2. Boskie pochodzenie Jezusa Mt 1, 18-25

Pomiędzy rodowodem Jezusa i opowiadaniem o Józefie i Maryi zachodzi ścisła, choć nie od razu dostrzegalna korelacja. O ile genealogia dokumentuje pochodzenie Jezusa jako Człowieka, o tyle interesujące nas opowiadanie precyzuje Jego rzeczywisty związek z Józefem. Dzięki podanej liście rodowodowej ewangelista osiągnął bardzo wiele, jednak osiągnięty rezultat mógłby okazać się swoistą „klęską urodzaju”, gdyby nie wyjaśnienie, kim naprawdę dla Jezusa był Józef. Chociaż w powszechnym przekonaniu lokalnej społeczności Jezus był synem Józefa, to jednak prawdziwym i jedynym Jego Ojcem jest Bóg. Tak więc genealogię możemy przyjąć jako „traktat” o Człowieczeństwie Jezusa, natomiast interesującą nas w tej chwili perykopę można by nazwać „traktatem” o Jego Bóstwie. Wydaje się, że głównym założeniem ewangelisty dla tego fragmentu Ewangelii jest wskazać na boskie pochodzenie Jezusa z Nazaretu.

Oprócz zasadniczej idei znajdujemy też kilka innych wątków , które z jednej strony są   tłem dla myśli przewodniej, z drugiej zaś  każdy z nich zawiera własne bogactwo treści. Zwróćmy uwagę choćby na chęć zerwania przez Józefa zaręczyn z Maryją i próbę jego dyskretnego odejścia. Dlaczego chciał postąpić w ten sposób? Ewangelista podkreśla, że Józef był człowiekiem sprawiedliwym (pobożnym), a sprawiedliwość w rozumieniu biblijnym oznacza całkowite posłuszeństwo Bogu i pełne oddanie się Jemu. Kimś takim był Józef. Będąc więc sprawiedliwym, pragnął do końca żyć według nauki prawa Bożego, a to prawo nakazywało surowo ukarać Maryję za niewierność (zob. Pwt 22, 22-24). Będąc bowiem zaręczoną z Józefem, spodziewała się Dziecka, którego nie był on ojcem. Czy jednak Józef mógł posądzać Maryję o zdradę? Kwestią niezwykle ciekawą jest, czy Maryja wyznała mu całą prawdę o mającym narodzić się Dziecku i czy Józef Jej uwierzył. Jeżeli nie, to będąc człowiekiem pobożnym, bojącym się Boga i pragnącym zadośćuczynić wymaganiom Prawa,  nie mógł jednocześnie pozwolić na zniesławienie dobrego imienia małżonki. Jego chęć wycofania się była niejako próbą przyjęcia winy na siebie. Słowa anioła, skierowane do Józefa, wydają się potwierdzać takie założenie, ale w rzeczywistości stanowi ono sprzeczność samą w sobie. Jeżeli Józefem kierowały tak wzniosłe motywy, to dlaczego sam, bez wyjaśnienia anioła, nie zdobył się na przyjęcie Maryi i na zaakceptowanie zaistniałego stanu rzeczy? Być może jednak Józef poznał całą prawdę z ust Maryi i w swojej prostocie i pokorze pragnął dyskretnie wycofać się przed ogromem poznanej tajemnicy. Wtedy słowa anioła byłyby potwierdzeniem ze strony samego Boga tego, co Józef już znał. Podsumowując poczynione uwagi , należy przyznać, że tak naprawdę pozostanie wieczną tajemnicą, jak w rzeczywistości było. W tym kontekście spotykamy się po raz pierwszy w tej Ewangelii z cytatem starotestamentalnym. Takich spotkań będzie jeszcze wiele. W decydujących momentach utrwalone słowo Boże stanowi ostateczną wyrocznię.

Poczucie tajemnicy jest łaską dla czytelnika Ewangelii, jednak nie zwalnia ono od poszukiwania prawdy i wysnuwania właściwych wniosków. Chociaż główna idea rozważanego fragmentu zasadza się na ukazaniu boskiego pochodzenia Jezusa, to jednak nauka , jaka wynika z tej perykopy, prowadzi do wartości, którymi żyje Józef.  Dla Kościoła jako wspólnoty i dla każdego z jego członków z osobna Opiekun Jezusa pozostaje na zawsze żywym wzorem. Posłuszeństwo Bogu i bojaźń przed Nim, pokora i bezpretensjonalność, odpowiedzialność i zdolność do poświęcenia, to najbardziej widoczne  cechy tej niezwykłej postaci. Takiemu człowiekowi Bóg powierzył się w opiekę i jedynie z takimi ludźmi wchodzi On w najbliższe relacje, tworzy trwałe więzi, a kryteria ich powstawania  nigdy nie zmieniają się.

Jezusie, Synu Ojca Przedwiecznego! Jezusie, Emanuelu! Przyjmujemy Cię jako Boga i jako Człowieka. Przyjmujemy Cię jako brata i przyjaciela. Niech zawsze pełni się Twoja wola. Amen.