodzinie, środowisku dzieci i młodzieży, w kulturze masowej (np. film czy sport). Nie potrafimy powiedzieć, że nasze życie wolne jest od tego elementu. Ludzie wciąż są torturowani czy zastraszani przemocą. Relacje więźniów politycznych czy żołnierzy z armii opartej na poborze pełne są epizodów związanych z biciem. Dziś najgłośniej mówi się o dzieciach, które na skutek bicia stają się kalekami lub umierają. W tej masie cierpienia, w morzu ciosów złożonym z nieprzeliczonych kropli – poszczególnych uderzeń – jedna chłosta więcej, jedna mniej wydaje się nie mieć zbyt wielkiego znaczenia. Dlaczego w medytacji i modlitwie powracamy do tej jednej sceny? Na czym polega jej specyfika i ranga? Czyż każde cierpienie i każdy ból nie są tak samo ważne? Czy może lepiej zapomnieć o tej chłoście sprzed dwóch tysięcy lat, a zająć się opatrywaniem świeżych, krwawiących ran lub zapobieganiem, by je zadawano?

W relacji Ewangelii wg św. Marka sprawa ubiczowania Jezusa przedstawiona jest bardzo zwięźle (Mk 15,15). Decyzję o karze chłosty podjął Piłat, by zadowolić liczny tłum, którego wolą było ukrzyżowanie Jezusa. Dlatego „przekazał Jezusa, by Go zbito biczami, aby został ukrzyżowany” (Mk 15,15b). Wcześniej jednak przedstawiona jest scena bicia Jezusa pięściami po twarzy połączonego z pluciem na Niego. Dopuścili się tego członkowie Sanhedrynu oraz służba (Mk 14,65). Obydwa te momenty, w których Jezus jest bity, łączy jedna cecha: następują po decyzji o wydaniu Jezusa na śmierć. Zasadniczą różnicą jest natomiast to, że wyrok Sanhedrynu nie ma mocy prawnej i bicie jest raczej aktem bezprawnego okrucieństwa, a wyrok Piłata jest decyzją mającą skutki prawne, tak jak chłosta związana jest z egzekucją. Mateusz tylko członków Sanhedrynu obciąża odpowiedzialnością za bicie Jezusa (Mt 26,67-68), a karę chłosty Piłat orzeka, nie kierując się chęcią wyjścia naprzeciw woli tłumu (Mt 27,26). Jednak wcześniej wprowadza element nieobecny w Mk: tłum wobec rzymskiego urzędnika bierze na siebie i swych potomków odpowiedzialność za krew podsądnego (Mt 27,25), podczas gdy Piłat deklaruje swą niewinność przez umycie rąk i stosowną deklarację (w. 24). Św. Łukasz omija te sceny w swym opowiadaniu. W Czwartej Ewangelii przed Sanhedrynem Jezus otrzymuje jeden policzek od sługi (J 18,22), a J 19,1 powtarza właściwie słowa, jakie znamy z Mk 15,15. Jednak według św. Jana Piłat nie przekazuje jeszcze Jezusa na ukrzyżowanie, ale stara się widokiem ubiczowanego i ukoronowanego cierniem oraz słowami „oto król wasz” wpłynąć na tłum domagający się ukrzyżowania (J 19,14).

Można powiedzieć, że w Łk i J pobicie Jezusa nie jest przedstawione tak jednoznacznie, z pewną brutalnością charakterystyczną dla Mk i Mt. W tych zaś dwóch ostatnich relacjach ewangelicznych moralna odpowiedzialność za ten fakt spada na tłum domagający się ukrzyżowania Rabbiego z Nazaretu. Obydwie też używają technicznego terminu fragelloō (Mt 27,26; Mk 15,15), a więc czasownika wywodzącego się od łacińskiego rzeczownika flagellum czy flagrum, czyli bicz upleciony z rzemieni lub sznurów, często o wielu zakończeniach z twardego materiału, ostrych i powodujących rany. W J 2,15 występuje rzeczownik fragellion określający narzędzie, które sporządził sobie Jezus, by wypędzić handlarzy ze świątyni, choć na biczowanie Jan używa rdzennie greckiego czasownika mastigo (J 19,1). Ta grecka terminologia o łacińskim pochodzeniu nie jest poświadczona poza Nowym Testamentem. Być może w języku mówionym używano pochodzących z łaciny słów, bo kojarzyły się z rzymską władzą i jej metodami, podczas gdy literatura wyższych lotów nie uciekała się do takich kolokwializmów.

Ubiczowanie Jezusa przedstawione jest inaczej niż pobicie przed Sanhedrynem. Jest ono jednym z elementów ukrzyżowania i to niezależnie od naszego poglądu na tezę, że ukrzyżowanie poprzedzano z reguły biczowaniem, by osłabić skazańca i przyspieszyć jego śmierć. O ubiczowaniu Jezusa opowiada się w Mk i Mt jako o wyniku tej samej decyzji, by Jezusa ukrzyżować. Kto podjął tę decyzję: zaślepiony nienawiścią tłum czy zbyt słaby, by bronić sprawiedliwości, Piłat? Gdyby nie ich wściekła nieugiętość i nie jego tchórzliwa słabość, nie włożono by na barki Jezusa krzyża, nie ubiczowano by Go też straszliwym flagellum. Spod bata i spod gwoździ płynęła ta sama krew Zbawiciela. „Spadła nań chłosta zbawienna dla nas” (Iz 53,5), jak zbawienna była Jego śmierć. Ale też między batem a krzyżem nie ma różnicy, gdy myślimy o nich jako o narzędziach grzechu odrzucenia Syna Bożego. Tu nie ma stopniowania, kombinowania, że pobić, to nie zabić, a uderzyć, to nawet nie pobić. Ubiczowanie Jezusa przypomina nam, że każda przemoc to grzech. Ale też uczy nas dziękować Mu nie tylko za abstrakcyjny zbawczy moment zbawienia, lecz za każdy moment Jego męki, Jego życia w ciele podatnym na ból, które przyjął „dla nas i dla naszego zbawienia”.