Rozdział dwunasty Ewangelii Mateusza nie stanowi tak zblokowanego tematycznie materiału, jak ma to miejsce w rozdziałach poświęconych wielkim mowom Jezusa, niemniej jednak można w nim zauważyć pewne pogrupowanie tematów. Pierwsza i druga perykopa poświęcone są właściwemu rozumieniu szabatu. W dalszej części spotkamy kilka fragmentów podejmujących temat grzechu przeciw Duchowi Świętemu, a po nich dwa urywki dotyczące grzechu i nawrócenia. Nawet te urywki, które wydają się nie mieć większego związku z całością, w rzeczywistości stanowią ważne elementy tej sekcji. Na każdym kroku przekonujemy się, jak bardzo zaplanowanym i przemyślanym dziełem jest Pierwsza Ewangelia.
Akcja opowiadania rozgrywa się w dzień szabatu. Może dziwić fakt, że w naszej Ewangelii pierwszy raz jest mowa o szabacie. Ewangelia ta – według powszechnego przekonania specjalistów – została pierwotnie skierowana do judeochrześcijan i sama w sobie wyróżnia się kolorytem żydowskim. Tymczasem szabat – bądź co bądź – jedna z najważniejszych, najbardziej świętych instytucji Izraela, po raz pierwszy wspomniany jest dopiero w połowie tej księgi. Ujmując to statystycznie, Mateusz wcale nie wyróżnia się pod tym względem w porównaniu z pozostałymi ewangelistami. Łukasz i Jan znacznie częściej wspominają szabat, a najkrótsza z wszystkich Ewangelia Marka mówi o tym święcie tyle samo razy, co Ewangelia Mateusza. Przytoczone porównania uświadamiają nam potrzebę wielkiej otwartości serca i elastyczności we współpracy z Duchem Świętym w procesie lektury świętego tekstu. Ujawnione prawidłowości literackie czy redakcyjne i budowane na nich sztandarowe dogmaty biblistyki wcale nie muszą o niczym przesądzać. Słowo Boże żyje i tchnie swoim rytmem, a czytelnik kierowany światłem Ducha Świętego może odkryć rzeczy niesamowite i może wielokrotnie doświadczyć prawdziwego zadziwienia. Podany przykład stanowi swoiste pars pro toto, przestrzegające przed schematami i gotowymi formułami w osobistym spotkaniu z tekstem biblijnym, co wcale nie oznacza braku szacunku dla osiągnięć biblistyki.
Etymologicznie termin szabat oznacza: przestać, odpocząć od czegoś, co w praktyce oznaczało dzień świątecznego odpoczynku. Geneza tego święta podana jest już na pierwszej stronie Biblii. Bóg, pracujący sześć dni nad stworzeniem świata, siódmego dnia odpoczął (zob. Rdz 2, 2-3). Tym samym szabat został usankcjonowany przez najwyższą Instancję – samego Boga. Świętując szabat, Izraelici mieli udział w odpoczynku Boga. Z tego względu dzień ten był bardzo ściśle przestrzegany jako czas odpoczynku, czas wolny od pracy.
W zamyśle Boga szabat miał być również dniem radości i świętowania. Szabat, bardziej niż zobowiązaniem do przestrzegania określonych przepisów czy reguł, był darem Bożym do przyjęcia go w duchu radości i wolności. Niestety, szabat, radosny ze swej natury, został wchłonięty przez późniejszy legalizm religijny judaizmu. Obwarowany mnóstwem przepisów stał się bardziej nieznośnym ciężarem niż radosnym przeżyciem.
Jedną z wielu prac, od których należało powstrzymać się w dniu szabatu, były żniwa i młocka, co było zupełnie zrozumiałe ze względu na charakter tych prac. Kuriozum sytuacji opisanej w Mt 12, 1-8 polega na tym, że łuskanie pojedynczych kłosów w celu zaspokojenia doraźnego głodu zostało ocenione jako rodzaj żniwa i młocki. Ukazane wydarzenie doskonale pokazuje, do jakich absurdów dochodzili faryzeusze w swojej ortodoksji wobec przepisów Prawa. Na innym miejscu Jezus powie o nich, że przecedzają komara, a połykają wielbłąda (Mt 23, 24). W tym przypadku głupota duchowych liderów narodu nie była jedynym ich grzechem. Wydaje się, że o wiele większą winą była niezdolność miłosierdzia wobec ludzi będących w elementarnej, egzystencjalnej potrzebie. Legalna wierność przepisom była bezkonkurencyjna wobec głodnego człowieka…
Jezus w zdecydowany sposób potępia taką postawę. W swojej ripoście odwołuje się do wydarzeń z historii biblijnej. Znane wydarzenia z dziejów narodu Izraela powinny były przemówić do stróżów Prawa, uświadamiając im ciasnotę patrzenia na życie. Przywołane wielkie postacie Izraela prezentują personalistyczne, pełne ludzkiej wyrozumiałości i właściwie pojętego praktycyzmu podejście do świętości dnia szabatowego, co wcale nie umniejszyło ani świętości szabatu, ani ich autorytetu. Faryzeusze i nauczyciele Pisma pobłądzili w tym względzie, tak bardzo zasklepili się w swoich przekonaniach, że jakakolwiek alternatywa oznaczała dla nich świętokradztwo. Najbardziej cierpieli na tym zwyczajni ludzie.
Przedstawione wydarzenie nie kończy się na drodze wśród zbóż. Wypowiedź Jezusa daje mu uniwersalną pointę. Nauczyciel nie tylko bierze w obronę swoich uczniów, ale wypowiada stanowczą i bogatą w skutki formułę: Syn Człowieczy jest Panem szabatu. Już kiedyś wypowiedział się w podobny sposób: Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów (Mt 9, 6). Mesjasz przyszedł na świat, aby wyzwalać, aby uzdrawiać i naprawiać to wszystko co grzech, co ludzka słabość, ale też głupota i zła wola zepsuły, naruszyły w zaplanowanym przez Boga porządku. Przykazania dane przez Ojca mają służyć dobru i szczęściu człowieka i Zbawiciel przyszedł, by to przypomnieć, o tym zaświadczyć, a co trzeba – naprawić. Wypowiedź Jezusa objawiła także Jego bóstwo. On jest Panem szabatu, tak jak Jego Ojciec – Bóg, który powołał szabat do życia i któremu ten dzień był poświęcony. Od tej chwili szabat odzyskuje swój właściwy charakter i ducha zgodnego z odwiecznym zamiarem Boga.
Refleksje nad świętością szabatu kierują nas myślami do niedzieli, Dnia Pańskiego. To nasz chrześcijański „szabat”, dzień święty i radosny. Takim powinien być, ale nie zawsze takim jest. Podobnie jak kiedyś żydowski szabat uległ zimnemu legalizmowi, tak dziś na Dzień Pański rzucił się cień magicznego weekendu, kojarzonego zazwyczaj z turystyką, zakupami, różnego rodzaju rozrywką, nie zawsze godziwą i pobożną. Świętość tego czasu dziwnie się zdewaluowała, zaczęła przeszkadzać, być niepotrzebna… Dla wielu chrześcijan niedziela wydaje się być ciężarem, kłopotliwym obowiązkiem, bo trzeba iść na Mszę Świętą, bo nie można pracować, a tymczasem jest możliwość trochę więcej zarobić… Od kiedy Jezus ogłosił siebie Panem szabatu, ten dzień zaczął naprawdę być dniem Bożym, ale też dniem człowieka. Bo paradoksalnie dzień ten powstał bardziej ze względu na dobro stworzenia niż dla chwały Bożej…
Dzień ten jest poświęcony Panu naszemu. Nie bądźcie przygnębieni, bo radość Pana jest waszą ostoją (Ne 8, 10).