Gdyby ktoś przeprowadził ankietę i na jej podstawie stworzył ranking najbardziej znanych i popularnych przypowieści ewangelicznych, z pewnością pierwsze miejsce przypadłoby przypowieści o miłosiernym ojcu, często błędnie nazywanej przypowieścią o marnotrawnym synu (Łk 15, 11-32). Wysoką pozycję w tym hipotetycznym rankingu zajęłaby również przypowieść o siewcy, obecna we wszystkich ewangeliach synoptycznych (Mk 4, 1-9; Łk 8, 4-8). Jednym z powodów jej popularności może być fakt, że właśnie ona rozpoczyna sławny zbiór Jezusowych przypowieści we wszystkich trzech ewangeliach.
Przypowieść o siewcy, bo taką najczęściej nazwę nadają jej edycje biblijne, została wyjaśniona w dalszej części rozdziału (Mt 13, 18-23). Zajmiemy się tym w stosownym czasie, zachowując odpowiednią kolejność. Teraz interesuje nas obraz siewcy i jego czynność rzucania ziarna w ziemię. Opowiadanie ukazuje cztery miejsca ewentualnego wzrostu ziarna, które padło na drogę, kamienisty grunt, między ciernie i na glebę o różnym stopniu żyzności. Dla współczesnego czytelnika taki obraz może wydawać się dziwny, wręcz niemożliwy. Wynika z niego, że znaczna część ziarna uległa zmarnowaniu. Statystycznie rzecz biorąc, tylko jedna czwarta zasiewu trafiała na właściwe miejsce. Dlaczego tak się działo? Czyżby siewca niewłaściwie wykonywał swoje zadanie? Czyżby okazał się świadomym bądź nieświadomym marnotrawcą? Gdzie tkwi główne przesłanie przypowieści?
Wielu interpretatorów próbuje odpowiedzieć na wspomniane pytania, odwołując się do ówczesnych warunków agrarnych w Palestynie. Rzeczywiście, należy pamiętać, że ówczesna technika obrabiania ziemi diametralnie różniła się od tej, którą znamy dzisiaj. Człowiek nie był wtedy w stanie tak wydatnie zapanować nad ziemią i podporządkować ją sobie, jak ma to miejsce w dobie traktorów, kombajnów, coraz bardziej wyspecjalizowanego sprzętu rolniczego. Należało siłą wyrywać przyrodzie każdy kawałek ziemi dla narzucenia mu płodności zgodnej z wolą człowieka. Nieurodzajność gleby, jej skalistość, zachwaszczenie okazywały się upartymi przeciwnikami człowieka, który pomny Bożego nakazu, w trudzie i pocie czoła starał się uczynić sobie ziemię poddaną (zob. Rdz 1, 28; 3, 17-19). Między uprawnymi poletkami, często o nieregularnym kształcie, wiła się cała sieć ścieżek i dróżek. Należy jeszcze wyjaśnić, że opowiadając przypowieść, Jezus miał na myśli ziemię palestyńską, gdzie przeważała gleba piaszczysta, skalista i nieurodzajna. Przywołany więc obraz zrozumiale i sugestywnie przemawiał do Jego słuchaczy.
Ukazana próba interpretacji, jakkolwiek bardzo ciekawa, okazuje się jednak niewystarczająca. Skupia się ona wyłącznie na miejscach docelowych rzucanego ziarna z pominięciem osoby siewcy, a przecież wydaje się, że w tej historii on jest najważniejszy. Pomimo wszystko jest wierny swojemu zadaniu. Przyjmuje rzeczywistość taką, jaka ona jest. Wie, że – na razie – nie ma lepszej gleby, a więc wytrwale sieje na takie podłoże, jakie ma do dyspozycji, z nadzieją, że jego trud, starania i pokładana nadzieja nie okażą się daremne. Wie, że jego wysiłek nie przyniesie takiego rezultatu, który byłby adekwatny do jego nakładu pracy, ale nie załamuje rąk, nie rezygnuje, jest wytrwały do końca i raduje się każdym osiągniętym wynikiem.
Dla wielu siewca z przypowieści jest figurą Boga. Jest to poprawna intuicja, jednak nie do końca. Przypowieść nie jest alegorią, w której każdy szczegół posiada ścisłe odniesienie do jakiejś innej rzeczywistości: siewca to Bóg, ziarno to słowo Boże, ukazane rodzaje gleby to człowiek i jego dusza itd. Nie można tak ściśle identyfikować elementów przypowieści. Stanowi ona obraz, porównanie, analogię. Dlatego zachowanie siewcy pomaga zrozumieć postępowanie Boga wobec ludzi. Trudno wprost wyjaśnić wielkość, świętość, niepojętność Stwórcy. Język ludzki i zdolność percepcji człowieka są zbyt ograniczone. Dlatego Jezus posługuje się dostępnymi i zrozumiałymi dla każdego słuchacza obrazami z życia mieszkańców Palestyny. Siewca nie jest Stwórcą ani przepowiadającym Jezusem, ani jakimkolwiek głosicielem Ewangelii. Siewca pozostaje siewcą w prostym, podstawowym znaczeniu tego terminu. Jego zachowanie pomaga wyjaśnić wartości wyższego rzędu.
Podobnie do siewcy z przypowieści postępuje Bóg: jest bezgranicznie wierny posyłaniu na świat swojego słowa i swoich łask. Nie zmienia tego świata natychmiastowo za pomocą czarów, ale akceptuje jego niedoskonałości, stopniowo prowadząc go do coraz lepszego owocowania dobrem. I cieszy się każdym pozytywnym rezultatem w życiu swoich stworzeń. Nawet jeżeli plony są tylko trzydziestokrotne. Każdy ma szanse na miarę swoich możliwości. Bóg je dostrzega, ceni wolność, oryginalność i indywidualność człowieka. Nie jest nastawiony na efekt za wszelką cenę. Raduje się każdym dobrem w życiu człowieka. Te cudowne prawdy można było przedstawić tylko za pomocą obrazu. W porównaniu z nim język filozoficzny, definiujący, abstrakcyjny pozostaje bezsilny. Mistrz o tym wiedział, dlatego świat usłyszał cudowną przypowieść o niezmordowanym siewcy.
Każdy z elementów tej przypowieści służy jako obraz, przykład, porównanie. Zajmiemy się nimi, analizując perykopę stanowiącą Jezusowe wyjaśnienie tej przypowieści. Na zakończenie warto w przypowieści o siewcy dostrzec również obraz motywujący Kościół do wytrwałości w dziele głoszenia Ewangelii. Podnoszone często kwestie typu: – jak współczesnemu światu głosić Dobrą Nowinę? jak dzisiaj przepowiadać Ewangelię? jak dotrzeć do serca dzisiejszego człowieka? – znajdują swój klucz w przypowieści o siewcy. Należy głosić, głosić, jeszcze raz głosić z determinacją na granicy absurdu, nie oglądając się na efekty. W tym wypadku należy bardziej umiłować środek wiodący do celu niż sam cel. Na podobieństwo „marnotrawnego” siewcy z przypowieści, który tak wielkie uznanie znalazł w oczach Syna Bożego.
Wytrwałość niech was prowadzi ku dojrzałości (Jk 1, 4).