Ostatnia perykopa Mt 12 może powodować wrażenie, iż pełni rolę zamykającą i jednocześnie rozwiązującą akcję wydarzeń tego rozdziału. Krewni Jezusa przerwali Jego dysputy z otoczeniem. Jezus, spotykając się z nimi, zmienił adresata nauczania. Taka interpretacja nie jest jednak właściwa. Przeczy jej wypowiedź Jezusa, w której jednoznacznie zdefiniował On swój stosunek do krewnych. W tym kontekście nasza perykopa nabiera znaczenia poprzez występujący w niej termin uczniowie. Warto zauważyć, że o uczniach była mowa na początku rozdziału, w związku z nauką o znaczeniu szabatu. Potem w następnych perykopach ewangelista w ogóle o nich nie wspomina, choć niewątpliwie przez cały czas towarzyszyli Jezusowi, by na samym końcu tej sekcji znowu ich ukazać. Na początku uczniowie pełnili rolę swoistego stymulatora, iskry, która rozpalała dyskusję Jezusa z otoczeniem o wielu ważnych kwestiach, a teraz sam Jezus wskazał na nich jako na reprezentantów stylu życia, do którego nawoływał. Takie zjawisko w studiach biblijnych nazwano inkluzją: jeden i ten sam motyw otwiera i zamyka pewną partię tekstu, określając w ten sposób kierunek interpretacji.
Wśród słuchaczy pojawili się Matka i bracia Jezusa. W tym miejscu należy krótko przypomnieć stanowisko Kościoła katolickiego na temat rodzeństwa Jezusa: Jezus był pierworodnym i jedynym Synem Maryi. Po Jego narodzeniu Maryja nie rodziła więcej dzieci. Jej małżeństwo z Józefem było do końca dziewicze. Należy nie tylko opowiedzieć się za tą prawdą doktrynalną, ale także podkreślić, że jest ona jedyną możliwą do przyjęcia. Argument jest jeden: wybranie Maryi przez Boga i powierzenie Jej roli bycia Matką Syna Bożego, Zbawiciela świata. Niektórzy próbują wytłumaczyć tę tajemnicę, odwołując się do wydarzenia pod krzyżem w Ewangelii Jana (J 19, 25-27), argumentując, że gdyby Maryja miała więcej dzieci, Jezus nie powierzyłby Jej swojemu uczniowi, ale komuś z rodzeństwa. Z tego faktu można wysnuć logiczny wniosek, że Jezus był jedynakiem. Jakkolwiek tego typu argumentacja wynika z dobrych intencji, to jednak jest ona bardzo wąska i krótkowzroczna. Wydarzenie pod krzyżem w Ewangelii Jana posiada zupełnie inną, o wiele szerszą i głębszą wymowę. Wnikając w tajemnicę osoby Maryi, w tajemnicę Jej powołania i posłannictwa, intuicyjnie nabiera się przekonania, że pełnia łaski, którą otrzymała, wskazuje na zupełną Jej wyłączność, nienaruszalność pod każdym względem. Tego nie da się do końca zrozumieć, w to można jedynie uwierzyć, stając z całą pokorą przed głębią tajemnicy. Przytaczanie racjonalnych argumentów – być może – jest niekiedy potrzebne, ale grozi uprawianiem niepoprawnej apologetyki. Wystarczy wiara pełna pokory i ufności. I nic więcej…
Śledząc dalszy ciąg narracji, można dojść do wniosku, że Jezus wyrzekł się więzów pokrewieństwa ze swoimi bliskimi, również z Matką, ale jest to mylny trop. Jezus nie wyrzekł się, ale poszerzył krąg najbliższych Mu osób, wychodząc poza więzy krwi. Zaprosił do pokrewieństwa z Nim wszystkich, którzy chcą żyć według woli Bożej. Z tematem woli Bożej spotkaliśmy się już w Ewangelii Mateusza, rozważając na temat Modlitwy Pańskiej. Tam Jezus zapraszał, aby modląc się do Ojca w niebie, prosić Go o realizowanie się Jego woli, Jego zamiarów w ziemskich sprawach (Mt 6, 10). Teraz nauka Jezusa wchodzi niejako na inny, wyższy poziom. Chodzi nie tylko o zanoszenie próśb w modlitwie, ale również o uczynki. W ślad za modlitwą powinno iść konkretne życie. W tym kontekście ukazani są uczniowie, którzy poszli za Jezusem i starali się czynić to, czego On nauczał. Wola Ojca niebieskiego najpełniej bowiem objawiła się w Jego Synu.
Kościół jest spokrewniony ze swoim Panem. Trafnie wyraził to Święty Paweł, porównując chrześcijan do członków Ciała Chrystusa (1 Kor 12, 27). To pokrewieństwo najpełniej wyraża się w życiu sakramentalnym, szczególnie w Eucharystii. Jezus wzywa do spożywania Jego ciała i picia Jego krwi: Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, ma życie wieczne (…), pozostaje we mnie, a Ja w nim (J 6, 54-56). Następuje pokrewieństwo z Jezusem na wieki. W komunii eucharystycznej człowiek jednoczy się z Nim na poziomie sakramentalnym, mistycznym, a to o wiele więcej niż więzi biologicznego pokrewieństwa. Taka jest bowiem wola mego Ojca, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne (J 6, 40). W Eucharystii człowiek nie tylko widzi i wierzy, ale realnie jednoczy się z Synem Ojca. Tym samym pełni Jego wolę. Zjednoczenie z Jezusem, życie z Nim, w Nim i dla Niego jest pełnieniem woli Bożej.
Starajcie się pojąć, jaka jest wola Pana (Ef 5, 17).