Tematyka kolejnego fragmentu podąża drogą dwóch poprzednich. Co prawda, nie ma w nim ani słowa o Belzebubie, demonach, Duchu Świętym, ale Jezus kontynuuje wykład na temat źródeł bezbożnego zachowania człowieka. Tym razem akcent pada na język, na wypowiadane w codziennym życiu słowa.
Swoją naukę Jezus rozpoczął od przytoczenia pewnego porównania ze świata przyrody. Była to jedna z Jego najbardziej ulubionych metod nauczania. Bohaterami swoich wypowiedzi czynił wtedy ptaki, ryby, kwiaty polne, zboża i chwasty. Tym razem odwołał się do drzewa i jego owocowania. Nie wiadomo jakie konkretnie drzewo Pan miał na myśli, ale nie jest to aż tak ważne w tym wypadku. Jeżeli Jezus myślał o jakimś drzewie owocowym, to dla pobudzenia wyobraźni można wspomnieć, że najbardziej popularnymi drzewami owocowymi były wtedy w Palestynie oliwki, figowce, palmy daktylowe. Jezusa interesował sam fakt owocowania, a to zasadniczo dotyczy każdego drzewa. Zaznaczmy, że nie jest to jedyne w Ewangelii miejsce, w którym Jezus podkreślał fakt przynoszenia dobrych owoców w życiu. Dobre owoce wyrażają dobro samo w sobie. Zakochać się w czynieniu dobra, żyć dobrze i dla dobra, pomnażać dobro wokół siebie, propagować je wśród ludzi, to wszystko jest znakiem przynależności do królestwa Bożego na ziemi i wyrazem rozumienia idei i celu tegoż królestwa.
Nauczanie Jezusa w całej jego oryginalności cechuje logika. Dobro, do którego wzywał ludzi, posiada swoje źródło. Jest nim serce człowieka. Ta idea jeszcze lepiej została wyrażona w Ewangelii Marka, gdzie znajdujemy cały katalog wad wypływających z ludzkiego serca (Mk 7, 21-23), ale relacja Mateusza również pozwala dobrze uchwycić myśl Jezusa. Serce człowieka zostało porównane do przepełnionego skarbca, dobrego albo złego. Oczywiście, Jezus nie miał na myśli narządu odpowiedzialnego za pompowanie krwi do organizmu, lecz serce, które w znaczeniu biblijnym jest ośrodkiem woli i miejscem podejmowania decyzji moralnych. Tam rodzą się myśli, plany, postanowienia, pragnienia. Kolejny etap to słowa i uczynki, które ostatecznie obrazują życiową postawę człowieka. W swojej nauce Jezus pośrednio nawiązał do tego, co już wcześniej głosił w Kazaniu na Górze na temat szóstego przykazania Dekalogu: nie cudzołóż (Mt 5, 28-20). Grzech cudzołóstwa powstaje w sferze myśli i pragnień człowieka, a więc w jego sercu. Sam uczynek stanowi już etap finalny. Podobnie ma się rzecz z mową człowieka. Wyraża ona jego wnętrze, światopogląd, relacje do Boga, człowieka i samego siebie. Jeżeli człowiek jest dobry, jeżeli posiada dobro w sercu, jeżeli jest sługą dobra, jego słowa będą wypełnione dobrocią. Dobre będzie również jego postępowanie, przez co będzie on świadkiem dobra, miłości w świecie. Jeżeli natomiast posiada serce zarażone złem, zniewolone grzechem, wtedy nie będzie zdolny rodzić dobra. Będzie rozsiewał zło, będzie sprawcą zgorszenia. Być może to ostatnie miał na myśli Jezus, kiedy nazywał swoich słuchaczy potomstwem żmijowym.
Choć niewątpliwie Jezus brał pod uwagę całokształt postępowania człowieka: myśli, słowa, uczynki, to jednak główny akcent swojej wypowiedzi położył na mowę. Wzywał słuchaczy do odpowiedzialności za wypowiadane słowa. Język człowieka jest jednym z najmniejszych narządów w organizmie, jednak może być przyczyną grzechu, niewłaściwe posługiwanie się nim możne wyrządzić niezliczoną ilość zła, często niemożliwego do naprawienia. O tym, jak dalece ważna jest to sprawa, świadczy wypowiedź Jezusa, który zwrócił uwagę słuchaczy na ostateczny cel życia człowieka. Wypowiadane słowa zadecydują o wiecznym zbawieniu bądź potępieniu. Chyba tylko w stosunku do zgorszenia zostały wypowiedziane w Ewangelii tak kategoryczne słowa. Nawiasem mówiąc, zgorszenie również bardzo często ma swoje źródło w nieodpowiedzialności za wypowiadane słowa.
Nasz fragment, podobnie jak nauka całej Ewangelii, posiada uniwersalne, nieustannie aktualne przesłanie. W obecnych czasach nagminnie nie szanuje się słowa. „Kultura” SMS-ów i e-maili okazała się straszliwie toksyczna dla piękna języka. Wszystko szybko, powierzchownie, byle jak i jak najwięcej. Potoki słownictwa bez treści i znaczenia. Liczy się informacja, chwilowa rozrywka, praktyczne, efektywne załatwienie tej czy innej sprawy. Czymś jeszcze gorszym jest manipulacja ludźmi, całymi społeczeństwami w środkach masowego przekazu. Tyle kłamstw, półprawd, wzajemnego kompromitowania się, za które nikt nie poniesie odpowiedzialności, nie wspominając już o nieokiełzanej wulgarności języka ulicy… Jak to wszystko odnieść do słów Jezusa? Ostatnie zdanie rozważanej perykopy może napawać trwogą. Czy możliwe jest, aby to pokolenie aż tak bezmyślnie staczało się po równi pochyłej ku potępieniu?
Język mój niech głosi Twą sprawiedliwość i przez cały dzień Twoją chwałę (Ps 35, 28).