Rozesłanie Dwunastu (Mt 10, 5-15) tylko do pewnego stopnia można traktować jako wyprawienie apostołów na swego rodzaju jednorazową praktykę ewangelizacyjną. Wskazania, jakie wtedy otrzymali od Pana, mają znaczenie uniwersalne, aktualne dla przepowiadających Ewangelię i na zawsze są wpisane w życie Kościoła. Potwierdza to dalsza część mowy Jezusa, której zasadniczym tematem jest prześladowanie głosicieli Dobrej Nowiny. Owszem, treść tej nauki wprost odnosi się do okresu apostolskiego i czasów bezpośrednio po nim następujących, kiedy Kościół przeżywał szczególny czas próby, ale przecież dalsza historia chrześcijaństwa także zapisała świadectwa męczenników za wiarę. Tak również jest w obecnych czasach, szczycących się rzekomo wysokim poziomem cywilizacji i humanitaryzmu…
Uwagę czytelnika zwraca bezpośredniość wypowiedzi Jezusa. Jego słowa są boleśnie szczere, zupełnie niepasujące do znanych nam dziś standardów reklamy i marketingu. Ich duch obcy jest również sposobom werbunku powołaniowego, oręża niektórych wspólnot w łonie Kościoła… Świadkowie Ewangelii porównani są do słabych, bezbronnych, pokornych owieczek naprzeciw złowrogiego świata, obrazowanego przez dzikie, drapieżne wilki. Jest to jedno z wielu odwołań się do świata przyrody, które tak bardzo upodobał sobie Jezus. Pan nie wyposażył swoich uczniów w środki obrony na miarę tego świata. Dał im jedynie (i aż) słowa błogosławieństwa i zapewnienie swojej stałej obecności w ich życiu i poczynaniach. I pragnie, by tak było, co po ludzku oznacza bezbronność wobec agresji świata. W dużym stopniu od samych uczniów będzie zależało, czy zechcą świadczyć o Jezusie w stylu owieczek, łagodnych, o pokornym sercu, oferujących pokój i nadstawiających drugi policzek w odpowiedzi na doświadczane zło. Istnieje przecież możliwość innej postawy na stanowisku herolda Ewangelii, od bizantyjskiej wyniosłości po ewangelizację ogniem i mieczem z wieloma wariantami pośrednimi po drodze. Kreatywność posłanych posiada wielkie możliwości i Jezus tej kreatywności pragnie, ale w jej najlepszym znaczeniu. Wyraża to wezwanie do bycia przezornymi jak węże i nieskazitelnymi jak gołębie, o czym – niestety – Kościół tak często wydaje się, że zapomina… Za to strona wilków pozostaje zasadniczo bez zmian: zawsze wrogo nastawiona, najpierw do samego Jezusa, następnie wobec Jego wyznawców świat od zawsze przyjmuje postawę nienawiści (zob. J 15, 18-19).
Dalsze słowa Jezusa, nawiązujące do sądów i synagog, szkicują rozwój wydarzeń. Apostołowie w niedługim czasie przekonają się o ich realności. Dzieje Apostolskie dostarczają wystarczająco wiele materiału potwierdzającego słuszność Jezusowego proroctwa. Przed sądem żydowskiego Sanhedrynu na początku swojej działalności stanęli apostołowie Piotr i Jan (Dz 4, 1-22). Następnie jest mowa o uwięzieniu apostołów – być może wszystkich – w publicznym więzieniu (Dz 5, 17) i ich biczowaniu (Dz 5, 40). Ci jednak cieszyli się, że stali się godni cierpieć dla imienia [Jezusa] (Dz 5, 41). Przykład ten pokazuje, jak dobrze apostołowie przyswoili naukę Mistrza. Podobnych cierpień doświadczył apostoł Paweł nie tylko od przedstawicieli Synagogi (Dz 14, 1-5; 23, 1-10), ale też w charakterze więźnia stawał przed królami i namiestnikami (Dz 18, 12; 24 – 26), natomiast Szczepan, jeden z pierwszych diakonów Kościoła, poniósł śmierć męczeńską, sprowokowaną i zatwierdzoną przez duchowych liderów narodu żydowskiego, stając się pierwszym, na którym wypełniły się wszystkie przepowiednie Jezusa (Dz 7). Przedstawione w Dziejach Apostolskich przypadki prześladowań za wiarę nie zakończyły się wraz z epoką apostolską, lecz miały swoją o wiele bardziej wyrazistą i różnorodną kontynuację w historii Kościoła. Ewangelista Mateusz, pisząc Ewangelię, znajdował się w tej sytuacji, że z perspektywy minionego czasu, osobiście mógł przekonać się o prawdziwości słów Jezusa.
Pan Jezus nie tylko kreśli sytuację przyszłych głosicieli Ewangelii, bez ogródek ukazując cierpienia i prześladowania z powodu Jego samego i prawdy, którą przyniósł na świat, ale też zabrania uczniom stosowania obrony w myśl zasad tego świata. Mają zaufać Duchowi Świętemu, Jego obecności i mądrości. Zstąpienie Ducha Świętego na Kościół (Dz 2, 1-13) było wydarzeniem o zasadniczym znaczeniu. Dopiero od tego momentu rozpoczęło się właściwe głoszenie Ewangelii przez apostołów, przez Kościół, a w niedługim czasie wraz z nim prześladowanie chrześcijan. Jezus poucza uczniów, że Duch Święty przejawia swoją obecność nie tylko w czasie pomyślnym, kiedy tysiące ludzi przyjmuje wiarę w Jezusa, mówiąc innymi językami i wielbiąc Boga, ale ten sam Duch Święty czuwa też nad Kościołem w mroczne dni prześladowań. On, posłany przez Ojca i Syna, On, który JEST. Jako Osoba Boska ma to samo imię, które kiedyś Bóg objawił Mojżeszowi (Wj 3, 14) i które wielokrotnie Jezus stosował w odniesieniu do siebie (np. J 8, 24; 18, 5-6). Teraz On, Pocieszyciel, JEST obecny w Kościele. Jezus wzywa do ufności w Jego obecność.
Misja przepowiadania Ewangelii wychodzi od Jezusa i z Jego inicjatywy. Ta misja styka się z bezwzględnym okrucieństwem świata. Zarówno wobec wielkości i świętości dzieła przepowiadania, jaki i wobec demoniczności świata względem spraw Bożych, człowiek oddany ewangelizacji wydaje się kimś śmiesznie małym. I tak rzeczywiście jest. Wobec przebiegłości i bezwzględności świata, człowiek wierzący nie jest w stanie sam się obronić, jeśli w sposobach obrony chce do końca pozostać wiernym Jezusowi. Z pokorą musi otworzyć się na pomoc z góry. Jednak świadomość apostołów, że są tylko sługami nieużytecznymi (por. Łk 17, 10), nie powinna napawać ich strachem, ale winna dać impuls do wielkiej ufności mocy Ducha Świętego, do związania z Nim całego życia. Jezus nie wzywa do bierności, do bezczynności w sytuacji doświadczanych prześladowań, ale pomaga ludziom oddanym Jego sprawie we właściwy sposób ustawić akcenty. Świadczą o tym kolejne Jego słowa. Pan nie tylko pozwala, ale wręcz nakazuje zmienić miejsce i przenieść się tam, gdzie nie ma zagrożenia. Ciągle jednak przypomina o wierności, o wytrwaniu z Nim do końca.
Prześladowania wierzących, o których mowa w tym fragmencie, charakteryzują się szczególnym okrucieństwem i stopniem zaawansowania. Nawet najbliżsi krewni, a w końcu wszyscy ludzie wystąpią przeciw uczniom Jezusa. Wystąpią z powodu Jego imienia, z powodu Jego Osoby. Jest to z pewnością jedna z największych tajemnic funkcjonowania zła w świecie. Dlaczego na miłość, piękno, przynoszone błogosławieństwo, ludzie odpowiadają okrucieństwem, prześladowaniem, śmiercią? Misterium iniquitatis, powie św. Jan Paweł II. Odpowiedź na to odwieczne pytanie daje na innym miejscu sam Jezus: Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi (J 15, 19).
Dosyć zagadkowe są ostatnie słowa tej perykopy: Nie zdążycie obejść miast Izraela, nim przyjdzie Syn Człowieczy. Niekiedy wyjaśnia się tę wypowiedź Jezusa w odniesieniu do zburzenia Jerozolimy w 70 r. jako ukarania niewiernego ludu (BT). Być może? Wydaje się jednak, że słowa te należy widzieć w szerszej perspektywie, w perspektywie paruzji. Domaga się tego kontekst całej perykopy. Prześladowań za wiarę doznawali nie tylko apostołowie chodzący kiedyś za Jezusem, ale doświadcza ich Kościół wszystkich czasów. Ponadto – Izrael i jego miasta – można i chyba należy rozumieć w kontekście Nowego Ludu Bożego, odkupionego przez śmierć i zmartwychwstanie Jezusa, a więc chodziłoby o cały świat, w którym ciągle głoszona jest Ewangelia, w którym jeszcze nie wszystkie miasta poznały Dobrą Nowinę, i który ciągle z godnym podziwu uporem niszczy tych, którzy przychodzą posłani przez Pana dziejów. Ten niezwykły proces odbywa się również w naszych czasach, na naszych oczach i z naszym udziałem. Chodzi tylko o przyjęcie odpowiedniej pozycji, o opowiedzenie się po właściwej stronie. Zapewnienia Pana nie przedawniły się, a Duch Święty działa tak samo, jak wtedy. Dlatego nie martwmy się o to, jak ani co…
Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną (Ps 23, 4).