Czwarta tajemnica radosna: Ofiarowanie | ks. dr Adam Dynak

Radosne tajemnice różańca dotyczą tego, co było do narodzenia i lat dziecięcych Jezusa, czasu, kiedy nie występował On jeszcze przed Izraelem jako posłany przez Boga Mesjasz, choć de facto nim był. Jest to o tyle ciekawe, że jeszcze Ewangelia nie była głoszona, a już tyle dobrej, radosnej nowiny pojawiło się na świecie. Tajemnice radosne z życia Jezusa i Jego Matki, w swojej ekspresji, ale też głębokiej tajemniczości, zapowiadały i wprowadzały w wydarzenia jeszcze bardziej niezwykłe. Każdą z tych tajemnic charakteryzują jej tylko właściwe cechy. O Zwiastowaniu możemy powiedzieć, że jest wydarzeniem najbardziej tajemniczym, niepojętym dla ludzkiego rozumu. Nawiedzenie z kolei nazwaliśmy najbardziej radosną tajemnicą wśród pierwszych pięciu. Wreszcie Narodzenie Jezusa pozostaje jednym z najbardziej znanych i czczonych wydarzeń w historii. Co można powiedzieć o Ofiarowaniu Jezusa?

Prawo Starego Testamentu wyrokowało, iż kobieta rodząca dziecko stawała się rytualnie nieczysta (Kpł 12, 1-8). Było to związane z krwawieniem przy porodzie. Krew była dla Żydów siedliskiem życia. Kto przelewał krew w jakikolwiek sposób, zaciągał swego rodzaju winę. Może dziwić takie podejście wśród narodu, który tak bardzo cenił narodziny każdego dziecka, który widział w nowo narodzonym człowieku wyraz Bożego błogosławieństwa. W tym kontekście można lepiej zrozumieć słowa Jezusa, kiedy stwierdził, że przyszedł wypełnić prawo, czyli udoskonalić je, dać jego właściwą wykładnię i zrozumienie (zob. Mt 5, 17). Zrodzenie chłopca czyniło matkę nieczystą przez czterdzieści dni, natomiast dziewczynka sprowadzała na swoją rodzicielkę nieczystość trwającą osiemdziesiąt dni. Możemy się dziwić, że tak było, ale należy również dostrzec w tym wszystkim pewien ważny element: zarówno Maryja, jak i Jej Syn byli ściśle związani ze swoim narodem, jego religią i tradycjami. Jezus wielokrotnie da temu wyraz w dorosłym życiu, ale już w momencie narodzin aspekt Jego żydowskich korzeni przejawia się bardzo wyraźnie.

Ewangelia Dzieciństwa Jezusa odznacza się pewną kontrastowością. Z jednej strony mały Jezus, Jego młoda Matka i Opiekun, a niejako naprzeciw nim grono ludzi w podeszłym wieku, o których wspomina ewangelista Łukasz. W naszej scenie to Symeon i Anna. Wcześniej była mowa o Zachariaszu i Elżbiecie. Niekoniecznie należy pojmować to jako zobrazowanie odejścia w przeszłość tego co stare, związane z ze Starym Przymierzem, i nadejście rzeczy nowych, emanujących życiem, choć taka interpretacja jest możliwa i niektóre komentarze sugerują ten właśnie kierunek. Wydaje się, że bardziej należy zwrócić uwagę na sprawiedliwe życie ludzi związanych z Bogiem, na ich wierność i wytrwałość w sprawach Bożych. Bóg widzi prawość człowieka, ceni jego ofiarę i nagradza wierność. Zawsze tak było, jest i będzie…

Niemowlę Jezus zostało przyniesione do świątyni w Jerozolimie, która w przekonaniu Żydów była jedynym miejscem na ziemi, gdzie zamieszkuje Bóg. W scenerii spotkania Symeona z Jezusem, jego serdecznych i proroczych słów, a także obecności oddanej Bogu Anny ujawnia się – być może – najważniejsza w tym wydarzeniu prawda: Jezus, Boży Syn, po raz pierwszy wszedł do świątyni. Nie była to jeszcze świątynia chrześcijańska, ale jednak dom Boży. Wtedy jeszcze nikt nie mógł nawet pomyśleć, że Ten, za którego narodzenie domagają się wykupu od Jego Matki, na wieki będzie przebywał w tysiącach świątyń na całym świecie, z pragnieniem bliskiego spotykania się z każdym człowiekiem dobrej woli. Wtedy jeszcze nikt tego nie wiedział, ale my już powinniśmy być tego świadomi…

Scena Ofiarowania, pełna radosnych, ekspresyjnych, ale też i tajemniczych wydarzeń, niesie również w sobie zapowiedź cierpienia, prorokuje dramat Męki. Tak już będzie w całej Ewangelii. Tak jest w całej historii zbawienia: dobro i zło, piękno i brzydota, szlachetność i podłość obecne w życiu ludzi nieustannie ocierają się o siebie. Zbawca świata przychodzi na świat taki, jaki on jest, wkracza w historię z jej jasnymi i ciemnymi sprawami, solidaryzuje się z człowiekiem w jego wielkości i słabości po to, aby wszystkiemu nadać nową jakość, aby przemienić, żeby odkupić, zbawić…