Jeżeli perykopę Mt 10, 1-4 można potraktować jako wprowadzenie do wielkiej mowy Jezusa, to już następująca po niej perykopa stanowi część samej mowy. Jezus wybrał apostołów, ustanowił Dwunastu, i od razu, przynajmniej w relacji ewangelisty, posyła ich głosić królestwo niebieskie. To posłanie jest poprzedzone Jego specjalną nauką, swego rodzaju instrukcją, która z jednej strony była czymś niezbędnym dla początkujących orędowników wielkich spraw Bożych, z drugiej natomiast ukazywała, jak wielką wagę przykładał Jezus do pracy swoich przedstawicieli.
Pan wysyła swoich apostołów na tereny Izraela, ściślej mówiąc, do miast i wiosek Galilei, bo tam obecnie znajduje się On sam i ci, którzy Mu towarzyszą. Apostołowie otrzymują zakaz głoszenia Ewangelii poza Izraelem. Mają iść do zagubionych owiec Izraela. Te słowa wyrażają myśl, z którą już spotkaliśmy się w tej Ewangelii (zob. Mt 9, 36). Może dziwić takie stanowisko Jezusa, który później będzie rozsyłał uczniów na cały świat (Mt 28, 19). Ale tak będzie dopiero po Jego Zmartwychwstaniu. Teraz misja ma być skupiona na konkretnym celu. Apostołowie nie mogą ulec niebezpieczeństwu rozproszenia się i przez to spłycenia otrzymanej misji. Poza tym, z woli Bożej, zbawienie ma ogarnąć świat poprzez naród żydowski. Sam Jezus powie w innym miejscu: zbawienie pochodzi od Żydów (zob. J, 4, 22). Dlatego Bóg wybrał ten naród, przez wieki go formował i sprawił, że tam przyszedł na świat Jego Syn. Tutaj, w Palestynie, należy uczynić dobry początek, rozpalić żywy ogień, który w swoim czasie będzie rozprzestrzeniał się na cały świat. Apostołowie uczestniczą więc w odwiecznych planach Bożych. Później rozejdą się po całym świecie, ale wcześniej należy zrozumieć znaczenie i sens początku. W przeciwnym razie wszystko może być chaotyczne, naznaczone pośpiechem i tanią efektywnością. Zwłaszcza to ostatnie pojęcie nie znalazło sobie miejsca w teologii biblijnej…
Pierwszym zadaniem posłanych jest głosić królestwo niebieskie. Chodzi o bardzo szerokie i bogate znaczenie tego pojęcia. W przeciwieństwie do pozostałych ewangelistów Mateusz posługuje się pojęciem królestwo niebieskie zamiast królestwo Boże. Uczeni tłumaczą ten fakt zwyczajem panującym we wspólnocie, do której ze swoją Ewangelią zwracał się Mateusz. Faktem jest, że wyrażenie królestwo niebieskie funkcjonowało także w liturgii synagogalnej. Może stąd pochodzą korzenie tej frazy we wspólnocie Mateuszowej, którą tworzyli raczej judeochrześcijanie. Głoszenie królestwa zakłada uwalnianie ludzi od zła duchowego i cielesnego, włącznie z przywracaniem martwych do życia. Apostołowie otrzymują więc te zadania i tę władzę, które ewangelista zasygnalizował już wcześniej, relacjonując ustanowienie Dwunastu (Mt 10, 1). Te zadania nie ulegną zmianie przez całe życie apostołów i w sukcesji apostolskiej przechodzą na cały Kościół, z taką samą doniosłością i znaczeniem.
W swoich wskazaniach Jezus kładzie nacisk na status materialny świadków Ewangelii. Można odnieść wrażenie, że jest to najważniejszy warunek powodzenia misji. Głosiciele mają być radykalnie, wręcz skrajnie, wyzwoleni od dóbr materialnych: ani pieniędzy, ani torby, ani sandałów… Nawet jeżeli wskazania Jezusa należy rozumieć w kluczu hiperbolicznym, to jednak takie słowa, pochodzące z ust Kogoś takiego i skierowane do takiego adresata i w takim kontekście, posiadają swoją głęboką treść, która na zawsze powinna być tematem medytacji i impulsem do rachunku sumienia w Kościele…
Posłani mają jednak prawo do utrzymania, to znaczy do zapłaty za swój trud. Chodzi o zabezpieczenie ich potrzeb życiowych ze strony tych, którym głoszą i będą głosić. Oczywiście, Jezusowa wizja Kościoła i głoszonego w nim królestwa niebieskiego wyklucza jakąkolwiek komercję. Nie chodzi również o to, aby być ciężarem dla wspólnoty. Idea utrzymania materialnego dla głoszących Ewangelię ze strony wspólnoty zakłada wzajemną wymianę dóbr. Za otrzymane dobra duchowe, ewangelizowani zabezpieczają potrzeby materialne apostoła, a ten z kolei, nie musząc troszczyć się o pracę i zarabianie na życie, może całkowicie poświęcić się swojej misji ewangelizowania. Dobrze zrozumiał to Święty Paweł i dostępnie wyraził to w Drugim Liście do Koryntian (2 Kor 8). Wyrażony przez Jezusa ideał, praktykowany w początkach Kościoła, pozostaje ciągle zadaniem do realizacji w nowych czasach, na miarę nowych wyzwań i możliwości.
Jezus kładzie nacisk na braterstwo, nie tylko w gronie apostolskim, ale także na więzi między głosicielem i jego słuchaczami. Ma się to wyrazić we wspólnym zamieszkaniu, w korzystaniu ze wspólnych domów, w byciu w codziennych bezpośrednich relacjach. Z woli Jezusa taki ma być Kościół: braterski, wspólnotowy, prosty… Apostołowie mają przynosić pokój w środowiska, do których przychodzą. Mają być sługami pokoju. Nie swojego, nie tego, który daje świat, ale pokoju Chrystusa, którego świat nie zna, ale tak bardzo potrzebuje (zob. J 14, 27). Misją Kościoła jest zaprowadzać pokój, przede wszystkim pokój w ludzkich sercach. Pokój ten nie powinien być narzucany siłą czy ustanawiany za pomocą środków administracyjnych. To dar wymagający przyjęcia, zgody, otwarcia się. Tylko w takich warunkach pokój ten przyniesie owoce. Głoszący królestwo niebieskie, wysłani, mają szanować wolność człowieka, jego „tak”, ale również i jego „nie”. W ten sposób zawsze postępował ich Mistrz.
Na końcu swojej wzniosłej nauki Jezus wypowiada złowrogie słowa. Wzgarda Bożym darem nie pozostanie bez odpłaty. Ci, którzy odrzucą orędowników królestwa niebieskiego i zamkną się na ofiarowany im pokój Chrystusowy, zostaną ukarani. Jezus nie precyzuje, na czym będzie polegała ta kara, ale przywołanie biblijnych miast Sodomy i Gomory czyni strasznymi Jego słowa. W chwili głoszenia powinna być uszanowana wolność wyboru, ale w dniu sądu wszystkim będzie oddana należna sprawiedliwość.
Jezus wysyła na misję przepowiadania swoich apostołów. Dla nich to swego rodzaju praktyka duszpasterska pod czujnym okiem najlepszego Wychowawcy. Potem będą to czynić na szerszą skalę i bardziej samodzielnie, ale nigdy z własnej inicjatywy. Teraz kieruje nimi Jezus, potem będą prowadzeni światłem Ducha Świętego. Tamto posłanie nieskończenie powtarza się w historii chrześcijaństwa. Różni – i ciągle inni – są posłańcy, ale zawsze ten sam Pan, zawsze ta sama misja, ta sama Dobra Nowina i pokój Chrystusowy do ogłaszania, chociaż w różnych czasach i okolicznościach. Również te same wymagania co wtedy stawiane są zwiastunom Dobrej Nowiny. Tamci poszli i wykonali. I obecni pójdą i będą się starali. Może nieudolnie, może leniwie, między jednym i drugim upadkiem… Ważne, żeby nie zabrakło dobrej woli, gotowości, pokory…
Jak bardzo oczekiwane są na górach stopy zwiastuna dobrej nowiny, który głosi pokój, zwiastuje dobro, obwieszcza zbawienie (Iz 52, 7).